ĄA por la remontada!
Przed rewanżem z Atlético
Real Madryt po raz drugi w tym roku kalendarzowym zmierzy się z Atlético. Stawką nie będą trzy punkty ani jakikolwiek komfort psychiczny – Królewscy zagrają o awans do ćwierćfinału Pucharu Króla. Jeżeli marzą o obronie trofeum, muszą nie tylko odrobić straty z Vicente Calderón, ale zwyczajnie pokazać, że są o klasę lepszym zespołem. O to będzie bardzo trudno – w starciach z rywalem zza miedzy raczej tego nie pokazują. Ewentualnie – czekają do samego końca.
Uwielbiamy przypominać za każdym razem bramki Ramosa, Bale'a, Marcelo i Cristiano Ronaldo z maja 2014 roku, ale teraz zuchwałość byłaby po prostu nie na miejscu. Colchoneros nie byli w minioną środę zespołem lepszym o klasę, ale ich defensywa tradycyjnie była bardzo szczelna – a co miało wpaść z przodu, to wpadło. Pod względem sportowym Królewskich na pewno stać na strzelenie dzisiaj trzech bramek. Diego Simeone nie ma w bramce cracka pokroju Thibaut Courtois. Z drugiej strony niebywałe postępy robi José María Giménez (nie tylko we wślizgach na „koniec kariery”). Cała obrona wygląda zresztą bardzo dojrzale. Kiedy do tego dojdzie agresja środka pola i napastnicy utrudniający życie rozgrywającym Realu Madryt, przepis na pokonanie ekipy znad Manzanares może być znacznie bardziej skomplikowany, niż się wydaje.
Duch remontady niewątpliwie istnieje w sercach madridismo. Katalońskie gazety zauważają jednak, że w ostatnich latach odrobienie strat po przegranym meczu miało miejsce tylko raz – dwa sezony temu z Celtą Vigo po porażce 1:2 w Galicji. Poza tym Królewscy nie potrafili odrobić strat w dwumeczach z Arsenalem, Realem Saragossa, Romą, Mallorcą, Liverpoolem, Realem Unión, Lyonem, Alcórconem, Barceloną (dwukrotnie), Bayernem i Borussią. Tym razem przeciwnik raczej nie jest na półce Realu Unión czy Alcórconu, a dużo, dużo wyżej. Od czasów, kiedy Atleti przyjeżdżało na Santiago Bernabéu po lanie, trochę już minęło. Od 27 kwietnia 2013 roku, gdy Królewscy polegli u siebie w finale Pucharu Króla na stadionie przy Concha Espina oba zespoły zmierzyły się czterokrotnie – gospodarze wygrali tylko raz. Teraz kibice Colchoneros raczej nie udają się na marsze pogrzebne po derbach – kiedy ich drużyna gra w świątyni Realu, raczej zmierzają w stronę pomnika Neptuna.
Álvaro Arbeloa, który niejako tradycyjnie jest jednym z pierwszym zawodników motywujących kibiców, uważa, że remontada zaczyna się na Concha Espina. Na Santiago Bernabéu pewnie będzie dziś głośniej niż 24 maja. I nie ma znaczenia to, na kogo postawi Carlo Ancelotti. Kibice będą z drużyną, licząc, że ta odwdzięczy się zaangażowaniem, ambicją, pokazaniem mentalności zwycięzców. Po wspaniałej passie, która kończyła ubiegły rok, przyszły nieco gorsze chwile, ale jeżeli Królewscy znów mają odzyskać blask, trudno znaleźć lepszy moment niż odrobienie strat z rywalem zza miedzy. Remontada es posible.
Początek meczu o 20:00. Transmisję przeprowadzą TVP Sport i sport.tvp.pl.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze