Casemiro: Musimy pokazać, że jesteśmy mocni
Rozmowa w radiu <i>SER</i>
Casemiro odwiedził program El Larguero w radiu SER. Przedstawiamy rozmowę z Brazylijczykiem.
Mówisz, że nie wiedziałeś o kontuzji Mathieu. Czy to wpływa na Barcelonę?
Tak oczywiście. To świetny zawodnik, o wielkiej jakości, który ciężko pracuje i zawsze go brakuje.
Teraz z Zidane'em trenujecie częściej po południu?
Nie. Zawsze trenujemy rano, ale teraz przy reprezentacjach pracujemy popołudniami. Jednak większość zajęć mamy rano.
Ty zagrałeś przeciwko Barcelonie tylko 5 minut w finale Pucharu Króla w Walencji, kiedy trafił Cristiano...
Nie, to był gol Bale'a. Tylko 5 minutek tam.
Więc nie grałeś na Camp Nou, nie znasz tego stadionu.
Byłem tam z Ancelottim, ale nie grałem. Byłem na trybunach. To ładny stadion, dobra atmosfera i wiemy, że tam oni są bardzo mocni. Widziałem szatnie, ale nie byłem na murawie.
Trochę czujesz już stres?
Nie. Jest normalnie. Może czujesz coś przed meczem, ale po pierwszym gwizdku o tym zapominasz.
A jak przebiega wam tydzień?
To wyjątkowy tydzień ze względu na Klasyk. Trenowaliśmy bardzo mocno. A ja w tym tygodniu pracowałem z większą klarownością. Czuję, że pracowałem ciężej, bo tak trzeba w takim wyjątkowym tygodniu.
Widać po drużynie, że wzrasta intensywność?
To trudna kwestia. Myślę, że w Realu Madryt poziom jest zawsze bardzo wysoki, bo wszyscy znamy naszych zawodników, ale gdzieś jest to prawda, bo mamy wyjątkowy mecz, z Barceloną, u nich, jest wyjątkowo.
A ty zagrasz?
Ja? Wiesz coś o tym? [śmiech]
Tylko pytam. Chyba widać coś po treningach?
O to trzeba pytać trenera. Jestem gotowy do gry.
Co dzisiaj robiliście?
Pracowaliśmy nad ustawianiem się, rozegraliśmy mały mecz, wykonywaliśmy mocne sprinty... Było wiele rzeczy, ale Zidane nic nie mówił o składzie.
Ale jak pracowaliście nad tym ustawianiem się, to nie mówiłeś sobie, że widać, iż zagrasz?
[śmiech] Nie. Trzeba pytać trenera. On wie, że może na mnie liczyć.
Stałeś się głównym wojownikiem Realu, który odbiera, walczy, wkłada wszędzie nogę. Widzisz to, prawda?
Ludzie wiedzą, że jestem, by pomagać i by Real Madryt wygrywał. Jasno wiem, co mam robić, gdy wychodzę na boisko. Jednak nie uważam siebie za gracza pierwszego składu. Nie myślę tak, bo jest wielu innych piłkarzy z wielką jakością. Trener wie jednak, że może na mnie liczyć.
U Beníteza zacząłeś być podstawowym graczem, ale nagle nie wystawił ciebie przeciwko Barcelonie. Wytłumaczył ci to?
Nie sądzę, że trzeba tłumaczyć takie rzeczy, bo też nie prosisz o tłumaczenia, gdy grasz od początku. Oczywiście, że było mi źle, bo przegraliśmy. Na ławce czułem się smutny, bo widziałem jak zawodnicy z taką jakością przegrywają mecz w taki sposób. Trzeba jednak szanować decyzje trenera. Benítez to świetny trener i chociaż wtedy nie wyszło, to nie grałem też w innych meczach, a wygrywaliśmy. Jednak czułem się wtedy źle, bo nigdy nie chcesz przegrać w Realu Madryt, a tym bardziej z Barceloną.
Przyszedł Zidane i odstawił cię na bok, a ty nie powiedziałeś ani słowa.
[uśmiech] Wobec Zidane'a mam ogromną sympatię, zawsze to powtarzam, bo on bardzo się mną opiekował, gdy pracował z Ancelottim. Dużo ze mną pracował, dużo ze mną rozmawiał, robił to ze wszystkimi, którzy grali mniej. Prosił, żebym dalej pracował, żebym nigdy nie przestawał pracować. Obdarowywał nas wielką sympatią i opiekował się tymi, którzy nie grali.
Więc byłeś zdziwiony, że tak długo nie dostawałeś szans?
Nie, bo każdy trener ma swój pomysł. Ja mam wobec niego szacunek, który okazywałem mu poprzez pracę. On mówił, żebym dalej pracował, a ja odpowiadałem, że będę dawać z siebie wszystko, bo go szanuję. Mówiłem, że zawsze może na mnie liczyć. On zawsze mi pomagał i powiedział, że na mnie liczy, że jestem dobrym zawodnikiem i że potrafię zrobić wiele świetnych rzeczy.
Jak widzisz obecną Barcelonę?
Wiemy, że przeżywają świetny okres. Mają wielką drużynę ze świetną obroną. Wiemy, że będzie bardzo trudno, ale zapewniam, że Real będzie walczyć do końca i odda życie w tym meczu. Pracujemy, żeby to zrobić. Wiemy, że będzie trudno i że to wielki zespół, ale musimy być razem i walczyć do samego końca.
Jaka będzie twoja misja, jeśli zagrasz? Tylko defensywna?
Zawsze nastawiam się na pomaganie bocznym obrońcom, pomocnikom czy stoperom, ale chcę też grać. Jeśli zagram, to postaram się grać jak potrafię, robić to co zawsze. Gra w koszulce Realu to zawsze coś wyjątkowego, niezależnie od rywala. Kiedy gram, to zawsze oddaję życie za ten klub.
Powiedz mi taką rzecz o tym pojedynku, czy patrzysz na Messiego inaczej niż na jakiegokolwiek rywala z ligi? Czy inaczej traktujesz cały ich zespół? Bardziej mierzysz swoje ataki czy wejścia?
Nie. Staram się wykonywać swoją pracę tak samo w każdym meczu niezależnie od rywala i stadionu. Zawsze chcę być poważny i mocny.
A czy to, że gracie na Camp Nou wpływa na twoje decyzje? Tam kibice reagują inaczej niż reagowaliby tutaj.
Nie sądzę. Sędziowie w Hiszpanii są dobrzy, naprawdę. Mówiłem tak po derbach na Calderón i dzisiaj to powtórzę: sędziowie w Hiszpanii są bardzo dobrzy. Są świetnie przygotowani.
Ktoś mi powiedział kiedyś, że Casemiro byłby jednym z najlepszych stoperów na świecie. Ale ty chyba wolisz grać wyżej?
Tak, wolę grać przed stoperami i wszystkim pomagać.
Grasz z „14”. Wiesz, że grał z nią Cruyff? W Realu z kolei Guti czy Xabi Alonso. Sam wybrałeś ten numer?
Tak, wybierałem go ja. To wielkie piłkarskie wzory. Nie będę nigdy grać jak oni, bo każdy jest inny, ale ci wszyscy zawodnicy to wielcy piłkarze.
Czy wyjdziecie na Camp Nou z przeświadczeniem, że i tak jest po lidze?
Nie, przede wszystkim wyjdziemy z wielkimi chęciami na odniesienie zwycięstwa. Musimy uszanować Real Madryt i fanów. Real Madryt zawsze musi grać o wygraną.
Porozmawiajmy teraz o twoim dzieciństwie. Twoja mama jest w Madrycie?
Nie. Jest w Brazylii, gdzie zajmuje się moim rodzeństwem.
Nie ma męża, wychowała trójkę dzieci, ciężko pracowała, sama to wszystko trzyma. Nie jest łatwo, prawda?
Tak. Mam największy szacunek wobec mamy, jest moim wzorem, patrzę na nią cały czas. Dzieciństwo w Brazylii nie było łatwe. Jestem z niej dumny.
Ile miałeś lat, gdy ojciec was opuścił?
Trzy, może cztery. Nie za wiele o nim pamiętam.
Jak radziła sobie z tym wszystkim mama?
Pracowała od niedzieli do niedzieli [uśmiech], sprzątała w domach, brała wszystkie zlecenia, jakie tylko były. Ja na mecze jeździłem sam, bo mama zawsze pracowała. Pamiętam, że często spałem u jednego czy drugiego kolegi, żeby mieć bliżej na stadion i móc grać, bo nie mieliśmy wtedy samochodu.
Urodziłeś się w São José dos Campos, 90 kilometrów od São Paulo. Jak wyglądało wasze miasteczko? Cóż, miasteczko, w Brazylii te wasze miasteczka są ogromne.
[śmiech] Nasze miasteczko ma milion mieszkańców.
I to jest miasteczko?
U nas tak, mówimy, że to miasteczko. Wszyscy się znają, jesteśmy blisko.
Poważnie znasz milion ludzi?
[śmiech] Z twarzy na pewno! [śmiech]
A jaka była twoja dzielnica? Czy to była taka fawela?
Moja dzielnica była skomplikowana. To nie była fawela, ale było skromnie. Mama wynajmowała mieszkanie z pokojem, kuchnią i łazienką. Tak sobie żyliśmy i byliśmy szczęśliwi. [uśmiech]
Kiedy przyniosłeś do domu pierwsze pieniądze?
Świetnie to pamiętam. Pierwsze prawdziwe pieniądze, które zarobiłem, przeznaczyłem na zakupienie mamie domu. Powiedziałem, że to jest dla niej, że może sobie wszystko wybrać, że przenosimy się.
Jak zareagowała?
Ona ogólnie myślała, że gram sobie dla zabawy. Nie, ja jasno wiedziałem, że chciałem jej pomóc i wybrałem drogę piłkarską.
A gdzie teraz mieszka? W lepszym domu?
W São José dos Campos. Tak, w trochę lepszym. [śmiech]
Twoje dzieciństwo było trudne.
Tak, nie było łatwo, a teraz jestem w Realu Madryt, w najlepszym klubie na świecie. Właśnie dlatego my, Brazylijczycy, doceniamy najmniejsze sprawy, najprostszy posiłek, nawet wodę. Mocno to wszystko doceniamy.
Jesteś w tym samym wieku co Neymar. Dobrze się znacie? Dużo ze sobą graliście?
W różnych reprezentacjach, U-17, U-18, U-19 czy U-20, a do tego mierzyliśmy się, gdy grał w Santosie, a ja w São Paulo.
Wyróżniał się już wtedy?
Jasne. Zawsze był graczem, który zawsze zwracał uwagę, który wszystkich kiwał. Był taki, jaki jest dzisiaj. Jest też fantastyczny poza boiskiem.
Jesteście przyjaciółmi?
Tak, lubię go i jego ojca. To wielki człowiek.
A nie kłóciliście się z powodu jakichś fauli? On jest pod tym względem bardzo wrażliwy, a ty przecież grasz bardzo twardo.
Nie. Neymar wie, że przez swoją grę będzie często faulowany i jest na to doskonale przygotowany.
Co dla ciebie znaczyło to spotkanie w Dortmundzie, po którym byłeś tak chwalony? Zespół grał fatalnie i ty wziąłeś wszystko na siebie.
Dla mnie to był jeden z najbardziej wyjątkowych dni w Realu Madryt. Wtedy za wiele nie grałem, ale pracowałem, bo wiedziałem, że przyjdzie ten moment. Nadszedł, ale było trudno, bo wszystko szło źle. Trener postawił na mnie, ćwierćfinał Ligi Mistrzów, a nie grałem za wiele, więc byłem bardzo wdzięczny. Poszło świetnie, ale muszę podziękować trenerowi i kolegom.
Słyszałem, że bardzo lubisz analizować z trenerami swoje mecze. Czy to prawda?
Bardzo. Zawsze pytam trenerów, gdzie popełniłem błędy, co zrobiłem dobrze, czego jeszcze oczekuje. Lubię pytać i uczyć się. Mam 24 lata i mam jeszcze wiele do nauczenia. Mam wielkie chęci, żeby dalej się rozwijać.
Dlaczego tak trudno jest być defensywnym pomocnikiem w Realu Madryt? Czy to najtrudniejsza ekipa na świecie, żeby grać w niej na takiej pozycji?
Chodzi o to, że Real zawsze gra do przodu, zawsze stawia na szybkość. Ale kibicom podoba się też to, że zawodnik walczy i idzie bezpośrednio po zwycięstwo. Ja kocham taką pracę i uwielbiam, gdy fani wspierają cię w twojej pracy, kiedy nagradzają za wysiłek.
W Barcelonie drużynę trzyma Busquets? Czy to najlepsza „5” na świecie?
Na pewno jedna z najlepszych. Jest ich wielu, między innymi Xabi Alonso, którego staram się podglądać. Jednak Busquets to dla Barcelony wielki zawodnik.
Czy po przyjściu Zidane'a był moment, gdy obawiałeś się, że nie wrócisz już do gry?
Nie, nigdy nie myślałem o czymś takim. Jak mówiłem, przy każdym wyjściu z domu jestem dumny i cieszę się, bo jestem w Realu Madryt. W drużynie mamy 24 graczy i każdy może wyjść na boisko. Trzeba być przygotowanym, gdy trener poprosi cię o pomoc, bo zawsze będzie moment, gdy będziesz musiał zagrać i być odpowiednio przygotowany.
Czujesz się podstawowym graczem Realu Madryt?
Nie, bo mamy mnóstwo świetnych zawodników, ale czuję się ważnym członkiem kadry, a koledzy wiedzą, że mogą na mnie liczyć.
Jesteś przyjacielem Cristiano. Możesz go opisać? Jak zachowuje się wobec was? Jak podeszliście do jego słów o tym, że gdyby drużyna była na jego poziomie, bylibyście pierwsi?
Tyle pytań w jednym! [śmiech] Cristiano codziennie mnie zaskakuje, bo każdego dnia chce więcej i pracuje jeszcze ciężej. Jest wzorem dla wszystkich, bo zawsze chce więcej. Nigdy nie jest zadowolony, zawsze chce więcej i dlatego jest najlepszy na świecie. Cieszę się, że mogą z nim pracować, jest dla mnie wzorem. Co do słów, to są już przeszłością, nie trzeba do tego wracać. To wszystko jest za nami, nie rozmawialiśmy o tym więcej. Trzeba pracować dalej, takie mamy nastawienie.
Czy bardziej od Klasyku martwi was Wolfsburg?
Nie. Obecnie jesteśmy całkowicie skupieni na Barcelonie, przygotowujemy się tylko do tego meczu. Wiemy, że trzeba zagrać dobrze i po to pracujemy. Musimy pokazać tam, że jesteśmy mocni. Nie będzie łatwo, bo to wielka ekipa, szczególnie u siebie, ale pracujemy, żeby wygrać to spotkanie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze