Ligowy kac po galach The Best

Obecność piłkarzy Realu Madryt na galach FIFA stała się w ostatnich latach normą. Nie inaczej było też wczoraj. W Londynie stawiło się aż pięciu podstawowych zawodników Królewskich, którzy w nocy wrócili do stolicy Hiszpanii, by przed dzisiejszym południem odbyć ostatni trening przed meczem z Sevillą. Historia pokazuje, że tego typu wydarzenia nie kończą się najlepiej i odbijają się na późniejszej formie zawodników.

Od momentu otworzenie nagrody w 2016 roku Los Blancos zawsze przegrywali pierwszy ligowy mecz po wizycie w Londynie. W ubiegłym roku statuetki wręczano 23 października. Po powrocie Królewskich czekało wyjazdowe starcie w Pucharze Króla z Fuenlabradą, gdzie rezerwowy skład z trudem wygrał 2:0. Następnie przyszła jednak ligowa potyczka w Gironie, gdzie Real musiał uznać wyższość Katalończyków i przegrał 1:2.

Jeszcze wcześniej gala The Best odbyła się 9 stycznia 2017 roku i scenariusz był bardzo podobny. W lidze Królewscy jechali na… Sánchez Pizjuán, gdzie udadzą się także jutro. Sevilla pokonała wówczas Real 2:1 i zatrzymała niewiarygodną passę 40 meczów bez porażki. Warto jednak wspomnieć, że i w tym przypadku zmagania w La Lidze poprzedził mecz w Copa del Rey, gdzie rywalem ekipy Zizou również byli Andaluzyjczycy. Tamto spotkanie zakończyło się wymęczonym remisem 3:3, który w końcówce uratowali Benzema i Ramos.

Nie tylko gala The Best powoduje u piłkarzy kaca, ale też same zmagania w drugiej połowie września. W poprzednim sezonie Real przegrał u siebie z Betisem, a dwa lata wcześniej zremisował z Villarrealem. Królewskim poszczęściło się jedynie w sezonie 2015/16, gdy wygrali na San Mamés 2:1.