74,5% szans na czołową dziesiątkę
Ostatnie pięć kolejek Euroligi zapowiada się bardzo emocjonująco. Real Madryt jest zaangażowany w zaciętą walkę o czołową dziesiątkę. W większości scenariuszy Królewscy grają dalej, ale ten sezon pokazał, że niczego nie można z góry zakładać.

Chus Mateo. (fot. Getty Images)
Euroliga od momentu wprowadzenia obecnego systemu rozgrywania sezonu zasadniczego szczyci się hasłem Every Game Matters. Właściwie każdy kolejny rok potwierdza zasadność jego wykorzystania. Poziom wielu drużyn jest na tyle wyrównany, że każde zwycięstwo lub porażka może wiele zmienić w tabeli. W tym sezonie boleśnie się o tym przekonuje Real Madryt, który w pierwszej rundzie zanotował zbyt wiele wpadek i teraz nie może być pewny gry w play-offach.
Po 29 kolejkach, czyli, innymi słowy, na pięć serii gier przed końcem, z gry o udział w kolejnej rundzie wypadły już cztery zespoły. ASVEL, Maccabi Tel Awiw, Virtus oraz Alba Berlin zakończą rywalizację na sezonie zasadniczym. Niewiele brakuje, żeby do tego grona można było dopisać Baskonię. Pablo Laso i jego zespół nie zachwycają, a ostatnio zaliczyli bolesną i kosztowną wpadkę z Albą. Matematycznie jeszcze mają szansę na miejsce w dziesiątce (0,2% szans zgodnie z wyliczeniami Georgiosa Giasemidisa), ale jest to bardzo mało prawdopodobne. Nieco większe nadzieje może mieć Žalgiris (6,1%), lecz również w tym przypadku wiele musiałoby się wydarzyć, żeby klub z Kowna grał dalej.
Z drugiej strony pewne udziału w play-offach są trzy zespoły: Olympiakos, Fenerbahçe i Panathinaikos. O pozostałe siedem miejsc realnie walczy dziewięć klubów, w tym Real Madryt. Królewscy mają 74,5% szans na pozycję w czołowej dziesiątce. Nie muszą się oglądać na wyniki innych meczów. Wystarczy im skupienie na sobie i wygrywanie kolejnych spotkań, co w tym sezonie jednak nie przychodzi im łatwo.
Niestety, ale gorzej sytuacja wygląda, gdy spojrzymy na walkę o TOP 6. Real Madryt ma 29,1% szans na wskoczenie w ostatniej chwili do czołowej szóstki. Byłby to pożądany scenariusz, pozwalający na uniknięcie dodatkowych meczów i najsilniejszych rywali w play-offach. Teoretycznie istnieje też możliwość walki o czwórkę i zagwarantowanie sobie przewagi własnego parkietu, lecz w tym przypadku madrytczycy nie zależą od siebie i mają tylko 7% szans na zrealizowanie takiego scenariusza.
Atutem drużyny Chusa Mateo może być bilans dwumeczów z bezpośrednimi rywalami w walce o play-offy. Królewscy pod tym względem są lepsi od Barcelony i mają zaliczkę z pierwszych spotkań przed rewanżami z Crveną zvezdą (+23), Paris Basketball (+11) i Partizanem (+7). Do odrobienia pozostają straty z Olimpią Mediolan (-9), a przegrany jest dwumecz z Efesem (-16).
Real Madryt musi w tej chwili skupić się na sobie i zacząć od zwycięstwa z pozbawionym szans na awans ASVEL-em. Później przyjdzie czas na bardziej wymagające pojedynki z bezpośrednimi przeciwnikami w walce o play-offy. Sezon zasadniczy Euroligi gwarantuje emocje do samego końca.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze