Piłka meczowa numer dwa

Koszykarze Realu Madryt staną przed drugą szansą na zakończenie finałowej rywalizacji i obronę tytułu mistrza Hiszpanii. Przedwczoraj zabrakło naprawdę niewiele, Thompkins miał w rękach decydującą piłkę, ale spudłował. Trzeba się z tym pogodzić, zapomnieć o meczu numer trzy i skupić się na czwartym spotkaniu. Tym razem stawka rośnie, ponieważ w przypadku zwycięstwa Barcelony, rywalizacja się wyrówna i wróci do Madrytu. Celem podopiecznych Pabla Laso jest niedopuszczenie do tego. Szykuje się kolejne zacięte starcie i madrytczycy muszą ponownie postarać się znaleźć sposób na Katalończyków.

Do tej pory wszystkie trzy spotkania w pewnym aspekcie różniły się od siebie. Najbardziej od normy odbiegał pierwszy mecz, który Real Madryt wygrał zaskakująco łatwo. Później rywalizacja się wyrównała i dwa kolejne pojedynki rozstrzygały się w ostatnich sekundach – raz na korzyść Królewskich, a raz na korzyć Barçy. Trudno przewidywać, jak ułoży się kolejne starcie. Zawodnicy są już coraz bardziej zmęczeni i znalezienie nowego sposobu na zaskoczenie przeciwnika staje się skomplikowanym zadaniem. Pablo Laso po trzecim spotkaniu nie miał nic do zarzucenia podopiecznym. Gdyby tylko ostatni rzut wpadł do kosza, mecz byłby oceniany zupełnie inaczej.

Real Madryt stoi przed drugą szansą na zdobycie mistrzostwa i zakończenie długiego sezonu. Królewscy chcą zgarnąć kolejny tytuł, a mają go już na wyciągnięcie ręki. Przedwczoraj pokazali, że w ogóle nie przeszkadza im gra w hali Barcelony, potrafią poradzić sobie z presją kibiców. Byli w stanie wywalczyć sobie znaczną przewagę, lecz trzeba ją jeszcze utrzymać. Katalończycy znajdowali się już w bardzo trudnej sytuacji, ale zdołali się podnieść poprzez skuteczne rzuty za trzy punkty. Jeśli w czwartym meczu znów uda się uciec rywalom, nie można pozwolić im wrócić do gry. Czas na spotkanie czwarte i, miejmy nadzieję, ostatnie…

Mecz rozpocznie się dzisiaj o godzinie 21:00.