Advertisement
Menu
/ relevo.com

Czy Florentino Pérez doprowadza Real Madryt do skrajnej sytuacji?

Prezes Realu Madryt ma otwartych kilka frontów – zarówno z organizacjami krajowymi, takimi jak La Liga czy Komitet Techniczny Arbitrów, jak i z międzynarodowymi, na czele z UEFA oraz mediami, takimi jak France Football, stwierdza Daniel Domínguez na łamach Relevo.

Foto: Czy Florentino Pérez doprowadza Real Madryt do skrajnej sytuacji?
Florentino Pérez. (fot. Getty Images)

Finał Pucharu Króla, który odbędzie się w sobotę o godzinie 22:00, w piątek dosłownie wybuchł. Wojna między Realem Madryt a sędziami doprowadziła do ogromnego napięcia. Konferencja prasowa arbitrów wyznaczonych na finał – De Burgosa Bengoetxei (głównego sędziego) i Gonzáleza Fuertesa (sędziego VAR) – rozwścieczyła Królewskich. Klub zdecydował, że nie weźmie udziału w żadnym wydarzeniu organizowanym przez Hiszpańską Federację Piłkarską, najpierw opublikował komunikat, w którym zażądał wyjaśnień od RFEF, a następnie wydał drugi, w którym zapewnił, że mimo wszystko zamierza rozegrać mecz z Barceloną, ucinając tym samym plotki o możliwej nieobecności.

To kolejny kryzys Realu Madryt, który Florentino Pérez doprowadził do sytuacji skrajnej. Klub jest dziś skonfliktowany z (prawie) wszystkimi i odwołuje swój udział w kolejnych wydarzeniach. Od Javiera Tebasa przez France Football aż po UEFA i Komitet Techniczny Arbitrów, zauważa Relevo.

Spory z Tebasem – od kalendarza po Twittera
To jego wielka walka jako sternika Realu Madryt. Gdyby doszło do skutku, byłaby najpoważniejsza ze wszystkich, choć Pérez ma już na koncie wiele takich starć. Lista konfliktów i gróźb bojkotów jest długa, a w tym sezonie szczególnie widoczna. Jednym z ostatnich zgrzytów była także kwestia związana po części z RFEF i La Ligą. Powszechnie wiadomo, że relacje między Florentino Pérezem a Javierem Tebasem nie są nawet poprawne – właściwie nie istnieją. Dowód? Ostatnia wiadomość prezesa La Ligi zamieszczona na X dotycząca decyzji Realu o finale Pucharu Króla.

Groźba bojkotowania finału wyglądała tak: Ancelotti był tym, który publicznie podniósł alarm w imieniu klubu, krytykując terminarz rozgrywek. – To ostatni raz, kiedy gramy mecz w ciągu mniej niż 72 godzin. Nigdy więcej. Dwukrotnie prosiliśmy La Ligę o zmianę godziny spotkania i nic się nie stało – narzekał Włoch na konferencji prasowej po meczu z Villarrealem. – Nigdy więcej – powtarzał. Ostatnie ostrzeżenie o możliwym bojkocie miało miejsce w marcu, pomijając obecne zamieszanie wokół finału Pucharu Króla. Od tego czasu Królewscy nie musieli już grać przy tak napiętym kalendarzu, stwierdza Relevo.

„Ucieczka” z gali Złotej Piłki
Poprzedni kryzys w Realu Madryt miał miejsce w Paryżu, kolebce rewolucji. Gdy Vinícius miał już gotowy garnitur i zaplanowaną imprezę na świętowanie pierwszej Złotej Piłki, wszystko runęło. France Football odmówiło wcześniejszego ujawnienia zwycięzcy Królewskim, co wzbudziło podejrzenia. Wieść, o której jako pierwszy dowiedział się Florentino, rozeszła się w zawrotnym tempie, ale dopiero publikacja portalu Relevo w poniedziałek pozwoliła połączyć wszystkie fakty. To Rodrigo miał otrzymać nagrodę. Kiedy informacja wyszła na jaw, Real odmówił udziału w gali, na której mieli zostać wyróżnieni także Ancelotti jako najlepszy trener oraz Real Madryt jako najlepsza drużyna.

Była to demonstracja bez precedensu – klub nie był reprezentowany nawet przez Emilio Butragueño. – Rodrigo ma nasze pełne wsparcie i zasłużył na Złotą Piłkę. To nie ulega wątpliwości. Ale nie tę. Powinna ją dostać osoba z Realu Madryt, niezależnie od przyjętych kryteriów. Głośne były głosy za Viníciusem. To bardzo trudne do wytłumaczenia – powiedział Florentino Pérez podczas ostatniego walnego zgromadzenia klubu, kilka tygodni po tamtym niepowodzeniu, przypomina Relevo.

Superliga – punkt zapalny w relacjach z Čeferinem
W Realu Madryt są przekonani, że UEFA miała wpływ na przyznanie Viníciusowi drugiego miejsca podczas najbardziej prestiżowej gali w świecie futbolu. Europejska federacja musiała wydać specjalne oświadczenie: „Kategorycznie zaprzeczamy rozpowszechnianym twierdzeniom o rzekomych komentarzach UEFA dotyczących wyników Złotej Piłki. Ani UEFA, ani jej prezes nie wydały żadnych oświadczeń, ani komentarzy na temat wyników wyboru laureatów tej nagrody” – czytaliśmy w komunikacie. Florentino Pérez odpowiedział: – Pewne rzeczy naprawdę zaskakują. Choćby to oświadczenie UEFA. Twierdzą, że ich zaangażowanie nie miało żadnego wpływu na system głosowania... Caramba. To wam opowiem: zmieniono sposób głosowania (z pięciu zawodników na dziesięciu), a także liczbę przyznawanych punktów (z sześciu do piętnastu).

Konflikt między Realem Madryt a UEFA trwa od dawna, a jego głównym punktem zapalnym jest projekt Superligi. Inicjatywa zaprezentowana przez Florentino Péreza w programie El Chiringuito definitywnie zrujnowała i tak już nadwątlone relacje. Wówczas Aleksander Čeferin otwarcie zagroził Królewskim: – Drzwi UEFA są otwarte, ale każdy musi ponieść konsekwencje swoich działań.

Florentino Pérez nie pozostał dłużny. – Trzeba przypomnieć UEFA, czym jest Real Madryt – oznajmił. Prezes, który od początku bronił wykonalności projektu Superligi, wykorzystał okazję, by skrytykować decyzje Čeferina. – To kluby muszą dbać o swoją przyszłość, a nie UEFA. To my ponosimy koszty, płacimy pensje i ryzykujemy. Już wcześniej sytuacja była poważna, a bezprecedensowy kryzys gospodarczy zmusił nas do natychmiastowej reakcji – mówił podczas walnego zgromadzenia Realu Madryt w 2021 roku, przypomina Relevo.

Weto wobec Movistaru i innych mediów
Od początku poprzedniego sezonu Real Madryt wprowadził zmianę, jakiej wcześniej nie widziano w żadnym klubie Primera División. Po raz pierwszy w historii transmisji telewizyjnych Królewscy zawetowali Movistar. Klub zakazał wejścia dziennikarzom tej stacji na stadion aż do siedmiu minut przed rozpoczęciem meczu. Dzięki temu uniemożliwiono realizowanie przedmeczowych relacji ze środka obiektu.

Kibice zauważyli tę decyzję już podczas pierwszego spotkania rozgrywanego na Santiago Bernabéu. W meczu Real Madryt – Getafe ekipa Movistaru musiała przygotowywać przedmeczowe studio z furgonetki ustawionej w okolicach stadionu. Tuż przed pierwszym gwizdkiem musieli biec do kabiny komentatorskiej. Prawie dwa sezony później sytuacja pozostaje dokładnie taka sama.

Jednak Movistar nie jest jedynym medium dotkniętym bojkotem ze strony Realu Madryt. Po wejściu na stadion ani Movistar, ani DAZN – obie stacje posiadające prawa do transmisji La Ligi – nie mogą przeprowadzać wywiadów z zawodnikami Realu ani w przerwie, ani po zakończeniu meczu w tzw. strefie flash. To kolejny protest klubu z Chamartín, który dołącza do długiej listy bojkotów, tworząc obraz najostrzejszego momentu w historii Realu Madryt, podsumowuje Relevo.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!