Advertisement
Menu

Jezioro szczęścia

Jezioro ma Jej zapach i Jej smak…

Foto: Jezioro szczęścia
Jude Bellingham już gotowy na powrót Ligi Mistrzów. Znajdujący się w tle Lucas Vázquez tym razem będzie musiał obejść się smakiem z powodu zawieszenia za nadmiar żółtych kartek. Ale może to i dobrze… (fot. Getty Images)

Ludzkość od tysiącleci wierzy w oczyszczającą, odżywczą i życiodajną moc wody. Szeroko pojętej wody. Od zachęcania do picia najzwyklejszej wody mineralnej, przez cudowne źródełka, aż po legendarne rzeki, które dla wielu cywilizacji stanowiły i wciąż stanowią świętość.

I tak na przykład rzeka Jordan, według Starego Testamentu najważniejsza rzeka Ziemi Obiecanej, już w Nowym Testamencie pojawia się jako miejsce, w którym Jan Chrzciciel prowadził swoją działalność i w którym miał ochrzcić samego Jezusa z Nazaretu. Z kolei kąpiel w rzecz Ganges – która swoją drogą z racji na jej poziom zanieczyszczenia musi być co najmniej wątpliwą przyjemnością – do dziś jest życiowym celem podróży milionów wyznawców hinduizmu.

Istnieje wiele wierzeń, w których taka czy inna święta woda odgrywa nieocenioną rolę dla wielu ludzkich istnień. Bo każdy ma swoje – idąc za zespołem Bajm – jezioro szczęścia. Orzeźwiający strumień przynoszący ulgę, ukojenie i przyczyniający się do mistycznego wręcz zyskiwania oraz odzyskiwania sił witalnych. Real Madryt rzecz jasna też ma swoją świętą wodę, swoje jezioro szczęścia. I nie jest żadną tajemnicą, że tą świętą wodą, tym rzeczonym jeziorem szczęścia jest dla Realu Madryt Liga Mistrzów.

Strugi melodii hymnu najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek w Europie potrafią zadziałać na Królewskich niczym magiczny wywar na Asteriksa i pozostałych jego galijskich kompanów. No, może poza Obeliksem, który – jak powszechnie wiadomo – jako dziecko wpadł do kotła z napojem przygotowywanym przez druida Panoramiksa i właściwości tegoż magicznego napoju są dla niego chlebem powszednim. Kąpiel w lazurowych wodach Champions League w dominującej części przypadków jest dla Los Merengues jak antyczne katharsis.

Mimo wyeliminowania Celty Vigo w Pucharze Króla i wysokiego zwycięstwa z Las Palmas, podopieczni Carlo Ancelottiego nadal potrzebują oczyszczenia. Dwie wygrane ze stanowczo niżej notowanymi rywalami nie są w stanie wynagrodzić madridstas bolesnej porażki z Barceloną w finale Superpucharu Hiszpanii, do której siłą rzeczy cały czas przychodzi nam w naszych rozważaniach wracać. A jeśli dodamy do tego, że ostatnią potyczkę naszych ulubieńców w Lidze Mistrzów datuje się na 10 grudnia, to tym bardziej aż chce nam się oblać tą metaforyczną futbolową wodą.

Z zamiarem popsucia nam błogich chwil relaksu do Madrytu zawita wicemistrz Austrii, Red Bull Salzburg. Byki w bieżącej edycji Pucharu Europy strachu nie budzą, eufemistycznie rzecz ujmując. Zajmują bowiem 32. miejsce w tabeli z zaledwie trzema zdobytymi punktami, mając na swoim koncie tylko jedno zwycięstwo (3:1 na wyjeździe z Feyenoordem) oraz aż pięć porażek, wśród których odnajdziemy wysokie – co by nie mówić – klęski w spotkaniach ze Spartą Praga (0:3), Brestem (0:4), Bayerem Leverkusen (0:5) czy PSG (0:3).

A zatem stwierdzenie, jakoby podopieczni Thomasa Letscha, którzy w austriackiej Bundeslidze również furory nie robią i plasują się dopiero na piątej lokacie ze stratą dziesięciu oczek do prowadzącego Sturmu Graz, są na arenie europejskiej chłopcami do bicia, wcale nie byłoby przesadą. Jakby tego było mało, ze względu na zimową przerwę w rozgrywkach ligowych ostatni oficjalny mecz rozegrali dokładnie 14 grudnia, a w dwóch styczniowych sparingach ulegli najpierw Bayernowi Monachium (0:6), a następnie Midtjylland (2:3).

Tym samym nie może dziwić fakt, że Kamil Piątkowski i spółka skazywani są na pożarcie w jaskini białego lwa, który wciąż jeszcze w pełni nie wylizał się ze swoich saudyjskich ran. Madryccy kibice są z kolei spragnieni są występu takiego, jaki ich pupile zaserwowali im 22 października, gdy po raz kolejny dokonali spektakularnej remontady i koniec końców rozbili Borussię Dortmund 5:2. Na przedmeczowej konferencji prasowej Carletto stwierdził: „W ofensywie mamy świetną postawę pod względem goli i gry. W obronie musimy się mocno poprawić. To będzie klucz do sukcesu w tym sezonie. Jeśli uda nam się poprawić grę w obronie, będziemy walczyć o wszystkie rozgrywki”.

Oddzielając odmienioną przez wszystkie przypadki porażkę w superpucharowym Klasyku grubą kreską, w dwóch ostatnich konfrontacjach Los Blancos strzelili dziewięć goli (choć z Celtą mieli na to nieco więcej czasu…), co potwierdza powyższą diagnozę Włocha, i stracili trzy, co niejako też przyznaje 65-letniemu trenerowi rację. Skoro tak wygląda sytuacja, to wydaje się, że kluczowe będzie znalezienie mitycznej równowagi, o której w trwających rozgrywkach mogliśmy już coś niecoś usłyszeć i przeczytać. Jeśli defensorzy w swoich obowiązkach dostosują się poziomem gry do dyspozycji atakujących z niedzielnego pojedynku z Las Palmas (ze szczególnym uwzględnieniem Kyliana Mbappé oraz Rodrygo), wszystko powinno dzisiaj pójść po naszej myśli.

Obmycie się świętą wodą Ligi Mistrzów w tak monumentalnej wannie, jaką jest Santiago Bernabéu, to iście królewski rytuał. Rytuał, którego nie wolno bezcześcić. W listopadowej rywalizacji z Milanem mogliśmy się zresztą przekonać, jak barbarzyńskim jest to świętokradztwem. Powtórki z rozrywki sobie nie wyobrażamy, w związku z tym Real Madryt musi zanurzyć się w swoim prywatnym jeziorze szczęścia i wyjść z niego jak nowonarodzony, by ostatecznie dojść do siebie. To jedyne słuszne wyjście. Do dzieła.

***

Mecz z Salzburgiem rozpocznie się o godzinie 21:00, a w Polsce będzie można obejrzeć go na kanale CANAL+ 360 i TVP 1 w serwisie CANAL+ Online.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!