Advertisement
Menu
/ MARCA

Odeszło dziecko, wróci prawdziwy crack

Martin Ødegaard jest gotowy na powrót do Madrytu pod każdym względem – mentalnym, fizycznym i piłkarskim. W San Sebastián dojrzał jako człowiek i piłkarz, a w stolicy Hiszpanii czekają na niego z otwartymi ramionami.

Foto: Odeszło dziecko, wróci prawdziwy crack
Fragment dzisiejszej okładki dziennika MARCA: „Prawdziwy crack”. (fot. własne)

Dzieciak, który od zawsze miał w sobie coś wyjątkowego, równo pięć lat temu trafił pod skrzydła trenującego wówczas Castillę Zizou, a wtedy nie wszystko potoczyło się tak, jak sobie tego wyobrażał. Dzisiaj Martin Ødegaard nie jest już małym chłopcem, a jedną z największych gwiazd La Ligi. To nie był łatwy czas dla Norwega, który wydawał się już być zbity z tropu, a kiedy zaczynało brakować mu wiary, jego talent zaczął wybuchać na dobre.

Przez pięć lat zmagał się z przypiętą łatką niedoszłego gwiazdora. Cudowne dziecko, które pobiło wszelkie rekordy w swoim kraju, zderzyło się z prawdziwym futbolem. W wieku 15 lat zadebiutował w lidze norweskiej, rok później w reprezentacji, zagrał nawet w pierwszej drużynie Realu Madryt. Później zaczęła się jednak seria wypożyczeń. Były dwa lata w Heerenveen, rok w Vitesse, a łącznie trzy, gdy trudno było dostrzec wielką magię, jaką wcześniej widziały w jego ruchach największe kluby świata.

Musiało minąć trochę czasu, aby okazało się, że najwięksi nie byli ślepi. Álvaro Tejero, który grał z nim w Castilli, podkreśla, że od samego początku można było dostrzec w nim coś wyjątkowego, a obecna gra Ødegaarda w ogóle go nie zaskakuje, ponieważ to, co robi w Realu Sociedad, robił już wcześniej. Dla wychowanka Królewskich wygląda to tak, jak wtedy na treningach. Widzi tę samą wizję, te same podania, ten sam strzał, ten sam talent. „Miał bardzo elegancki styl, ale przyjechał tu w wieku 16 lat, aby grać w innym kraju i klubie takim jak Real, a na dodatek w bardzo trudnej lidze, jaką jest Segunda B. Jego sposób gry do niej nie pasował”, wspomina Tejero i dodaje: „W ogóle nie był nieśmiały. Był zabawnym chłopakiem, choć logiczne, że miał trudności z językiem. Był jednak bardzo miły, towarzyski i zawsze siadał z nami do stołu”.

Tejero jest zdania, że przenosiny do Holandii wyszły Norwegowi na dobre, ponieważ mógł oderwać się od mediów, które w Madrycie śledzą każdy twój ruch. „Stał się tam mężczyzną, ale odczuwał dużą presję, która mu nie odpowiadała. Gdy przychodził, oczekiwania wobec niego były bardzo duże, a nie jest to łatwe do zniesienia”, wyjaśnił obecny gracz Eibaru.

Po holenderskiej przygodzie przyszedł czas na powrót do Hiszpanii, a wtedy kariera Ødegaarda odwróciła się o 180 stopni. Ogromna w tym zasługa Imanola Alguacila. Trener Realu Sociedad postanowił mu zaufać i od początku traktował niczym syna, co pozwoliło Norwegowi na uwolnienie całego drzemiącego w nim potencjału. „Dużo z nim rozmawia, spędzają wspólnie godziny na oglądaniu różnych filmików, aby poprawić jego ruchy i grę”, wyjaśniają osoby z baskijskiego klubu. Szkoleniowiec poświęca mu dużo czasu, a efekty widoczne są później na boisku, co wielokrotnie zaskakuje niemal wszystkich.

Ødegaard jest centralną postacią zespołu, w którym otaczają go tak utalentowani gracze jak Oyarzabal, Merino czy Zubeldia. Otaczają go na boisku i poza nim. Są młodzi i ambitni, a idealnie pasuje do nich właśnie Norweg. Zespół zaakceptował go niemal natychmiast. „Chłopiec jest fenomenem na murawie i poza nią, nikt nie ma do niego o nic pretensji, ponieważ jest profesjonalistą i dobrym kolegą”, mówią kolejni ludzie z Realu Sociedad.

Nikt nie może też podważać zaangażowania Ødegaarda. Jego liczby, szczególnie na początku sezonu, były wręcz oszałamiające. Nim rozgrywki zostały wstrzymane, nadal utrzymywał wysoką formę, co mogą potwierdzić nawet kibice na Santiago Bernabéu, gdy razem ze swoim obecnym zespołem wyeliminował Królewskich z pucharowych rozgrywek. Wisienką na torcie ma być dla niego finał Copa del Rey przeciwko Athletikowi, choć nie wiadomo jeszcze, kiedy zostanie rozegrany. Wiele zmian zaszło w życiu Ødegaarda, który przede wszystkim dojrzał i dużo się nauczył, a przy tym czuje zaufanie ze strony Imanola, który jest dla niego najważniejszą postacią w ostatnich miesiącach kariery.

Real Madryt nie ma już wątpliwości, że chce go z powrotem. Widzą w nim nadzieję na przyszłość i idealnego następcę Luki Modricia. Norweg sam jest podekscytowany możliwością powrotu i grą na Bernabéu. Od zawsze zapewniał, że jego celem jest odnoszenie sukcesów w stolicy Hiszpanii i właśnie teraz jest na dobrej drodze ku temu. W Madrycie wszyscy zacierają ręce na powrót gracza, który zdaniem samego Zidane'a jest wyjątkowym dzieckiem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!