Advertisement
Menu

Wciąż wiemy, że nic nie wiemy

Kibice Realu Madryt są w tym sezonie niczym pewien bardzo znany starożytny filozof…

Foto: Wciąż wiemy, że nic nie wiemy
Jude Bellingham też zachodzi w głowę, co by tu zrobić, żeby poprawić grę Realu Madryt w tym sezonie. (fot. Getty Images)

Lille – Real Madryt: Przewidywane składy

Niejaki Sokrates, grecki filozof starożytny, swoją legendę zbudował na słynnym stwierdzeniu: „Wiem, że nic nie wiem”. Ateńczyk otwarcie przyznawał się do swojej niewiedzy i potrafił przeistoczyć ją z ułomności w symbol wielkiej samoświadomości intelektualnej. Pozwoliło mu to osiągnąć stan prawdziwej, nieskazitelnej ludzkiej mądrości.

Sokrates zasłynął również tym, że przechadzał się po Atenach i zadawał swoim interlokutorom pozornie łatwe pytania, na które oni nie byli jednak w stanie znaleźć odpowiedzi. Nie wstydząc się swoich własnych luk umysłowych, punktował ciemnotę innych. Wielce to szlachetne, czyż nie?

Niedzielne derby miały nam, madridistas, udzielić odpowiedzi na pytanie, w jakim miejscu na tym etapie sezonu znajduje się Real Madryt. Miały być pierwszym poważnym sprawdzianem dla Carlo Ancelottiego i jego podopiecznych. Mieliśmy się przekonać, do czego są tak naprawdę zdolni. Albo przynajmniej, jak rokują na przyszłość.

I tu dochodzimy do punktu stycznego. Bo przecież – co łączy nas ze wspomnianym kultowym filozofem? Otóż to, że z czystym sumieniem możemy powiedzieć, iż po batalii z naszym rywalem zza miedzy wciąż wiemy, że nic nie wiemy. Skończyło się bowiem na remisie 1:1. Podobnie jak w lutowym starciu na Santiago Bernabéu, w którym to trzy punkty również uciekły nam niemal w ostatniej chwili. Wtedy w 93. minucie za sprawą Marcosa Llorente, teraz w 95. minucie humory popsuł nam Ángel Correa.

Jeśli chcemy doszukać się pozytywów, warto zauważyć poprawę względem pamiętnej porażki z Atlético datowanej na 24 września 2023 roku. Swoją drogą – ostatniej przegranej Królewskich w La Lidze. Tamto spotkanie boleśnie ukazało wszystkie ówczesne mankamenty naszej drużyny. Tym razem było nieco inaczej. Ancelotti przyznał na pomeczowej konferencji prasowej, że celem było lepsze bronienie niż przed rokiem. Skoro tak, to udało się, ale chyba wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że nie był to cel nadrzędny.

Real nadal ma problemy z odnalezieniem swojej ofensywnej tożsamości i skuteczną, dynamiczną cyrkulacją piłki. Przy okazji trzech z czterech dotychczasowych wyjazdów w bieżącej kampanii ligowej dzielił się punktami. Jednocześnie niezmiennie pozostaje niepokonany. Nie jest zatem fatalnie, ale nie jest też wybitnie. Właśnie dlatego wiemy, że nic nie wiemy. Tak jak Sokrates. Z tym że w naszym przypadku nie jest to nic odkrywczego, a raczej uznanie stanu faktycznego. Na szczęście dziś czeka nas potyczka w rozgrywkach, które nierzadko były dla naszych ulubieńców niczym odskocznia od szarej codzienności.

Po pokonaniu na własnym terenie Stuttgartu (nie bez kłopotów i nieodłącznych wątpliwości dotyczących stylu gry, rzecz jasna), przyszedł czas, by w ramach drugiej kolejki fazy ligowej Ligi Mistrzów w głównym ośrodku miejskim Flandrii (krainy historyczno-geograficznej położonej na terenach Francji, Belgii i Niderlandów) zmierzyć się z czwartą ekipą ubiegłego sezonu Ligue 1. Słowem – po raz pierwszy w oficjalnej rywalizacji staniemy w szranki z Lille OSC.

Les Dogues nie uzyskały bezpośredniego awansu do Champions League, zajmując w sezonie 2023/24 czwarte miejsce w lidze francuskiej, w związku z czym zmuszone były powalczyć o nią w kwalifikacjach. Tam najpierw uporały się z Fenerbahçe, a następnie ze Slavią Praga. W ten sposób zameldowały się w najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywkach Starego Kontynentu. Od strony trenerskiej ten sukces ma dwóch ojców – Paulo Fonsecę i Bruno Génésio, czyli byłego i obecnego szkoleniowca Lille, któremu w tym sezonie Ligue 1 wiedzie się w kratkę (piąta lokata przy trzech wygranych, jednym remisie i dwóch porażkach).

Pierwszej konfrontacji w trwającej edycji Pucharu Europy piłkarze francuskiego klubu nie wspominają jednak najlepiej. Przegrana 0:2 w Lizbonie z miejscowym Sportingiem sprawia, że dziś popularne Mastify będą chciały się odkuć, bez względu na to, że po drugiej stronie barykady muskuły prężył będzie 15-krotny triumfator Ligi Mistrzów i aktualny obrońca tytułu. Szczególnie, że naprawdę mogą postraszyć, mając w swoich szeregach takich zawodników jak Jonathan David czy Edon Zhegrova.

„Podchodzimy do meczu z ambicją, gramy u siebie. Gdybyśmy wyszli na murawę z nastawieniem ofiar i myśląc, że spotkanie rozstrzygnęło się jeszcze przed startem, równie dobrze moglibyśmy zostać w domach”, powiedział Génésio na konferencji prasowej poprzedzającej wieczorne starcie. I na takie bezkompromisowe nastawienie gospodarzy Los Blancos muszą być przygotowani.

Piłka nożna to nie tylko to, co w ciągu ponad dziewięćdziesięciu minut dzieje się na zielonej murawie. Ale tym razem miłośnicy pozaboiskowych niuansów i futbolowego romantyzmu będą musieli obejść się smakiem, ponieważ nie dojdzie do pojedynku braci Mbappé. I to wcale nie ze względu na nieobecność Kyliana, który niespodziewanie znalazł się w kadrze Królewskich, a co więcej – odbył wczoraj pełny trening z całą grupą na płycie Stade Pierre-Mauroy, w związku z czym jego występ jest możliwy, ale Carletto nie będzie podejmował zbędnego ryzyka. Niestety sprowadzony z PSG Ethan nie zagra w barwach Lille z powodu kolejnego urazu mięśniowego, w wyniku którego będzie pauzował od dwóch do trzech miesięcy.

Po ostatnim gwizdku Maurizio Marianiego, rozjemcy dzisiejszych zawodów, chcielibyśmy móc powiedzieć – parafrazując Sokratesa – iż wiemy, że coś tam jednak wiemy. Że wiemy coś więcej na temat tego Realu Madryt, na który wciąż czekamy. I że widzimy, że bądź co bądź biały okręt obrał właściwy kurs. Wystarczy już tych niewiadomych.

* * *

Mecz z Lille rozpocznie się dzisiaj o godzinie 21:00, a ten mecz w Polsce będzie można obejrzeć na kanale CANAL+ Extra 2 w serwisie CANAL+ Online.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!