Advertisement
Menu
/ sport.es

Lamine Yamal: Jesteśmy drużyną, która potrafi najmocniej zranić Real Madryt i vice versa

Zawodnik Barcelony udzielił wywiadu dziennikowi Sport. Przedstawiamy pełne tłumaczenie rozmowy Lamine Yamala z Jordim Gilem.

Foto: Lamine Yamal: Jesteśmy drużyną, która potrafi najmocniej zranić Real Madryt i vice versa
Lamine Yamal. (fot. Getty Images)

Po czterech długich miesiącach bez meczów reprezentacji Hiszpanii, jak się czujesz, wracając na boisko w czwartkowym meczu w Rotterdamie i niedzielnym spotkaniu w Walencji?
Bardzo dobrze. W tej drużynie mamy naprawdę rodzinną atmosferę, wszyscy przyjmują cię świetnie. Cieszę się, że mogę znów zobaczyć chłopaków, a teraz czas cieszyć się grą i dobrze się bawić.

Szkoda kontuzji Marca Casadó, który w debiucie w kadrze zrobił duże wrażenie.
Po meczu z Atlético Madryt zapytałem go, jak się czuje przed zgrupowaniem, a on powiedział mi, że musi zrobić rezonans, bo boli go kolano. Wczoraj (w poniedziałek) z nim rozmawiałem i napisałem mu, żeby szybko wracał do zdrowia, że jak tylko będzie mógł, to go odwiedzę i spędzimy trochę czasu razem. Wszyscy liczymy na to, że szybko wróci do gry. Bardzo go lubimy.

To spore osłabienie przed dwoma meczami z Holandią.
Rozgrywał niesamowity sezon. Jak na pierwszy rok w elicie, prezentował świetną formę – i pod względem gry, i asyst. Cieszę się, że dobrze mu szło.

Jak radzisz sobie z rolą gwiazdy zarówno w reprezentacji, jak i w Barcelonie?
Wychodzę na boisko, żeby cieszyć się grą i nie myśleć o tym. Chcę po prostu dobrze się bawić, grać w piłkę, bo to robię najlepiej, i nie zaprzątać sobie głowy takimi rzeczami.

Czy De la Fuente i Flick często powtarzają ci, żeby twardo stąpać po ziemi?
Mówili mi to tyle razy, że już nawet nie muszą tego powtarzać. To coś, co zawsze trzeba mieć w głowie. Jeśli zaczniesz myśleć, że jesteś najlepszy we wszystkim, to może ci to tylko zaszkodzić. Najważniejsze to cieszyć się grą i nie myśleć o reszcie. Taka jest właściwa droga.

Ale trudno powstrzymać emocje, kiedy schodzisz z boiska i czasem widać niezadowolenie…
To normalne, każdy chce grać. W momencie zmiany każdy piłkarz się złości, ale potem szybko to mija. Na boisko wchodzi kolega, który wcześniej trzymał za ciebie kciuki, żebyś dobrze zagrał, więc finalnie to działa w obie strony.

À propos, ostatnia wizyta w twojej dzielnicy Rocafonda zrobiła prawdziwą furorę – nawet drony były obecne. To było wyjątkowe przyjęcie.
Tak, było świetnie. W mojej dzielnicy czuję się jak w domu, bardzo się cieszę, gdy tam jestem. Wszyscy traktują mnie znakomicie, mamy do siebie ogromny szacunek. Świetnie się tam bawię.

Zdajesz sobie sprawę, że jesteś wielkim idolem dla wszystkich dzieci kochających futbol?
Kiedy widzę dzieci w mojej koszulce albo idę gdzieś incognito i nagle dostrzegam kogoś w mojej koszulce, to czuję ogromne szczęście. To było moje marzenie. Zawsze powtarzam mamie, że nie do końca rozumiem, co przeżywam, ale cieszę się tym w pełni.

Nawet kopiują twoją fryzurę!
Tak, a dentysta mi powiedział, że dzieci zaczęły nosić aparaty ortodontyczne, bo zobaczyły je u mnie. To coś, co idzie w parze z futbolem – dzieci chcą być jak ich idole, a ja bardzo to doceniam.

Jak przebiega ramadan podczas zgrupowania reprezentacji?
Tak samo jak w Barcelonie, z tą różnicą, że tam trenuję i wracam do domu, a tutaj jest więcej obowiązków – muszę schodzić do mediów, nagrywać reklamy… To trochę inne doświadczenie. Wstaję o 4:00 rano, żeby się napić wody, a potem podążam tym samym rytmem co moi koledzy, z wyjątkiem posiłków. Czuję się dobrze fizycznie, jestem w świetnej formie i mentalnie też wszystko jest w porządku.

W czwartek czeka cię trudny rywal – Holandia z Frenkiem de Jongiem.
Nie wiem, w jakiej jest formie, ostatnio miał problemy żołądkowe. Kiedy dowiedzieliśmy się, że gramy z Holandią, od razu o tym rozmawialiśmy. Życzyłem mu powodzenia i powiedziałem, że nie mogę się doczekać starcia z nim. Jest niesamowitym piłkarzem. Bardzo czekamy na ten mecz.

Jak układa ci się relacja z bardziej doświadczonymi zawodnikami, takimi jak Lewandowski? W tym sezonie czujecie się bardziej komfortowo?
To coś, co widać gołym okiem. Tworzymy jedność. Jesteśmy dużo bardziej drużyną niż w zeszłym sezonie. To naturalne, kiedy grupa zawodników spędza ze sobą czas i się poznaje. Nowy przyszedł tylko Dani Olmo, który i tak grał z nami na EURO. Mamy wielu Hiszpanów i tworzymy wielką rodzinę. To było widać przy świętowaniu po meczach z Atlético i Benficą. Wszyscy cieszymy się z sukcesów kolegów i to jest klucz do naszej drużyny.

Kto bardziej zasługuje na Złotą Piłkę – Raphinha czy Lamine Yamal?
(Uśmiecha się) Nie rozmawialiśmy o tym. Jeśli Barça zdobędzie wszystkie tytuły, które ma przed sobą, to ktoś z nas ją dostanie. Kto dokładnie – zobaczymy. Jestem bardzo szczęśliwy z powodu Raphinhi, zawsze mu to powtarzam. Jego przemiana jest niesamowita, rozgrywa kapitalny sezon. Ale Złota Piłka mnie nie zajmuje.

Jakie są klucze do sukcesu Hansiego Flicka?
Wbił nam do głowy, że najważniejsza jest intensywność, że musimy walczyć jeden za drugiego i dawać z siebie wszystko – dla koszulki, dla kolegów z drużyny, dla kibiców, dla rodziny… Zawsze musimy chcieć wygrywać.

Sprawia też wrażenie bardzo otwartego człowieka.
Jest bardzo bliski zawodnikom, troszczy się o każdego. Wszystko dokładnie tłumaczy, żebyśmy wiedzieli, co możemy poprawić, a co robimy dobrze. Jesteśmy mu za to wdzięczni.

Zdarzyło ci się kiedyś spóźnić na spotkanie zespołu?
Na szczęście nie. Gdybym się spóźnił, to pewnie bym nie zagrał – tak jak Jules. Flick to trener, który wie, jak zdobyć szacunek drużyny.

Jak się z nim dogadujecie?
Po angielsku, ale już mówi trochę po hiszpańsku. W moim przypadku rozmawiamy po angielsku.

Jak wyglądało dla ciebie przejście z życia w La Masii do samodzielnego mieszkania?
Teraz mam spokojniejsze życie. W akademiku było cicho, ale na zewnątrz zawsze czekali kibice, dzieci pod drzwiami, więc trudno było żyć normalnie. Teraz mogę odpocząć w domu, odwiedzić mamę i tatę, kiedy chcę. Mam więcej swobody, bo La Masia to akademik, więc normalne, że obowiązują tam zasady i kontrola. Mimo to, jak tylko mogę, wracam odwiedzić przyjaciół – bardzo ich lubię.

Kluczowe jest dbanie o siebie i unikanie pokus, jakie ma każdy 17-latek?
Musisz myśleć jak piłkarz, dbać o siebie. Nikt nie zatroszczy się o ciebie bardziej niż ty sam. Trzeba mieć w głowie, że następnego dnia jest trening albo mecz i trzeba być na to gotowym.

Śledzisz, co dzieje się w szkółce Barçy? Widziałeś na przykład zwycięstwo Juvenilu A w Pucharze Króla?
Mam tam znajomych, jak Brian Fariñas, więc bardzo się cieszyłem. Oglądaliśmy finał podczas obiadu (przed meczem z Atlético Madryt). Brian informuje mnie o meczach w Youth League czy lidze i staram się je śledzić. Mecze Juvenilu i Cadete są fajne do oglądania, bo jest więcej wyrównanych starć niż w niższych kategoriach, gdzie wyniki są bardzo wysokie. Można się dobrze bawić i zobaczyć przyjaciół w akcji.

Podtrzymujesz to, co mówiłeś w niedzielę – że trzymasz gole na najważniejsze mecze?
Każdy mecz jest ważny, ale wiadomo, że w Lidze Mistrzów, z Atlético czy Realem Madryt idzie mi dobrze.

A jednak kiedyś mówiono, że nie masz instynktu strzeleckiego.
Dopóki nie zaczną mówić, że jestem w słabej formie, to zawsze znajdą coś innego. Następnym razem powiedzą, że nie daję asyst… Jestem spokojny.

Cieszysz się tak samo z asysty, jak ze strzelonego gola?
To zależy od asysty. Jeśli to podanie, po którym kolega drybluje wszystkich i sam strzela, to oczywiście cieszę się, ale to nie to samo. Tak czy inaczej, ważne jest, żeby pomóc drużynie – niezależnie od tego, czy to gol, czy asysta.

W zeszłym sezonie często się przewracałeś albo wyglądało to tak, jakbyś nurkował. Co się zmieniło?
To naturalna ewolucja mojego ciała. Im bardziej rosnę, tym więcej mam siły – zarówno w dolnych, jak i górnych partiach mięśni. Widać różnicę. W zeszłym roku nie mogłem minąć trzech rywali, bo fizycznie nie dawałem rady. Teraz mogę oddać strzał nawet z połowy boiska. To część pracy nad sobą. Teraz często gramy z kontry i trzeba mieć siłę, żeby wytrzymać kilka takich akcji z rzędu.

Teraz przypominasz bardziej Messiego czy Iniestę, którzy nigdy nie symulowali – w przeciwieństwie do Viníciusa.
Każdy reaguje na kontakt inaczej. Jeśli ktoś cię kopnie i mówią, że nurkujesz, to powinni też wziąć pod uwagę prędkość, z jaką biegniesz. W tym aspekcie nie mam żadnego wzoru. Kiedy dostaję cios, upadam, a kiedy mogę grać dalej, to gram.

Na tym etapie sezonu czujesz już emocje związane ze zbliżającymi się wielkimi trofeami?
Tak, to uczucie miałem już w zeszłym sezonie, gdy PSG wyrzuciło nas z Ligi Mistrzów. Czuję, że jestem częścią drużyny, która chce wygrywać. W zeszłym roku taki mecz jak ten z Atlético Madryt w niedzielę czy spotkanie z Benficą pewnie byśmy przegrali. Teraz mamy mentalność zwycięzców i ciągle chcemy więcej.

Co powiedziałbyś culés, którzy nie chcą nawet wyobrażać sobie finału Ligi Mistrzów przeciwko Realowi Madryt?
Dlaczego nie? Nie trzeba bać się żadnej drużyny. Już mówiłem, że w Lidze Mistrzów to Liverpool był faworytem, bo wygrał swoją grupę, a potem byliśmy my. Nie boję się żadnej ekipy. Jesteśmy drużyną, która potrafi najmocniej zranić Real Madryt i vice versa.

Czyli naprawdę czujesz, że jesteście faworytami do wygrania Ligi Mistrzów?
Jeśli myślisz, że nie jesteś faworytem, to już na starcie zaczynasz przegrywać. Nie myślisz o tym, że ktoś może cię pokonać. Myślisz o tym, że to twój zespół jest najlepszy, gra najlepszą piłkę i ma największe szanse na zwycięstwo.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!