Advertisement
Menu

Zawiasy

Proszę wstać, Sąd idzie.

Foto: Zawiasy
Carlo Ancelotti. (fot. Getty Images)

Akt oskarżenia zawierał długą listę haniebnych występków. „Oskarżam Real Madryt o to, że w sezonie 2024/25 dopuścił się z pełną premedytacją licznych zaniechań o wysokim stopniu szkodliwości społecznej. Oskarżam Real Madryt o defraudację punktów w La Lidze, odpadnięcie z Ligi Mistrzów w stylu godzącym w wizerunek klubu, dwukrotne publiczne ośmieszenie Instytucji w konfrontacjach z Fútbol Club Barcelona oraz grę powodującą wśród widzów uszczerbek na zdrowiu fizycznym i psychicznym na czas powyżej siedmiu.dni”, cytuje słowa prokuratora portal RealMadryt.pl.

Zarzuty były poważne, a wyrok nikogo nie zaskoczył. Był to rzecz jasna wyrok skazujący. „Sąd uznaje oskarżonego za winnego zarzucanych mu czynów i skazuje go na trzy i pół miesiąca nieustającej krytyki, 99 batów oraz ograniczone zaufanie. Ponadto Sąd zobowiązuje też skazanego do wypłacenia każdemu poszkodowanemu 40 stawek dziennych wysokości 0€”, przytacza treść wyroku to samo źródło.

W uzasadnieniu mogliśmy też przeczytać wzmianki o „winie udowodnionej ponad wszelką wątpliwość”, „postawie nieakceptowalnej w przypadku osób wykonujących zawód zaufania publicznego”, czy „dawaniu złego przykładu dzieciom i młodzieży”. Nie zabrakło jednak również pewnych okoliczności łagodzących, jak brak stuprocentowej zdolności racjonalnej oceny sytuacji, kontuzje, czy konieczność odnalezienia się w nowej rzeczywistości bez Toniego Kroosa i po transferze Kyliana Mbappé. Z ich powodu też, co zapomnieliśmy zacytować wcześniej, Sąd postanowił zawiesić wykonanie kary na okres próby dwóch miesięcy. 

Przed finałem Pucharu Króla tak naprawdę tylko od nas zależy, czy w obliczu zawiasów wyciągniemy z tego wyroku wnioski, czy jednak pójdziemy w recydywę i jeszcze tego samego dnia w praktyce zaczniemy wzbogacać swój zasób słownictwa o hasła takie, jak „machora”, „szkiełko”, „białko”, „enka” czy „wypiska”. Choć wybór w teorii wydaje się prosty, to jednak w praktyce niepopełnienie więcej tego samego błędu wbrew pozorom nie zawsze jest tak łatwe. 

Królewscy przed wieczornym starciem w finale z Barceloną na pewno nie mają czystej karty. Wyroku w zawieszeniu nie można bowiem mylić z amnestią czy ułaskawieniem. Blizna po roztrwonieniu przewagi w lidze, odpadnięciu w fatalnym stylu z Arsenalem i grze, od której bolą zęby, siłą rzeczy musi być widoczna. Tak samo nie da się przecież wyrzucić z głowy faktu, że w dwóch Klasykach w tym sezonie podopieczni Carlo Ancelottiego dali się sprać 0:4 i 2:5. 

Jakkolwiek trudno w stu procentach ignorować to, co było, to jednak trzeba żyć dalej, bo czas nie stoi przecież w miejscu. Napisalibyśmy, że najważniejsze jest to, czy niepowodzenia z przeszłości są w stanie popchnąć nas do konstruktywnych przemyśleń w przyszłości, ale chyba jednak nie chcemy bawić się tutaj w tani coaching. Mimo to decydujące starcie o Puchar Króla to wciąż tylko pojedynczy mecz, na którego przebieg wpływ mogą mieć rzeczy, o jakich nawet nie pomyślelibyśmy przed pierwszym gwizdkiem. 

Nawet jeśli jedni rozgrywają do tej pory lepszy sezon niż drudzy, a ich dzisiejszy ewentualny triumf zuboży bukmacherów w mniejszym stopniu, to jednak sama różnica piłkarskiego potencjału między zespołami wręcz zabrania jednoznacznie zakładać cokolwiek z góry. Przynajmniej przez te 90 czy 120 minut. Jeśli potrzebujecie zaś twardych argumentów ku pokrzepieniu serc, dość przypomnieć, że po laniu w nagi odwłok skórzanym pasem na Camp Nou w sezonie 2010/11 kilka miesięcy później ograliśmy Barcelonę w finale Copa del Rey. To, że następnie odpadliśmy z nią jeszcze w Lidze Mistrzów, wcale zaś nie psuje tej narracji, a wręcz uwypukla teorię, że w pojedynczym spotkaniu o stawkę wydarzyć może się absolutnie wszystko. 

Czy Real Madryt musi dziś wygrać? Trudno tu o jednoznaczną odpowiedź. Wszystko zależy na dobrą sprawę od tego, jak to pytanie zinterpretujemy. W kontekście zachowania twarzy, uratowania sezonu i uniknięcia deszczu spadających głów, owszem, Królewscy muszą wieczorem zwyciężyć. Tylko wygrana w bezpośrednim starciu o trofeum z odwiecznym rywalem jest w stanie jakkolwiek wpłynąć na naszą pogodę ducha. Jeśli jednak okaże się, że wcale nie musimy zwyciężyć, bo na tę chwilę Barcelona jest po prostu lepszym zespołem, to na pewno nie możemy pokazać tego samego oblicza, które zademonstrowaliśmy przy dwóch poprzednich okazjach. Wówczas nie będziemy mogli już mówić wyłącznie o zdjętych zawiasach, ponieważ sprawa trafi do ponownego rozpatrzenia, a wysokości nowego wyroku nawet nie chcielibyśmy znać. 

Jako punktu wyjścia przed finałowym Klasykiem nie obieramy tym razem wiary bądź jej braku. Dziś raczej dość oczywiste wydaje nam się, że powinna być ona obecna. Jesteśmy bowiem w pełni przekonani, że da się to dzisiaj wygrać. Nie mamy pojęcia, czy rzeczywiście się uda, ale wiemy, że z pewnością się da. Jesteśmy świadomi, że ze wpisem do kryminalnej kartoteki nie jest później łatwo, co jednak nie zmienia faktu, że wciąż da się jeszcze wyjść na ludzi. 

***

Finał Pucharu Króla rozpocznie się dzisiaj o godzinie 22:00, a w Polsce będzie można obejrzeć go na kanałach TVP 1 i TVP Sport w serwisie CANAL+ Online.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!