Katastrofa
Real Madryt po dwóch kolejkach w Eurolidze pozostaje bez zwycięstwa. Tym razem po bardzo słabej grze we własnej hali uległ Valencii 77:93.
Fot. Getty Images
Trudno sobie przypomnieć taki mecz w wykonaniu koszykarzy Realu Madryt. Totalna katastrofa i zasłużona porażka w starciu z Valencią. Początek spotkania nie był taki zły, ale im dłużej trwało spotkanie, tym gorzej prezentowała się gra madryckiego zespołu. Królewscy rozpoczęli sezon w Eurolidze od dwóch porażek z rzędu, przez co spadną na ostatnie miejsce w tabeli. Ostatnie lata przyzwyczaiły madridistas do czegoś zupełnie innego.
Pierwsza kwarta nie zwiastowała późniejszych kłopotów. Królewscy zaczęli mecz od trafionej „trójki” Abalde, a później rywalizacja była wyrównana. Valencia potrafiła odpowiadać Realowi Madryt, który próbował przejąć inicjatywę i rozpocząć budowanie przewagi. Nie udało się to, ale po dziesięciu minutach Blancos znajdowali się na niewielkim prowadzeniu 19:17.
Początek drugiej kwarty był obiecujący. Zawodnicy Pabla Laso przyspieszyli i dobrze spisywali się w defensywie, dzięki czemu odskoczyli rywalom na kilka punktów. Valencia jednak szybko się pozbierała i dogoniła gospodarzy. Co więcej, goście złapali wiatr w żagle i ich akcje często kończyły się powodzeniem. Świetne minuty rozgrywał Dubljević, który poprowadził swoją ekipę do zwycięstwa w tej części spotkania i przewagi 44:39 w połowie rywalizacji.
Po zmianie stron zaczęła się katastrofa dla Realu Madryt. Valencia z Dubljeviciem na czele ruszyła do ataku, a po stronie Królewskich zabrakło argumentów. Nikt nie potrafił wziąć na siebie odpowiedzialności za poderwanie drużyny. Pablo Laso był bezradny. Każdy punkt przychodził madrytczykom z dużymi trudnościami, co Valencia wykorzystywała. Wynik 53:68 po 30 minutach był już praktycznie rozstrzygający. Z taką grą Real Madryt nie miał czego szukać w tym meczu.
Jeśli ktoś liczył na cudowny zryw Blancos i kolejną magiczną remontadę, to dosyć szybko musiał te marzenia porzucić. Valencia powiększała przewagę, która przekroczyła 20 punktów. Taka sytuacja w Palacio nie zdarza się zbyt często. Dosyć przykro patrzyło się na bezsilną ekipę Pabla Laso. To zupełnie nie w jej stylu, żeby przegrywać dwa mecze w takim stylu w Eurolidze. Real Madryt spadnie na ostatnie miejsce i potrzebuje czegoś, żeby się ocknąć.
77 – Real Madryt (19+20+14+24): Abalde (5), Campazzo (14), Deck (2), Garuba (4), Tavares (15), Causeur (2), Randolph (4), Rudy (12), Alocén (2), Llull (5), Thompkins (12).
93 – Valencia (17+27+24+25): Prepelič (5), Kalinić (10), Dubljević (24), Vives (4), Williams (7), Pradilla (0), Labeyrie (9), Van Rossom (5), Tobey (14), San Emeterio (9), Hermannsson (6).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze