Advertisement
Menu
/ marca.com

Ten dzień

Nadszedł wreszcie ten dzień. Kylian Mbappé rozegra swoje pierwsze spotkanie na Santiago Bernabéu w koszulce Królewskich, choć już wcześniej wystąpił na tym obiekcie trzy razy jako piłkarz PSG (dwie porażki i remis). Dzisiaj jednak w końcu wystąpi on po tej stronie, po której tak długo go wyczekiwano. Z trybun starcie obserwować będzie natomiast Ronaldo, czyli piłkarz, który zaliczył lata temu jeden z najbardziej pamiętnych debiutów w barwach Realu na Bernabéu.

Foto: Ten dzień
Figo, Beckham i jeszcze jeden przyszły piłkarz Realu. Pamiętacie? (fot. Getty Images)

Dziennikarze Marki z okazji starcia z Realem Valladolid i premierowego meczu przed własną publicznością Kyliana Mbappé postanowili przypomnieć, jak w analogicznej sytuacji w przeszłości spisywały się inne wielkie nabytki Realu Madryt. 

Apoteoza Ronaldo
Brazylijczyk był trzecim wielkim transferem Florentino. Ronaldo trafił do Madrytu w 2002 roku jako świeżo upieczony mistrz świata. Negocjacje z Interem były wyjątkowo trudne, ale potoczyły się szczęśliwie i ostatecznie na chwilę przed zamknięciem okienka napastnik trafił do stolicy Hiszpanii. Zadebiutował 6 października z Deportivo Alavés. Bernabéu oszalało, gdy dwa jego pierwsze strzały od razu zakończyły się golami. Kapitalne wejście. 

Cristiano z golem i na kolacji z Boltem
Po dwóch towarzyskich meczach na Bernabéu 29 sierpnia 2009 roku przyszedł czas na debiut Cristiano w oficjalnym starciu. Na trybunach w loży honorowej siedziała jego matka oraz trójka rodzeństwa. Portugalczyk strzelił gola z rzutu karnego na 3:2 z Deportivo. Losy potyczki rozstrzygnęła bramka Lassa Diarry. Bernabéu było tamtego wieczoru wypełnione aż po chorągiewki, a każdy kontakt Ronaldo z futbolówką budził szał. Choć był to także pierwszy mecz domowy Kaki i Benzemy, to jednak głównym aktorem był niewątpliwie Cristiano. Po spotkaniu atakujący udał się zaś razem z bliskimi na kolację z obecnym wtedy w Madrycie Usainem Boltem. 

Di Stfano, gol z Racingiem
23 września Alfredo di Stéfano dojechał rankiem samochodem do Madrytu, by wieczorem zagrać z Nancy mecz towarzyski w ramach swojej prezentacji. Choć wcześniej od kilku tygodni nie trenował i był zaprzątnięty sprawami związanymi z transferem, zdołał strzelić gola. Cztery dni później legendarny napastnik nie do końca świadomy, gdzie się znajduje i wciąż niezaznajomiony dobrze z nowymi kolegami, zadebiutował w La Lidze. Real wygrał 4:2, a Di Stéfano ponownie pokonał bramkarza. Po meczu grający dla Królewskich Roque Olsen wyznał, że jego nowy partner z drużyny jest dużo lepszy, niż się wydaje. Cóż, chyba miał rację. 

Figo, zwycięskie trafienie
Figo był człowiekiem, od którego zaczęła się w znacznej mierze XXI-wieczna historia Realu Madryt. Po raz pierwszy Bernabéu zgotowało mu owację 5 września w potyczce o Trofeo Bernabéu z Santosem. Cztery dni później przyszła kolej na premierowe ligowe starcie przed nową publiką. Real wygrał z Valencią dzięki bardzo żywiołowo świętowanej bramce właśnie Figo. – Jestem bardzo zadowolony, choć waszym zdaniem byłem smutny – powiedział dziennikarzom po ostatnim gwizdku. Tym samym piłkarz odpowiedział mediom na doniesienia mówiące, że tak naprawdę skrzydłowy wcale nie chciał przenosić się do Madrytu. Na trybunach jego poczynania obserwowali między innymi Tom Cruise i Nicole Kidman. 

Zidane, remis i wątpliwości
Francuz nie wystąpił w meczu o Trofeo Bernabéu (1:2 z Interem). Tym samym Bernabéu przywitało Zdiane'a dopiero 8 września 2001 roku. Málaga jedynie podsyciła wątpliwości wokół ekipy Del Bosque, jakie pojawiały się w trakcie okresu przygotowawczego. W centrum znajdowała się zaś osoba Zidane'a, który w niczym nie przypominał zawodnika z reprezentacji i Juventusu. Dyskusja na temat ewentualnego niewypału transferowego trwała kilka miesięcy. Na dobre zakończył ją dopiero kapitalny wolej byłego pomocnika w finale Ligi Mistrzów z Bayerem Leverkusen. 

Puskás, trzy bramki na przywitanie
Debiutanckie spotkanie Puskása w Realu i w ogóle w Hiszpanii przypadło na zmagania w ramach towarzyskiego Trofeo Carranza. Królewscy wygrali 5:3 z Wiener SK. Bernabéu mogło ucieszyć się jego debiutem 21 września 1958 roku. Węgier strzelił trzy gole w wygranym 5:1 starciu ze Sportingiem. Dwa z trafień zanotował z rzutów karnych. Puskás nabawił się jednak wówczas drobnego urazu kolana, przez który musiał pauzować w następnej kolejce w Vigo. 

Bale, porażka w derbach
Walijczyk przychodził z Tottenhamu za niebywałą na tamte czasy fortunę. Po golu w debiucie z Villarrealem trzeba było czekać dwa tygodnie na jego występ na Bernabéu. Na murawie pojawił się w drugiej połowie za zmienionego w przerwie Di Maríę. Atlético wygrywało wówczas 1:0, a kibice nie kryli swojego niezadowolenia. Bale został mimo to przywitany żywiołową owacją. Entuzjazm szybko jednak zgasł, ponieważ zespół nie zaczął spisywać się po jego wejściu lepiej. Gol Diego Costy okazał się ostatnim w spotkaniu. 

Beckham, trafienie po trzech minutach
Najbardziej olśniewający ze wszystkich galaktycznych transferów. Jego pierwszy dzień na Bernabéu datuje się na 30 sierpnia 2003 roku. Anglik nie mógł lepiej wejść do nowego domu. Po trzech minutach strzelił gola po akcji wypracowanej przez Ronaldo i Raula. Real wymęczył wygraną z Betisem, a David mógł cieszyć się z gola przepięknej urody w okienko. – Cieszę się jak dziecko. Uwielbiam to uczucie, jakie budzi we mnie Bernabéu – wyznał po ostatnim gwizdku. 

Hazard, niespełnione marzenia
Po okresie przygotowawczym, który jasno dał do zrozumienia, że Eden nie jest w szczytowej dyspozycji, Belgowi przyszło czekać na debiut przed własnymi kibicami do 14 września 2019 roku. Zagrał ostatnie pół godziny z Levante, a drużyna wygrała 3:2. – Zawsze chciałem tu grać. Mam nadzieję, że to początek czegoś fajnego – powiedział po meczu. Nic jednak nie wyszło tak, jak oczekiwano. 

Vinícius, kość niezgody
Brazylijczyk był jednym z graczy, którzy budzili różnice zdań między Lopeteguim i zarządem. Julen uważał, że z atakującym trzeba twardo stąpać po ziemi, podczas gdy klub sądził zupełnie inaczej. W siódmej kolejce Bask wpuścił Viniego na dwie minuty przed końcem zremisowanego bezbramkowo starcia z Atlético. Lopetegui posłał go na boisko, by dokonał niemożliwego. W tamtym momencie trener był już na prostej drodze do zwolnienia. 

Hey Jude!
Po serii trzech meczów z golem, za każdym razem na wyjeździe, 2 września Bernabéu po raz pierwszy mogło nacieszyć się widokiem Bellinghama. Anglik znowu wpisał się na listę strzelców. Po raz pierwszy można było usłyszeć wtedy z trybun śpiewaną przez kibiców piosenkę Hey Jude Beatlesów, która zresztą później na stałe przekształci się w hymn pochwalny dedykowany Anglikowi. 

Owen i angielski gol
Galáctico najniższej rangi zadebiutował na Bernabéu 31 sierpnia 2004 roku w starciu o Trofeo Bernabéu. Real przegrał 0:1 z Pumas. 11 września napastnik po raz pierwszy zagrał w oficjalnym spotkaniu. Gospodarze wygrali 1:0 z Numancią. To jednak nie Owen mógł cieszyć się ze zwycięskiego trafienia, a inny Anglik – David Beckham. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!