Advertisement Advertisement
Menu
/ as.com

Steve Nash: Jestem za Mallorcą i Tottenhamem, nie za Realem czy Barceloną

Steve Nash, poza tym że jest legendą NBA, jest również wielkim fanem piłki nożnej, który w 2016 roku postanowił dołączyć jako akcjonariusz do projektu Mallorki. Kanadyjczyk udzielił wywiadu dziennikowi AS.

Foto: Steve Nash: Jestem za Mallorcą i Tottenhamem, nie za Realem czy Barceloną
Steve Nash. (fot. Getty Images)

Jest pan dumny…
Jestem naprawdę podekscytowany, szczególnie z powodu piłkarzy i kibiców. To ogromne osiągnięcie móc zagrać w tym turnieju, na który zawodnicy zasłużyli swoją ciężką pracą.

Widział pan drużynę jeszcze w Segunda División B. Czy ten moment wydaje się panu jak sen?
Awans do finału Pucharu Króla w zeszłym roku był już jak sen. Wytrwałość, którą zespół pokazał przez całą rywalizację, sprawiła, że byliśmy niezwykle dumni. Możliwość przeżycia tamtego meczu na żywo w Sewilli była niesamowitym doświadczeniem, nawet pomimo porażki.

Dlaczego nie poleciał pan do Arabii?
Niestety muszę zająć się wieloma obowiązkami, a moje dzieci (mam ich pięcioro) wymagają teraz mojej obecności. Mogę jednak zapewnić, że od pierwszej minuty będę przyklejony do telewizora.

Kiedy objął pan funkcję współwłaściciela, mówił pan o długoterminowym projekcie. Czy oczekiwania są przekraczane?
Klub dynamicznie się rozwija od momentu naszego przybycia i daje nam ogromną satysfakcję możliwość wspierania jego ewolucji oraz rozwoju wyspy. Oczywiście najważniejsze jest występowanie w La Lidze i dobra gra, ale podjęliśmy też istotne kroki w zakresie infrastruktury oraz modernizacji stadionu, które są kluczowe na przyszłość.

Czy myślenie o Lidze Mistrzów w krótkim czasie to szaleństwo?
Awans do Superpucharu w Arabii pokazuje, że wszystko jest możliwe, ale musimy pamiętać, że wszystko, co osiągnęliśmy do tej pory, opiera się na dyscyplinie i uczciwości. Każdy przyszły sukces musi być zbudowany na tych samych zasadach, więc kluczowe jest zachowanie pokory i stopniowy postęp.

Girona już tego dokonała…
Ich historia jest wspaniała, ale to klub inny niż nasz, z odmiennymi okolicznościami. Ich przynależność do grupy City umożliwiła im korzystanie z pewnych zasobów, a to droga, której my być może nie możemy naśladować.

Jakie widzi pan szanse w starciu z Realem Madryt?
Real Madryt to mistrz tego typu turniejów i drużyna pełna gwiazd światowego formatu. Akceptujemy i rozumiemy wyzwanie, jakie to oznacza. Musimy ciężko pracować i mieć wystarczająco dużo wiary, by dać sobie szansę. Piłka nożna jest nieprzewidywalna i jeśli pojawi się okazja, wierzę w osobowość naszej drużyny.

Sympatyzuje pan bardziej z Realem czy Barceloną?
Jestem mallorquinistą. Nie jestem fanem żadnego z nich, ale podziwiam ich historię i osiągnięcia. Oba kluby miały niesamowite drużyny przez ostatnie 25 lat, które mogłem śledzić z Ameryki Północnej dzięki mojej wielkiej pasji do futbolu od dzieciństwa. Jako widza najbardziej inspirowały mnie zespoły Guardioli.

Czy inspiruje pana także Boca Juniors?
Nie powiedziałbym dosłownie, że jestem wielkim fanem Boca, ale uwielbiam romantyzm piłki nożnej w różnych częściach świata. Podziwiam sposób, w jaki ten sport przeżywa się w Argentynie. Miałem okazję być na Bombonerze podczas półfinału Libertadores pomiędzy Boca i River Plate i było to naprawdę niesamowite. Szczerze mówiąc, to coś, czego nigdy nie zapomnę.

Więc który klub jest pana drugim zespołem?
Mój ojciec zawsze kibicował Tottenhamowi, a ja jestem fanem Spurs przez całe życie. To we mnie zakorzenione. Byłem na White Hart Lane niezliczoną ilość razy i uwielbiałem atmosferę, jaka tam panowała. Od czasów Covid i przy wszystkich moich zawodowych obowiązkach oraz sportach, które uprawiają moje dzieci, nie miałem jeszcze okazji odwiedzić nowego stadionu, ale nie mogę się doczekać, aż wrócę do Londynu, by go zobaczyć.

Grał pan w piłkę nożną?
Tak. To był mój pierwszy sport, a gol było moim pierwszym słowem, kiedy byłem jeszcze niemowlęciem. Mój ojciec urodził się w Londynie i grał na poziomie półprofesjonalnym. W tamtym czasie miałem około 8-10 lat. Zawsze kochałem piłkę i nadal czasami gram. Sprawiała mi radość, ale przestałem grać w wieku 13 lat, kiedy wybrałem koszykówkę.

Kto pana zdaniem jest Jordanem futbolu?
Moim zdaniem Messi jest Michaelem Jordanem futbolu. Uważam, że jest najlepszy w historii.

Kto pana zdaniem jest Nashem futbolu, królem niemożliwych podań?
Zawsze fascynowała mnie ta część gry, zarówno w piłce nożnej, jak i w koszykówce. Podania, wizja i kreatywność to coś, co uwielbiam. Z całego futbolu, jaki widziałem, mogę powiedzieć, że poza Messim, Xavi był niesamowity w małych przestrzeniach, Kroos potrafił rozmontować każdą obronę swoimi długimi podaniami i zagraniami na wolne pole, Modrić ma ogromną różnorodność w asystach – zarówno zewnętrzną, jak i wewnętrzną częścią stopy – a De Bruyne potrafi wywołać zamieszanie u każdego bramkarza, gdy znajdzie lukę między nim a ostatnim obrońcą. Wszyscy oni są wspaniali.

LeBron James to wieczny lider. Kto odgrywa podobną rolę w piłce nożnej?
Postać LeBrona jest ogromna. Jego umiejętności i zdolność do zdobywania punktów oraz asystowania są imponujące, więc w tym sensie można go porównać do Messiego. Jednak LeBron jest może bardziej jak Cristiano Ronaldo, biorąc pod uwagę jego fizyczną potęgę i długowieczność. Oboje są naprawdę niezwykłymi sportowcami.

Czy Muriqi jest flagową postacią Mallorki?
Nie mogę wskazać jednego. To nie byłoby sprawiedliwe. Lubię wszystkich, ale może bardziej identyfikuję się z tymi, którzy są z nami najdłużej i odegrali ważną rolę w naszej podróży od niższych lig po najwyższy poziom. Tacy zawodnicy jak Raíllo, Dani Rodríguez, Valjent czy Abdón Prats, który jest bardzo związany z wyspą i drużyną, dali nam wiele wspaniałych chwil. Oczywiście mam także szczególny sentyment do Larina, bo jest Kanadyjczykiem, tak jak ja, ale naprawdę identyfikuję się ze wszystkimi, którzy każdego dnia walczą dla klubu i reprezentują nas wspaniale.

Którego zawodnika Realu Madryt wybrałby pan, aby nie zagrał w tym meczu?
To trudne pytanie. Wiem, że Mbappé nie miał początku, jakiego wielu oczekiwało, ale jego jakość jest niezaprzeczalna. Vinícius to zawodnik światowego formatu, a Bellingham to piłkarz, który wygrywa mecze. Uwielbiam także Modricia, który zawsze gra spokojnie i jest gotów robić różnicę, niezależnie od tego, czy zaczyna w pierwszym składzie, czy wchodzi z ławki. W gruncie rzeczy trudno mi wybrać, powiedziałbym, że większość z nich.

Na kim wzoruje się pan jako menedżer?
Nie mam konkretnej osoby jako wzoru. Niektórzy zarządzający dysponują ogromnymi budżetami i mają wysokie cele, a inni muszą radzić sobie z mniejszymi zasobami. Wolę nie wymieniać nazwisk, ale podziwiam tych, którzy potrafią stworzyć system i strukturę pozwalającą na planowanie zarówno na teraźniejszość, jak i na przyszłość.

Jakie są różnice między NBA a La Ligą?
Oczywiście system awansów i spadków, draft zawodników oraz limit wynagrodzeń. Obie są czołowymi rozgrywkami na poziomie międzynarodowym, ale te elementy sprawiają, że są zupełnie różne.

Czy w Hiszpanii piłka nożna jest przeżywana z większą pasją niż NBA w USA?
To różne sposoby kibicowania. W Hiszpanii są kluby, które mają ponad sto lat historii i silne zakorzenienie w lokalnych społecznościach. W NBA, ogólnie rzecz biorąc, jest mniej tradycji w tym sensie, ale też krajobraz rywalizacji jest zupełnie inny. W Hiszpanii piłka nożna to niekwestionowany król sportów, a w USA popularność dzieli się między koszykówkę, baseball, futbol amerykański, hokej na lodzie i samą piłkę nożną. Powiedziałbym, że tradycje są głębiej zakorzenione w Hiszpanii. Ponadto zjawisko przemieszczania się kibiców za swoimi drużynami, tak powszechne w Hiszpanii, nie jest aż tak częste w kulturze amerykańskiej ze względu na duże odległości i ogromną liczbę rozgrywanych meczów.

Szczerze mówiąc, ogląda pan więcej piłki nożnej czy koszykówki w telewizji?
Oglądam znacznie więcej piłki nożnej niż koszykówki. Przynajmniej do czasu playoffów NBA.

Był pan komentatorem i analitykiem piłki nożnej. Kto wygra Superpuchar?
Mallorca, oczywiście.

Jakie są pana ambicje na przyszłość związane z klubem?
Marzenie o wielkich rzeczach jest piękne, wyobrażanie sobie Mallorki w Lidze Mistrzów czy wygrywającej trofea, ale jako menedżerowie naszym priorytetem jest, aby klub był stabilny finansowo, a to oznacza utrzymanie się w La Lidze. Chcemy, aby kibice byli dumni ze swojej drużyny i z klubu. Będziemy nadal poprawiać infrastrukturę i się rozwijać. Visca el Mallorca!

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!