Sergi Darder: Golf to mój najlepszy psycholog
Sergi Darder udzielił wywiadu dziennikowi MARCA. Piłkarz Mallorki mówił głównie o sprawach bieżących i swojej pasji.
Sergi Darder. (fot. Getty Images)
Jak oceniasz swoje pierwsze półtora roku w Mallorce?
Minęło to bardzo szybko, a mówi się, że gdy czas szybko leci, to znaczy, że człowiek był szczęśliwy. Przez te półtora roku miałem wzloty i upadki, co jest oczywiste, bo przychodziłem tutaj z bardzo wysokimi oczekiwaniami – być może nawet zbyt wygórowanymi. Rzeczywistość trochę mnie sprowadziła na ziemię, a adaptacja kosztowała mnie sporo wysiłku. Myślałem, że nie będę potrzebował procesu adaptacji, bo w końcu mam wiek, w którym nie powinienem jej potrzebować, i przychodziłem do swojego domu. Jednak wejście w środowisko, gdzie wcześniej byłem ważnym kapitanem, a teraz trafiłem do silnej i zwartej szatni z bardzo określonym stylem gry, okazało się trudne. Miałem dobre mecze, ale brakowało mi regularności, na którą wszyscy liczyli – w tym także ja. Mimo to te półtora roku były dla mnie szczęśliwym okresem.
W swojej pierwszej rozmowie po podpisaniu kontraktu z Mallorcą powiedziałeś, że przychodzisz w najlepszym momencie swojej kariery i klubu. Jak to oceniasz teraz?
Powtórzyłbym to samo zdanie, a nawet je wzmocnił. W ostatnim roku praktycznie wszystko grałem, zachowując bardzo wysoką regularność pod względem minut na boisku, co oznacza, że jestem w dobrej formie. Jeśli spojrzeć na tabelę, widać, jak klub się rozwija. Wszyscy chcemy nadal rosnąć i wspólnie podążamy tą drogą ku górze.
W tym sezonie widać odmienionego Dardera. Zgadzasz się z tym?
Tak, czuję się odmieniony, ale wracam do tematu adaptacji. Nadal muszę przyzwyczaić się do pozycji, na której nie grałem od pięciu czy sześciu lat, a nawet jako dziecko. To pozycja inna i nietypowa w kontekście moich piłkarskich założeń. Jednak dzięki temu, jak gra trener, pozwalając mi robić, co chcę, o ile przynosi to korzyści drużynie, mogę czuć się swobodny i komfortowy na boisku. Teraz wykorzystuję inne zalety, które również posiadam.
Czy z Arrasate jest ci lepiej niż z Aguirre?
Ewidentnie tak, jeśli chodzi o sposób gry, poczucie swobody i moje mocne strony, ale to bez umniejszania pracy wykonanej w zeszłym roku.
Czy żałujesz czegoś lub zmieniłbyś coś w zeszłym sezonie?
Choć to może zabrzmieć trochę nieładnie, to pewnie byłbym bardziej egoistyczny. Od pierwszego dnia starałem się za bardzo dostosować do wymagań trenera, zawodników czy klubu, przez co zaniedbałem siebie, próbując za bardzo się dopasować. To gra zespołowa, a zawodnik musi robić to, czego się od niego wymaga, ale może trzeba było wziąć dla siebie te 10 czy 20 procent wolności, które daje trener, a nawet zwiększyć je do 30. Być trochę bardziej egoistycznym i myśleć o sobie, bo gdy nie masz pewnego miejsca w składzie, próbujesz za bardzo przypodobać się trenerowi, co czasem sprawia, że tracisz swoje atuty. Patrząc na to teraz, może to bym zmienił.
Czy bolało cię, gdy czułeś, że ludzie myślą, że nie dajesz z siebie wszystkiego?
Najbardziej bolał mnie spadek Espanyolu. Wtedy sięgnąłem dna i czułem się, jakbym nie miał sił grać nawet w najniższej możliwej lidze. Gdyby zeszłoroczny sezon przytrafił mi się sześć lat temu, uznałbym go za najgorszy w życiu, ale spotkał mnie na etapie dużej dojrzałości i z bliskimi obok, więc złe momenty były łatwiejsze do zniesienia. Oczekiwania były wysokie, nie tylko ze strony ludzi, ale i mojej. Przyszedłem tutaj, by dawać z siebie wszystko, ale muszę przyznać, że nie byłem na poziomie, którego od siebie oczekiwałem.
Czy 30 punktów w pierwszej połowie sezonu pozwala marzyć?
Bądźmy pokorni i szanujmy inne zespoły – wygraliśmy wszystkie mecze różnicą jednego gola. Dynamika może się zmienić, a jeśli pomyślimy, że wystarczy mówić o Lidze Europy czy Lidze Mistrzów, to przegramy mecze, a tego nie możemy sobie pozwolić. Musimy skupić się na jak najszybszym zapewnieniu sobie utrzymania, choć oczywiście mamy wystarczającą przewagę, by wyznaczyć sobie wyższe cele. Obyśmy na koniec sezonu mogli powiedzieć, że naszym celem jest Europa.
Czy drużyna ma potencjał, by walczyć o Europę?
Mamy zespół, kibiców, sztab szkoleniowy i infrastrukturę. Jesteśmy gotowi na ten krok naprzód, ale trzeba pamiętać, że jest co najmniej 10 innych drużyn, które również o to walczą, więc będzie to trudne. Trzeba postawić sobie taki cel, ale nie dziś – oby wtedy, gdy zostanie pięć czy dziesięć meczów.
W tym wszystkim jeszcze wyzwanie Superpucharu Hiszpanii. Jak się do tego przygotowujecie?
To inna i wyjątkowa rywalizacja, bo w dwóch meczach można zdobyć trofeum. To chyba najłatwiejszy, jeśli chodzi o liczbę rozegranych spotkań, tytuł do zdobycia. Mamy tę szansę – przez 38 meczów nie sposób rywalizować z pozostałymi trzema zespołami, ale w Superpucharze możemy. Od powrotu z wakacji myślimy tylko o tym.
Czy zagracie w Arabii bez presji?
Presja jest, bo jesteśmy przekonani, że się da. Zapewne jesteśmy czwartym zespołem w kolejności, ale nie możemy grać z nastawieniem, że przegramy i tylko zbierzemy doświadczenie. Musimy rywalizować z Realem Madryt, choć dla 99% ludzi normalnym jest, że przegramy. My musimy wierzyć, że to możliwe.
Czy widzisz realne szanse na pokonanie Realu Madryt?
Niewielkie, ale są. Te niewielkie szanse musimy przekuć na większe na boisku. Mają ważne osłabienia, a my jesteśmy prawie wszyscy w pełni sił, więc oby udało nam się nawiązać rywalizację, choć wiemy, że będzie bardzo trudno. Radzimy sobie lepiej na wyjeździe niż u siebie, więc miejmy nadzieję, że to wykorzystamy.
Co cię tak wciągnęło w golf? Podobno spędzasz tam każdą wolną chwilę…
To praktycznie uzależnienie. Zacząłem jakieś osiem miesięcy temu, a pierwsze dni były trudne, bo to bardzo wymagający i techniczny sport. Ale jedno dobre uderzenie potrafi zrekompensować 300 złych. Dla mnie to teraz najlepszy psycholog. Wiele razy przyznawałem, że miałem trudne momenty psychicznie. Golf jest dla mnie najlepszą odskocznią poza piłką nożną, rodziną i przyjaciółmi. Im więcej czasu tu spędzam, tym bardziej odrywam się od reszty. Mógłbym to robić cały dzień.
Grasz w dobrym towarzystwie…
Bardzo to lubimy. Gdy zaczynałem, grał już Greif, który ma wysoki poziom, co czyniło rywalizację trudną. Zacząłem grać z Abdónem Pratsem i Mateu Moreyem, często tu przyjeżdżamy. Staramy się wykorzystać dzień wolny. To nie jest sport wymagający fizycznie, bo dzięki wózkom nie męczymy się zbytnio, co łatwo pogodzić z piłką nożną. Pozwala nam się zrelaksować. Im więcej czasu tu spędzamy, tym gorzej dla naszych rodzin, ale lepiej dla nas.
Co jest trudniejsze: golf czy piłka nożna?
Golf (śmiech). Piłkę nożną mamy pod kontrolą od dziecka. Widzę dzieci, które grają w golfa i są niesamowite. My jednak powoli robimy postępy i przede wszystkim czerpiemy z tego radość, co jest najważniejsze.
Greif powiedział, że musi wiele poprawić. Chcesz mu coś przekazać?
Widziałem to… (śmiech). Nie trzeba, on doskonale wie, że z czasem będzie lepszy. Jak na liczbę godzin, które poświęcił, ma bardzo wysoki poziom. Ma świetną sylwetkę, siłę i jest atletyczny we wszystkich sportach – także w koszykówce czy siatkówce. Ale w golfie wkrótce zacznę go pokonywać.
Czego życzysz sobie na 2025 rok w kontekście sportowym?
Prawie tego samego, co w zeszłym roku, i może jeszcze tytułu. To byłoby coś niesamowitego. Nie ma nic piękniejszego niż wygranie trofeum z Mallorcą, a jesteśmy dwa mecze od tego. A dlaczego by nie walczyć o Europę? Miałem szczęście grać w tych rozgrywkach i są one naprawdę wyjątkowe. Kończysz jeden mecz i już myślisz o następnym. Oby się udało, ale najpierw musimy zapewnić sobie utrzymanie. I oczywiście, zdrowia i unikania kontuzji.
Najlepszy moment w Mallorce.
Dzień, w którym podpisałem kontrakt.
Najgorszy moment w Mallorce.
Dzień po finale Pucharu Króla.
Mecz, którego nigdy nie zapomnisz.
Półfinał z Realem Sociedad.
Coś, co nadal cię boli.
Niewygranie finału na La Cartuja.
Twój zaufany partner w golfie.
Abdón Prats.
Golfista, którego podziwiasz.
Jon Rahm.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze