Advertisement
Menu
/ marca.com

Pesca: Musimy umieć łączyć świat futbolu z życiem codziennym

W weekendy jest piłkarzem, a na tygodniu pracuje w dwóch rodzinnych sklepach rybnych w Arandzie de Duero. Jeden z kapitanów Arandiny, Pesca, więcej o swoim życiu i swojej codzienności opowiedział w wywiadzie dla dziennika MARCA.

Foto: Pesca: Musimy umieć łączyć świat futbolu z życiem codziennym
Fot. twitter.com

Villarreal, Valladolid, Alavés, Rayo Majadahonda… I teraz zmierzysz się z Realem Madryt. Warto było odbyć tę podróż?
Cóż, na pewno było warto. Jak to się mówi, kto sieje, ten zbiera plony. A teraz tutaj w Arandzie czekają nas właśnie te niesamowite plony. To najlepszy możliwy prezent na Święto Trzech Króli.

Opowiedz nam coś więcej o tej swojej podróży.
Gdy byłem w Villarrealu czy w Valladolidzie, a tam spędziłem najwięcej lat i tam najbardziej mogłem dotknąć zawodowego futbolu, to dostrzegałem, że to zupełnie inny świat w porównaniu do tego, co mamy tutaj. Tam wszystko jest na najwyższym poziomie, wszystko jest w pełni profesjonalne. Tam idziesz w tym kierunku, aby żyć z futbolu, a tutaj codziennie walczysz o to, aby zarobić na chleb.

To jest ta część futbolu, jakiej się nie widzi. Część może żyć tylko i wyłącznie z futbolu, a inni muszą to łączyć z inną pracą.
Tutaj niektórzy łączą to ze studiami i nauką, aby mieć jakąś przyszłość. Ale inni, jak na przykład ja, musimy pracować i umieć łączyć te dwa światy, ponieważ futbol nie będzie na całe życie. Myślę, że ci, którzy żyją z futbolu, są w obecnych czasach bardzo uprzywilejowani. Taki poziom możesz osiągnąć może już w Segundzie, gdy to wszystko dobrze ogarniesz. Ale cóż, zawsze musisz mieć plan B, ponieważ nigdy nie wiesz, co ci przyniesie los. Może jakaś kontuzja, a może to, co wydarzyło się w ostatnich latach przy okazji pandemii.

Jak trudno jest łączyć futbol z prowadzeniem rodzinnego sklepu rybnego?
W moim przypadku ten plan B opiera się właśnie na tym. Moja codzienność może się wydawać skomplikowana. Wstaję o 4:00 rano, później jadę na trening, znów wracam do sklepu rybnego, a po południu trzeba znaleźć czas na odpoczynek. Trzeba pamiętać o tym, że odpoczynek jest w tym wszystkim równie ważny. Nie możesz być cały czas w pełni aktywny, ponieważ ciało potrzebuje odpoczynku, aby później unikać kontuzji i po prostu grać lepiej. Na ten moment udaje mi się to dzielić we właściwy sposób. Moje szczęście polega na tym, że mam rodziców, którzy również mi w tym pomagają. Gdy mam mecz w sobotę, to mogę zostać w domu i odpocząć przed popołudniem.

To duża różnica w porównaniu do zawodników Realu Madryt…
Modrić czy każdy inny zawodnik Realu Madryt może mieć swojego indywidualnego fizjoterapeutę, swojego trenera od przygotowania fizycznego czy po prostu trenera indywidualnego. Tutaj wszystko wygląda zupełnie inaczej. Tutaj mamy tylko jednego fizjoterapeutę, więc musimy się ustawiać w kolejce. Czasami nie masz na to czasu, ponieważ musisz jechać do pracy lub masz inne rzeczy na głowie. Wtedy musisz szukać swoich własnych rozwiązań. Cóż, nie mamy tego szczęścia, jakie mają te zawodowe drużyny.

Jak przygotowuje się mecz z Realem Madryt?
Przede wszystkim Álex [Izquierdo, trener Arandiny – przyp. red.] podkreśla nam, że nie możemy zatracić tej ekscytacji. Mówił to już przy okazji poprzedniego meczu z Cádizem. Ta dziecięca ekscytacja, gdy mierzysz się z piłkarzami, których na co dzień oglądasz w telewizji. Myślę, że ten mecz to nie tylko nasza ekscytacja, ale również wszystkich zgromadzonych na trybunach. Zobaczymy, czy to, że mamy to szczęście i przyjeżdża tutaj Real Madryt będzie mogło doprowadzić do tego, że boiska piłkarskie znów się zaczną wypełniać, a wśród dzieci i młodzieży zapanuje poczucie, że lepiej jest pograć w piłkę niż po prostu wyjść na miasto. Oczywiście w życiu jest czas na wszystko, ale to ciągłe siedzenie w komórce czy w tablecie podcina skrzydła futbolowi. Lubię oglądać mecze kategorii młodzieżowych i widzę, że tam wykonano krok w tył i trzeba to na nowo odpowiednio wzmacniać.

Sekretna broń na Real Madryt to twoje bomby z autów w pole karne.
Mówiłem Álexowi, że gdy tylko będzie szansa, to muszę wrzucać z autu. Od zawsze miałem tę łatwość, aby rzucać te piłki bardzo daleko i tym samym tworzyć zagrożenie w polu karnym rywala, ponieważ to swego rodzaju rzut rożny. Jak takie zagrania będzie bronił Real Madryt? Nie będę tu wchodził w skórę Ancelottiego. (śmiech) Myślę, że to dosyć trudne, ponieważ nigdy nie spodziewasz się tego, że ktoś może tak daleko wrzucić piłkę.

Mierzyłeś kiedyś faktyczny zasięg?
Czasami piłka dociera nawet na długi słupek bramki. Myślę, że tutaj bardziej chodzi o technikę niż o siłę. Trzeba umieć ją zaaplikować we właściwy sposób.

Co się stało z murawą w meczu z Cádizem? To będzie miało wpływ na mecz z Realem Madryt?
Pamiętam, że tamtego dnia byłem bardziej podenerwowany niż zazwyczaj. Mówiłem kolegom, że sprzyja nam szczęście, ponieważ pada deszcz… Oni są przyzwyczajeni do gry na dywanach, a my chcieliśmy to wszystko wykorzystać, aby wyjść z pressingiem, wysoko na nich naciskać, zagrać agresywnie i tworzyć sobie szanse na to, aby wygrać ten mecz. Ostatecznie wszystko sprowadzało się do stałych fragmentów gry. Pierwsza bramka Hajiego, ich czy moja – wszystkie padały po stałych fragmentach. Ale tak, my lepiej się zaadaptowaliśmy do boiska, ponieważ jesteśmy bardziej przyzwyczajeni do gry na błocie. Ale ogólnie moim zdaniem boisko jest obecnie w bardzo dobrym stanie. Nie będzie problemów pogodowych i obejrzymy dobry mecz.

Od Pellinghama do Bellinghama. Jak narodziła się ta ksywka, jaką otrzymałeś w szatni?
Pellingham to pomysł Átomo, ponieważ jest tym największym śmieszkiem i zawsze wymyśla ksywki. Nie wiem, jak dokładnie do tego doszło, ale po jednym z meczów Realu Madryt i Bellinghama zaczął do mnie mówić: „Tak, ty będziesz Pellingham. Będę cię nazywał Pellingham”. Ale dlaczego Pellingham? „Bo zaczynasz łysieć” [pelo to po hiszpańsku włosy – przyp. red.]. Cóż, to jest dobre, ponieważ zawsze im mówię, żeby lepiej spojrzeli w lustro, ponieważ mam się dużo lepiej niż niektórzy z nich w wieku 20 lat, gdy już zaczynają mieć przerzedzenia. Ale podchodzę do tego z humorem. Gdybym się z tego powodu denerwował, to oznaczałoby, że w szatni nie ma jedności. Skoro nazywają cię Pellingham czy Pesca [od pescadería, czyli sklep rybny – przyp. red.] czy jakkolwiek inaczej, to myślę, że to coś dobrego. To znaczy, że cię lubią, że są z tobą i że budują atmosferę jedności.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!