Lucas: Żalenie się w mediach nigdy nic ci nie daje
Lucas Vázquez, piłkarz Realu Madryt, udzielił wywiadu brytyjskiemu dziennikowi The Guardian. Poniżej przedstawiamy wypowiedzi Hiszpana.
Fot. Getty Images
– To dziwne uczucie. Jesteśmy przyzwyczajeni do rywalizacji, treningów i meczów. Bycia razem. Ponad 30 osób, niemal cały czas. I wtedy, z dnia na dzień, jesteś zdany sam na siebie.
– Przez wiele tygodni nikt nie wychodził z domu, jedynie wyprowadzałem mojego psa. Po trzech dniach powiedział, że ma już dość. To znoszenie obostrzeń to dobre wieści. Krok po kroku liczby spadają i pojawia się nadzieja, że wrócimy do normalności. Klub wysyłał nam tygodniowe programy, żeby brak treningów grupowych jak najmniej na nas wpłynął. Czytam dużo książek, oglądam seriale w telewizji, a przede wszystkim spędzam czas z synem, który nie daje mi spokoju. Ta ostatnia część najbardziej mnie cieszy.
– Lekcje angielskiego? Tak, mam już pewne podstawy. Oglądam dużo seriali tylko po angielsku, czytam w tym języku książki i uczę się gramatyki. Robię to już od półtora roku. Czy wystarczająco dobrze znam angielski, by udzielić wywiadu? Chyba tylko, jeśli będziesz oczekiwał odpowiedzi „tak” lub „nie”.
– Trzy Ligi Mistrzów? Nie pojawiało się to nawet w najbardziej szalonych snach. Gdy patrzę w tył, nie wydaje mi się to możliwe.
– Czy jestem osobą z największymi sukcesami, która urodziła się w Curtis? Cóż, pewnie ludzie radzą sobie dobrze, ale chyba nie ma tam nikogo z trzema Ligami Mistrzów. Mieszka tam 2000 osób, to typowa wioska z farmami, krowami i tak dalej. I restauracja, otwarta przez moich dziadków i prowadzona przez kuzynów. Najlepsza w Hiszpanii.
– Byłem kibicem Realu Madryt, ale z karnetem na Deportivo La Coruña. Valerón, Tristán, Víctor Sánchez, Fran, Sergio González, który był moim agentem w Espanyolul, Djalminha, Makaay… bardzo lubiłem ich oglądać. Jestem typowym Galisyjczykiem, choć ludzie mówią o nas, że jesteśmy szorstcy. Trudno jest jasno o tym opowiedzieć. Miałem 15 lat i zmiana z wioski, gdzie mieszka 2000 osób, na czteromilionowe miasto jest wprost ogromna. Były dobre i złe momenty. Musisz być twardy, znaleźć swoją drogę i wierzyć w to. Powtórzyłbym jednak to wszystko bez dwóch zdań.
– Carvajal, Nacho, Casemiro czy Morata byli ze mną w drużynie. Był też Fabinho, który przyszedł jako prawy obrońca. Grał tam cały sezon. Na początko trudno jest zaadaptować się, ale potem jest coraz lepiej. Od razu było widać, że ma talent.
– Jest wielu piłkarzy, którzy grają na skrzydle ze swoją lepszą nogą, więc można nazwać mnie klasycznym skrzydłowym. Taki powrót do przeszłości, lata 70 czy 80. Wolę jednak obecny futbol. Przede wszystkim lepsze są boiska, bez tych hałd błota.
– Co dalej? Moim marzeniem jest zakończyć karierę w Realu Madryt, ale w futbolu nigdy nic nie wiesz. Kiedy byłem mały, zawsze lubiłem oglądać Premier League z moim bratem. To bardzo atrakcyjny i ciekawy do oglądania styl. Myślę, że dobrze bym tam pasował.
– Zidane? To świetny trener. Przede wszystkim jest bardzo transparentny. Zawsze mówi ci wszystko w twarz, dobre czy złe rzeczy.
– Żalenie się w mediach nigdy nic ci nie daje, ale to nie oznacza, że niedługo nie obudzę się i nie pomyślę „chcę grać więcej”. Arcyważna jest mentalna sfera tego sportu. Ludzie często na nas narzekają, czasem można wręcz odnieść wrażenie, że chcą, żebyśmy przegrywali. Nie jesteśmy maszynami, jeden dodać jeden nie zawsze równa się dwa. W wieku 22 czy 23 lat, jeśli zagrasz słaby mecz, jesteś wkurzony przez dzień czy dwa. Z czasem się uczysz więcej. Nie pomaga, by cały czas o tym myśleć. Wiesz, co zrobiłeś źle, ale zamiast się zadręczać trzeba myśleć o tym, co można zrobić, aby się poprawić. Trzeba umieć żyć z presją.
– Karny w Mediolanie? Szczerze mówiąć chyba nie do końca zdawałem sobie sprawę z tego, jaka jest stawka. Byłem pewny, że mogę strzelić i powiedziałem, że chcę strzelać pierwszy. Kiedy szedłem od koła środkowego do bramki, mówiłem sobie w głowie „strzelisz to, strzelisz to, strzelisz to”. Nie wiedziałem też, gdzie będę chciał uderzyć, wolałem poczekać. Czy polegam na ruchu bramkarza? Trochę tak. Co, jeśli się nie ruszy? Cóż, uderzasz jak najmocniej i modlisz się, by wpadło. Chciałbym to wszystko kiedyś powtórzyć.
– Co z sezonem? Cóż, przede wszystkim trzeba być odpowiedzialnym. Jeśli możemy grać, podejmując wszelkie środki ostrożności, to super, wszyscy będziemy chcieli dokończyć sezon. To byłoby dobre dla ludzi. Przez dwie godziny można by przestać myśleć o wirusie. Futbol przynosi szczęście.
– Czy nawet bez publiczności? Wiecie, boisko jest tego samego rozmiaru, nie trzeba od razu wpadać w panikę. Już grałem bez publiczności i było to trochę dziwne. Kiedy można się komunikować bez problemu, słyszeć wszystkie instrukcje… to dziwne. Gdy trener jest po jednej stronie boiska, a ja po drugiej, musi używać gestów, bo inaczej go nie zrozumiem. Zawsze możesz winić hałas, jeśli nie słyszysz, co mówi, Przy pustych trybunach byłoby to trudne.
– Czy boję się o przyszłość piłki? Myślę, że będzie dobrze. Futbol zajmuje ważne miejsce w społeczeństwie i oczywiście, będzie spory wpływ wirusa na to, ale mam nadzieję, że będzie on jak najmniejszy.
– Obniżka pensji? Sergio Ramos jest kapitanem. Wszyscy najpierw rozmawiają z nim, potem on nam przedstawia sytuację. Mieliśmy spotkanie i przedyskutowaliśmy to, co ma być najlepsze dla nas wszystkich. Nikt nie miał żadnych wątpliwości dotyczących tego, co powinniśmy zrobić. Real Madryt to wielki klub, wszyscy jesteśmy jak rodzina i ważne jest, byśmy szli w tym samym kierunku. Zrobiliśmy to, co uważaliśmy za właściwe. Nie wahaliśmy się. Teraz czekamy na decyzję rządu, czy możemy wrócić do gry.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze