Zubeldia: Vinícius jest najtrudniejszym piłkarzem do obrony
Igor Zubeldia udzielił wywiadu dziennikowi El Mundo. Pomocnik Realu Sociedad był przede wszystkim pytany o swoją karierę w klubie i to, przeciwko komu najtrudniej się bronić.
Fot. Getty Images
Zostałeś ojcem w kwietniu, w maju przedłużyłeś kontrakt. Czy to najlepszy rok w twoim życiu?
Może tak być. Odkąd zacząłem grać w Realu Sociedad, prawie każdy rok był dla mnie dobry lub bardzo dobry, oczywiście były dobre i złe chwile, ale ostatni rok był najlepszym sezonem, odkąd jestem w pierwszej drużynie.
Czy bycie ojcem zmieniło twoje życie?
To nowy etap, trudny i jednocześnie bardzo przyjemny, ale w nocy przynajmniej mogę spać, więc nie mam wymówek. Wszyscy mówili mi, że to coś, co zmienia twoje życie i to prawda, ale mój styl życia niewiele się zmienił. W weekendy gramy w piłkę, jestem z przyjaciółmi, kiedy tylko mogę… Nie jestem też osobą, która ma tysiące planów i rzeczy do zrobienia. Spędzam wiele godzin w domu, podróżuję z drużyną… Spędzam 24 godziny z moją córką, ale mój styl życia się nie zmienił.
Dla tych, którzy cię nie znają, kim jest Igor Zubeldia?
Jestem chłopcem z wioski o nazwie Azcoitia. Kiedy miałem 12 lat, zacząłem grać dla Realu Sociedad i od tego czasu awansowałem do pierwszej drużyny. Teraz nadal mieszkam w wiosce, moja rodzina tam mieszka, moi przyjaciele też tam mieszkają, jestem pół godziny drogi od sportowego miasta i czuję się bardzo komfortowo. Jestem wielkim szczęściarzem. Zawsze byłem fanem Realu i nigdy sobie tego nie wyobrażałem.
Czy kiedykolwiek myślałeś o opuszczeniu wioski?
Niektórzy mówią mi: „Nie męczy cię codzienna półgodzinna podróż tam i z powrotem?”. Ale jestem do tego przyzwyczajony. Nigdy nie myślałem o życiu w Donosti, ani ja, ani moja rodzina. Jestem normalną osobą, w poniedziałki lub wtorki chodzę do supermarketu na zakupy i wszyscy widzą mnie jako jednego z miejscowych, nie jestem„"graczem Realu”. To daje ci swobodę bycia na luzie.
Nie masz nawet tatuażu.
Lubię, jak ludzie w nich wyglądają, ale nigdy nie byłem jednym z nich. Ten z farbowanymi włosami i tatuażami też może być normalnym facetem (śmiech).
Jaki byłeś jako dziecko?
Zawsze byłem odpowiedzialny, dość schludny… Odrabiałem lekcje… Oprócz piłki nożnej grałem w baskijską pelotę, która jest tutaj bardzo typowa. Kiedy miałem 11 lat, musiałem wybrać między piłką nożną a baskijską pelotą i myślę, że dokonałem właściwego wyboru (śmiech). W tamtym czasie też mi się to podobało i mam przyjaciół, którzy są w elicie peloty, ale miałem 11 lat, Real dzwoni do ciebie i jesteś podekscytowany.
Masz 26 lat, ale jesteś jednym z weteranów w szatni.
Czuję się jak młody weteran. Z roku na rok średnia zespołu spada i myślę, że to dobry znak, że chłopcy z drużyny rezerw dużo nam dają. Pamiętam, że kiedy zaczynałem w szatni było sporo 30 czy 31-latków i przyprawiało mnie to o zawrót głowy.
Zubieta jest pełna „normalnych” chłopaków. Czy to również znak rozpoznawczy klubu?
Przywiązujemy dużą wagę do normalności. W akademii młodzieżowej, kiedy dołączasz do Zubiety, oprócz bycia dobrym piłkarzem, uczą cię bycia osobą, wpajają ci te wartości od 12. roku życia. Jestem taką osobą, jaką jestem dzięki Realowi, co odzwierciedla się w każdym z nas.
Północny futbol zawsze opierał się na twardości, ale to drużyna z dużą jakością techniczną.
Mamy walkę, charakter i wysiłek, ale aby grać w piłkę nożną, jaką gramy, potrzeba trochę jakości. Zwłaszcza w środku pola mamy wiele talentów. Posiadamy piłkę przez długi czas, dominujemy… To przyciąga ludzi i doprowadziło nas do miejsca, w którym jesteśmy.
Podczas świętowania finału Pucharu Króla powiedziano między innymi „ten puchar idzie do babci Zubeldii”.
Nie ma jej już od kilku lat… Przed meczem złożyłem jej dedykację, wygraliśmy i wiedziałem, że będzie nas oglądać. Moja babcia była wsparciem przez całą moją karierę i niestety nie mogła zobaczyć tego finału. Mam mały cierń w boku z tym Pucharem Króla, ponieważ nie było ludzi na trybunach przez pandemię.
Wracając do szatni, czy Kubo jest już w połowie Baskiem?
Mówi lepiej po hiszpańsku niż my. Jest jednym z nas, wszyscy bardzo go kochają i bardzo dobrze się zaadaptował.
Czy Imanol jest trochę szalony?
Powiedziałbym, że ma dwie osobowości. Poza boiskiem jest czarujący i mówi do ciebie z pewnością siebie, a na boisku bardzo naciska. Dzięki niemu robimy to, co robimy. Wydobywa z każdego to, co najlepsze i to przyjemność mieć go u boku.
Czy rywalizacja z Athletikiem jest mniejsza niż kiedyś?
Obecnie te mecze również przeżywa się w inny sposób. Niektórzy mogą powiedzieć, że nie, ale derby zawsze są wyjątkowe. Rywalizacja jest zdrowa, to na pewno.
Czy pojechałbyś i zagrał w Arabii Saudyjskiej?
Nie, nie… Nie mogę powiedzieć, co bym zrobił, ponieważ nie słyszałem stamtąd nic prawdziwego, ale w tej chwili wiem, co bym zrobił. Pod koniec kariery mógłbym to rozważyć, ale nie sądzę, żebym to zrobił. Co o tym myślę? Arabia, Premier League… Kiedy w grę wchodzą tak duże pieniądze, wszystko zależy od każdego z osobna. Trzeba to szanować.
Kto był najtrudniejszym zawodnikiem do obrony?
Powiedziałbym, że Vinícius, kiedy staje naprzeciwko ciebie w biegu, albo Lewandowski tyłem do ciebie. Ale powiedziałbym, że Vinícius. Nie będzie go w niedzielę, ale Real Madryt może wystawić dwie drużyny na bardzo wysokim poziomie. Wygraliśmy już na Bernabéu, zobaczymy, czy uda nam się to powtórzyć.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze