Cristiano: Na szczycie wyzwania rzuca się samemu sobie
Wywiad z okazji stulecia Portugalskiej Federacji Piłkarskiej
Portugalska Federacja Piłkarska (FPF) w ostatnich dniach hucznie obchodzi stulecie istnienia. Z tego powodu postanowiła zorganizować wywiad z największą gwiazdą swojej piłki – Cristiano Ronaldo. Rozmowę przeprowadził Marcelo Rebelo de Sousa, profesor na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Lizbonie, minister spraw parlamentarnych i komentator polityczny dla stacji TVI.
Dzień dobry, Cristiano Ronaldo.
Dzień dobry.
Jesteśmy tutaj dzisiaj po to, żeby porozmawiać o czymś innym niż zwykle. Nie o piłce, nie o polityce. Porozmawiajmy na przykład o Portugalii. Wiesz, że jesteś najsłynniejszym Portugalczykiem na świecie. Od wielu lat mieszkasz poza krajem, przez co obserwujesz go z daleka. Jakie są zagrożenia i zagadnienia, którymi Portugalczycy powinni się zająć? Przede wszystkim młodzi, którzy zmieniają się szybciej niż ci starzy. Jak myślisz?
Cała moja nauka pochodzi od korzeni. Mieszkałem na Maderze, a jako bardzo młody, jedenastoletni chłopiec, przeprowadziłem się do Lizbony. Najważniejsza jednak była przeprowadzka za granicę. Zacząłem w inny sposób postrzegać różne sprawy. Nauczyłem się wielu rzeczy od Anglików. Mieszkałem tam sześć lat, później przeniosłem się do Madrytu. Jest we mnie trochę kultury każdego z tych krajów; Portugalii, Hiszpanii i Anglii.
Czego nauczyłeś się od Anglików?
Wielu rzeczy. Bardzo lubię ich mentalność, bo są bardzo profesjonalni i punktualni. Poważnie podchodzą do pracy, co wysoko sobie cenię. To naród sprawiedliwy, mówię przede wszystkim o świecie piłki nożnej. Lubię ich kulturę, są poprawni i dobrze wychowani. Identyfikuję się z tym i...
A w Hiszpanii? Czego nauczyłeś się w Hiszpanii?
Bardzo podoba mi się w Hiszpanii. Ludzie są otwarci i pozytywni w wielu aspektach. Doceniają to, co mają i według mnie my, Portugalczycy, powinniśmy się tego od nich nauczyć. My wyżej stawiamy zagranicę, zapominamy o własnych wartościach i dokonaniach.
Mógłbyś dać Portugalczykom jakieś rady? Chodzi mi głównie o młodzież.
Portugalia ma ogromny potencjał, wystarczy włączyć telewizję, żeby przekonać się, że Portugalczycy są obecni w innych dyscyplinach, sportach, technologii... Znamy się na różnych rzeczach i jesteśmy kompetentni, ale uważam, że – jak już wspomniałem – nasz naród jest pesymistyczny.
Czyli powinniśmy patrzeć na świat bardziej optymistycznie?
Pozytywne podejście bardzo pomaga w pracy, relacjach z innymi, w domu. To oczywiście nie zawsze jest proste, jest dużo trudności, ale one nas uczą.
No tak, ale ty jesteś wyjątkowy. A młodzi ludzie, do których mówisz i dla których jesteś przykładem...
Nie powinni chcieć być mną czy tobą. Powinni starać się stać lepszą wersją samych siebie. Chodzi mi o to, że ja patrzę na siebie. Mój świat to ja. Chcę być najlepszy w swoim fachu i uważam, że jestem. Gdybyśmy w ten sposób o sobie nie myśleli, nie bylibyśmy dobrzy. Nie powinniśmy oddawać zasług innym. Musimy sądzić, że we własnej dziedzinie jesteśmy najlepsi. I, nie mówię wyłącznie o Portugalczykach, to raczej sprawa ogólna, powinniśmy myśleć o sobie, zaczynać od siebie...
Ale do tego potrzeba pracy...
No oczywiście! Bez pracy nasz talent...
Nie wystarczy być wyjątkowym, mieć talent. Trzeba do tego dołożyć wysiłek. Jakie jest twoje codzienne życie? Dużo w nim pracy?
Oczywiście. Doskonalenie talentu jest najważniejsze. Poświęcenie, codzienna praca... To jest jak puzzle. Każdego dnia dokładamy nowy element, żeby dotrzeć wysoko.
Jesteś punktualny?
Oczywiście. Punktualność, dyscyplina, przestrzeganie zasad. Bez tego nie ma triumfu, nieważne jak bardzo się jest utalentowanym.
Jak zrozumiałeś to wszystko dziesięć lat temu? Byłeś bardzo młody, wyjechałeś z Portugalii. To chyba wpływ Anglii?
Myślę, że to był wynik wszystkiego, przez co przeszedłem. Szybko opuściłem Maderę, a przeprowadzka do Lizbony – jak ciągle powtarzam – była najtrudniejszą chwilą w całym moim życiu.
Byłeś sam, prawda?
Sam, opuściłem rodzinę. Mamę, tatę, rodzeństwo... Przeniosłem się do stolicy, która jest prawie jak inny kraj dla kogoś, kto urodził się na Maderze. Mówią tam inaczej, niemal w obcym języku...
Byłeś bardzo młody...
Tak, wyprowadziłem się z domu w wieku jedenastu lat. To był najtrudniejszy moment, ale po czymś takim zaczyna się inaczej patrzeć na życie. Mierzyłem się z różnymi trudnościami, płakałem codziennie, dzwoniłem do rodziny, ale z biegiem czasu zmieniłem się. Po siedmiu latach zamieszkałem w Manchesterze. Nie znałem języka, ale nie miałem z tym problemu, bo miałem już doświadczenie tego typu, które pozwoliło mi wytrzymać.
Od tego czasu, gdy młody Cristiano Ronaldo przeprowadził się do Anglii aż do teraz, świat się zmienił. Bycie najlepszym wymaga więcej wysiłku.
Z biegiem czasu wszystko staje się bardziej wymagające. To, co na początku było rozrywką, przekształciło się w pracę i odpowiedzialność. Oczywiście teraz to nadal jest pasja, ale jej celem jest wydajność i osiąganie sukcesów, bo gram w najlepszym klubie na świecie.
Stawianie sobie celów jest ważne?
Oczywiście. Zawsze trzeba do czegoś dążyć.
Nawet, gdy jesteś na szczycie? Wszyscy dążą do niego, a gdy już się na nim jest... Musi być bardzo trudno podnosić poprzeczkę zawieszoną tak wysoko.
Jest bardzo trudno. W podejmowaniu wyzwań zawsze dociera się do takiego punktu, kiedy trzeba je sobie rzucać samemu, bo już niczego nikomu nie trzeba udowadniać. Chce się zaimponować sobie. Mógłbym myśleć, że wygrałem już wszystko, nie muszę się zajmować tym czy tamtym, ale wtedy żyłbym bez ambicji.
Czy dzisiejszy świat nie jest trochę taki, że trzeba być wykwalifikowanym aż za bardzo? Chodzi mi o to, że aby być najlepszym w piłce nożnej, musisz dziewięćdziesiąt procent czasu poświęcać piłce nożnej. Mówię o futbolu, ale to samo dotyczy ekonomii, polityki... Nie zostaje wiele czasu na pozostałe sprawy.
To trudne. Mówię za siebie. Nie poświęcam się wyłącznie piłce. Dzisiaj miałem trening od jedenastej do czternastej, wróciłem do domu, zjadłem obiad... Jednak owszem, w ciągu dnia muszę zajmować się wieloma sprawami, które są dla mnie dobre. Dobre dla teraźniejszości, która zagwarantuje mi przyszłość. To wszystko po to, żeby być coraz lepszym, grać na poziomie w wieku trzydziestu pięciu czy sześciu lat. Jest wiele pokus, zwłaszcza w kraju, w którym mieszkam. Hiszpanie to naród szczęśliwy, zadowolony, żyjący z dnia na dzień. Oczywiście mają swoje problemy, ale zawsze są radośni. To mnie trochę zaskoczyło, bo chociaż Portugalia i Hiszpania ze sobą sąsiadują, mentalność ludzi jest zupełnie inna.
Bo w Portugalii jest wiele pesymizmu. Może nie wśród młodzieży, ale nadal panuje przeświadczenie, że wszystkiego jest mało, brakuje ideałów... Mamy poczucie rozpadu, utraty zdolności i popadania w ruinę.
Mamy naprawdę ogromny potencjał...
To samo działo się nawet z reprezentacją.
Portugalczycy to naród cierpiący. Kiedy dzieją się złe rzeczy, jednoczymy się i uważamy, że albo teraz, albo nigdy. W takich chwilach naprawdę można zobaczyć siłę, którą w sobie mamy. I piłkarze, i kibice. To da się wyczuć. W takich chwilach zastanawiam się, dlaczego nie robimy tego częściej. Czy to kosztuje tak wiele?
***
Cristiano, poza tym wszystkim, jesteś także ojcem. Masz syna.
Który właśnie wrócił ze szkoły...[Cristiano uśmiechnięty pokazuje za kamerę] Mały artysta.
[Marcelo odwraca się] O, chodź do nas. Chodź. Kim jesteś? Aaach, Supermanem! Tak jak tata. Wiedziałeś, że twój tata to Superman? [śmiech Cristiano i Cristianinho] Podejdź do taty. Cristiano, teraz mam do ciebie poważne pytanie. Jak zamierzasz wychować tego młodzieńca? [Cristianinho zawstydzony wraca za kamerę] Jest chyba bardziej nieśmiały niż tata...
Tak, jest nieśmiały, ale to bardzo dobrze wychowane dziecko. Wpoiłem mu wartości, które przekazali mi rodzice, rodzina i rodzeństwo. Teraz się uczy, a to jest coś, na co rodzice mają wpływ. Dla mnie to najważniejsze, żeby dorastał w takiej atmosferze.
O jakich wartościach mówimy? Praca i dyscyplina, nie tylko talent...
Tak. Ja miałem szczęście, byłem bardzo szczęśliwym dzieckiem. On wychowuje się otoczony tymi samymi wartościami co ja.
Też będzie światowym Portugalczykiem?
Tak. On jest Portugalczykiem, Hiszpanem, Anglikiem...
Poza byciem optymistą, jesteś też szczęśliwy, prawda?
Myślę, że tak. To moje chwile. Staram się być zadowolony, pozytywnie patrzeć na świat. Jestem otoczony osobami, które kocham. Przede wszystkim mam obok siebie Cristianinho. Próbuję być szczęśliwy, to jedna z moich mocnych stron.
Musisz też ufać innym ludziom, poza wierzeniem w samego siebie.
Tak, wierzę w ludzi. Musimy ufać innym, bo sami nigdzie nie potrafilibyśmy dotrzeć. Trzeba też wierzyć w potencjał, podążać za ideałami.
Mieliśmy nie rozmawiać o piłce, ale była ona dla ciebie szkołą sukcesu. Nauczyła cię doceniać swoją jakość, podkreśliła twoje mocne strony, które są ważne.
Doceniłem i rozwinąłem jak najlepiej swój talent. Dodatkowo – to chyba będzie najodpowiedniejsze słowo – skorzystałem na tym, co potrafię robić. We wszystkich ludziach, których znam i poznaję coraz lepiej, jest jakiś talent. Trzeba go odkryć na czas...
I mieć warunki, żeby go rozwijać.
Tak, ale warunki można dostosować. Nawet wobec trudności potrafimy podporządkować plany i osiągnąć swój cel. Ciągle słyszy się wymówki, ludzie twierdzą, że nie mieli okazji, nie było możliwości do tego czy tamtego... Nie. Jeżeli ktoś czegoś chce, uda mu się to osiągnąć, gdziekolwiek by nie był.
Jest jeszcze coś, nie wiem czy to zaważyło na twoim życiu, ale trzeba mieć szczęście.
Szczęście się wypracowuje. Czy miałem szczęście? Tak, raczej tak. Miałem szczęście, że dostałem szansę, ale musiałem ją także umieć wykorzystać i to zrobiłem. Szczęście to ważne pojęcie w codziennym życiu, ale trzeba wiedzieć jak je rozwinąć. Wielu ludziom się to nie udaje.
Teraz coś, żeby dopełnić naszą rozmowę. Skończymy tam, gdzie zaczęliśmy. Wyobraź sobie, że przemawiasz na wielkiej gali zorganizowanej z powodu stulecia Portugalskiej Federacji Piłkarskiej. To wielka odpowiedzialność, bo federacja zrzesza szesnaście reprezentacji ze wszystkich poziomów rozgrywek, od najmłodszych kategorii. Piłka nożna to sport młodości i przyszłości. Bardziej skupia się na tym, co będzie, niż na tym, co było. Jaką wiadomość przekazałbyś tym wszystkim graczom? Jedna rzecz.
Optymizm. To przesłanie przede wszystkim do najmłodszych, którzy dorastają i chcą wykonać swoje zadania. Bądźcie optymistami i profesjonalistami. Pracujcie dużo. Słowo „praca” wypełnia sukces. Oczywiście przyda się jeszcze trochę szczęścia, bo ono też się liczy.
Dziękuję, Cristiano.
To ja dziękuję.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze