Najpierw Bellingham, później Haaland
Real Madryt ma już przygotowany plan transferowy na najbliższe lata. Po definitywnym zamknięciu tematu Kyliana Mbappé teraz w rolach głównych mają się znaleźć Erling Haaland i Jude Bellingham.
Fot. Getty Images
W biurach na Santiago Bernabéu są zwolennikami wykonywania małych, lecz pewnych kroków w kontekście dalszej budowy przyszłości pierwszej drużyny Realu Madryt. Jednak te dwa nazwiska, wokół których w najbliższych latach ma się wszystko kręcić, zostały już wybrane. Erling Haaland i Jude Bellingham podobają się dyrekcji sportowej najbardziej, a jednocześnie idealnie wręcz wpisują się w timing. Obaj gwarantują nie tylko natychmiastowe podniesienie jakości całego zespołu, ale również świetlaną przyszłość.
Co do jednego klub nie ma żadnych wątpliwości – temat Kyliana Mbappé jest już zamknięty i pozostaje niemiłą przeszłością. Rana, która nie u wszystkich została jeszcze do końca zaleczona, na pewno nie będzie rozdrapywana. Najlepszym dowodem na zmianę nastawienia Królewskich były ostatnie dni, podczas których Real Madryt bardzo szybko odciął się od francuskiego atakującego, gdy zaczęło się mówić o tym, że ma dość gry w PSG i chciałby odejść już w styczniu. Ten rozdział jest już definitywnie zamknięty i w zespole szykowane jest miejsce dla innych zawodników z wielkim potencjałem.
Temat otwarty
Haaland i Bellingham to byli koledzy z Borussii Dortmund i niewykluczone, że w przyszłości ponownie się spotkają przywdziewając koszulki Los Blancos. W przypadku norweskiego napastnika już od dłuższego czasu mówi się o słynnej klauzuli w jego kontrakcie, która miałaby mu ułatwić zmianę klubu w 2024 roku. Manchester City miał przystać na taki zapis, ale pod dwoma warunkami – że kwota odstępnego wyniesie minimum 180 milionów euro i że cała operacja nie będzie dotyczyła innego angielskiego klubu.
Real Madryt jest w pełni zdecydowany na sprowadzenie Haalanda i chociaż w tym temacie nie zostały jeszcze podjęte żadne konkretne ruchy, to plan działań jest jasny. Przede wszystkim na ten moment nie ma pośpiechu, ponieważ Karim Benzema gwarantuje bramki przynajmniej przez dwa kolejne lata. W lecie 2024 roku, gdy potencjalny transfer Norwega wszedłby w swoją decydującą fazę, francuski napastnik miałby 36 lat i to byłby perfekcyjny moment na totalną zmianę pokoleniową na szpicy pierwszego zespołu. Elementy tej układanki idealnie do siebie pasują.
Nowy Modrić
Więcej niewiadomych jest wokół potencjalnej operacji z Bellinghamem w roli głównej. Borussia, która zdaje sobie sprawę z tego, że jej perełką interesują się wszyscy najwięksi gracze na rynku, stara się podnieść kwotę odstępnego do 150 milionów euro. Real Madryt tej granicy nie zamierza osiągać i za angielskiego pomocnika byłby w stanie wyłożyć maksymalnie 100 milionów euro. Na korzyść Królewskich w tym temacie działają bardzo dobre relacje z działaczami niemieckiego klubu, ale z drugiej strony zdaniem niektórych mediów 19-latek na ten moment chętniej zapatruje się na opcję przenosin do Liverpoolu niż na Santiago Bernabéu.
Real Madryt widzi w młodym Angliku idealnego następcę Luki Modricia, którego kontrakt wygasa po zakończeniu obecnego sezonu. Umowa Bellinghama obowiązuje z kolei do 2025 roku, ale sam zawodnik chciałby odejść już tego lata. Przedstawiciele Królewskich mieli już nawet podjąć pierwsze rozmowy z otoczeniem angielskiego pomocnika, aby przekonać go do przenosin do stolicy Hiszpanii na sezon 2023/24. Tym samym pozwoliłoby to Florentino Pérezowi domknąć idealną zmianę pokoleniową – dwa wielkie i perspektywiczne wzmocnienia w dwóch następujących po sobie letnich okienkach transferowych.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze