Advertisement
Menu
/ as.com

Morientes: Przedwczesne uśmiercanie Realu nie jest dobrym pomysłem

Fernando Morientes udzielił przed meczem z Villarrealem wywiadu dziennikarzom Asa. Dobór rozmówcy nie był przypadkowy, ponieważ swego czasu Hiszpan zaliczył wręcz niespotykaną passę w starciach z Żółtą Łodzią Podwodną. W trakcie rozmowy nie zabrakło też kilku interesujących wspominków na temat Realu Madryt z przełomu wieków oraz spraw związanych z aktualnymi wydarzeniami.

Foto: Morientes: Przedwczesne uśmiercanie Realu nie jest dobrym pomysłem
Fot. Getty Images

Grałeś już przeciwko Villarrealowi w Pucharze Króla 24 lata temu. I strzeliłeś cztery gole!
Tak. Zwyciężyliśmy 2:0 u siebie i powtórzyliśmy ten wynik na wyjeździe. Wszystkie gole moje. Jest jednak coś lepszego.

Co takiego?
Pomiędzy tymi dwiema potyczkami w pucharze graliśmy z nimi jeszcze w lidze na Madrigal. Wygraliśmy tam… 2:0 po moich golach! Nie sądzę, by w piłce istniało wiele przypadków, w których ktoś strzelił temu samemu rywalowi po dwa gole w trzech następujących po sobie spotkaniach, za jednym zamachem.

Jak wspominasz ten Real, w którym grałeś?
Byliśmy bardzo nieregularną drużyną, bazowaliśmy na seriach. W La Lidze często za to płaciliśmy. Dlatego też tak ważne było zdobycie kilka miesięcy wcześniej siódmego Pucharu Europy. W krajowych rozgrywkach potrafiliśmy być fatalni, ale w Champions League przychodziła transformacja. Gdy tylko słyszeliśmy hymn, nic nie musiało nas już dodatkowo motywować. Mogliśmy stawić czoła każdemu. Nie potrzebowaliśmy płomiennych przemów trenera. Tamten Real był dwubiegunowy.

W Pucharze Króla zaszliście wtedy daleko.
Tak, do półfinału. Trafiliśmy jednak na najlepszą Valencię w historii. Przegraliśmy 0:6 w dwumeczu. Zmietli nas.

Jaki był Villarreal z 1999 roku, pamiętasz?
Był zespołem, który chwilę wcześniej występował w drugiej lidze i dopiero zaczynał rosnąć. Porównałbym ich do Méridy czy Salamanki, ekipa walczaków. El Madrigal był skromnym obiektem, nie miał nic wspólnego ze stadionem w obecnej formie. Villarrealem to przykład dla klubów z małych miast, które chcą przedrzeć się do elity. Praca, jaką tam wykonano, mogłaby posłużyć jako materiał do pracy doktorskiej na temat zarządzania.

W ich barwach występowali wówczas choćby Palop, Albelda czy Craioveanu.
Tak, mieli w swoich szeregach weteranów, którzy walczyli o utrzymanie drużyny na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Dziś jest inaczej. Regularnie grają w Lidze Mistrzów, zwyciężyli w Lidze Europy. To dojrzały klub na najwyższym poziomie.

Mogliśmy to zauważyć choćby przed dwoma tygodniami w potyczce ligowej z Realem.
Widziałem ten mecz z trybun i byłem pod olbrzymim wrażeniem tego, jak wygląda stadion i jaki poziom sportowy prezentuje zespół. To wspaniała drużyna. Widać, że załapali już filozofię Setiéna i grali z Realem, jak równy z równym, aż w końcu zdominowali spotkanie. Przeciwko Realowi każdy rywal rośnie też w siłę, dla wielu to mecz roku. Trzeba docenić to, że Królewscy zawsze grają przeciwko wyjątkowo zmotywowanemu przeciwnikowi. Dla kibiców z innych części Hiszpanii pokonanie Realu to wydarzenie nie tylko sportowe, ale i społeczne.

Dzisiejsze starcie może być dobrą okazją na rewanż dla podopiecznych Ancelottiego?
Bez cienia wątpliwości. Puchar może okazać się balsamem, który pomoże w zapomnieniu ligowej porażki i przegraniu walki o superpuchar.

Zdziwiło cię, jak Barcelona zatańczyła sobie z Realem w Rijadzie?
To dziwny widok, gdy Real jest gorszy w finale. Sądzę, że Barcelona była bardzo głodna, a Real miał pełny brzuch. Wyrwali zespołowi Ancelottiego jeden ząb mądrości, ale zauważmy, że zostały jeszcze trzy inne w idealnym stanie. Z pełnym brzuchem takie rzeczy mogą się zdarzyć. Dla Barcelony walka toczyła się o coś więcej niż tylko pojedyncze trofeum. Potrzebowali tego zwycięstwa, dość spojrzeć na ich sposób świętowania.

Jak to wytłumaczysz?
Do października Real miażdżył rywali dzięki swojemu nienaruszalnemu trzonowi złożonemu z Kroosa, Modricia, Valverde i Viníciusa. Po mundialu spadła jednak intensywność, w tym także obu bocznych obrońców, którzy przestali dawać coś ekstra w ofensywie. Kiedy połowa drużyny zawodzi, nie jest już aż tak dziwne to, co się stało.

Czyli sądzisz, że Real znajduje się w fazie swobodnego opadania?
Wręcz przeciwnie! Wielu ludzi zawsze chętnie grzebie Real. Najczęściej dzieje się tak właśnie w styczniu. Potem przychodzi maj i okazuje się, że do gabloty wędruje kolejny puchar Ligi Mistrzów. Trzeba okazać Królewskim szacunek, to mistrzowie, którzy zawsze się podnoszą. Ich piłkarze zawsze podnoszą głowę, a niedzielne spotkanie może stanowić punkt zwrotny. Przedwczesne uśmiercanie Realu nie wydaje mi się dobrym pomysłem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!