Advertisement
Menu
/ as.com

Górriz: Barça przyprawia mnie o większe dreszcze niż Real Madryt

Alberto Górriz to żywa legenda Realu Sociedad. To on do dzisiaj pozostaje piłkarzem z największą liczbą oficjalnych meczów w koszulce txuri-urdin – rozegrał ich w sumie 599, a granica 600 nie pękła tylko z powodu decyzji Johna Toshacka. Teraz w przeddzień starcia Basków z Realem Madryt w półfinale Copa del Rey udzielił wywiadu dziennikowi AS.

Foto: Górriz: Barça przyprawia mnie o większe dreszcze niż Real Madryt
Alberto Górriz. (fot. as.com)

Po raz trzeci dziadkiem…
Czas leci, ale jestem bardzo szczęśliwy. Wnuczka urodziła się w Formenterze, tam właśnie mieszka mój syn. Mam nadzieję, że ona również będzie za Realem Sociedad, jak pozostałe dwie. Już się tym zaopiekuję, aby tak się stało.

Nadchodzą dwa mecze z Realem Madryt i z Barçą. Który wydaje się panu bardziej skomplikowany?
Myślę, że Barcelona jest dla Realu Sociedad nieco trudniejsza. Każda z tych drużyn może się po tobie przejechać, ale o większe dreszcze przyprawia mnie drużyna Flicka.

Z Barçą z powodu zawieszenia nie zagra Kubo.
To krytyczna absencja. Ze względu na swoją formę to w tym momencie najbardziej decydujący zawodnik dla zespołu. Jest rewelacyjny pod względem technicznym i zawsze gdy jest przy piłce, to angażuje dwóch zawodników rywala.

Zubimendi może być pomocnikiem, który naznaczy epokę?
Tak. Ma możliwości, aby grać w topowej europejskiej drużynie jak Real Madryt, Barcelona czy Liverpool. Ma świetne warunki, ponieważ jest silny pod względem defensywnym, a do tego jest dobry w ataku. To pomocnik, który jeśli jest w formie, robi w Realu Sociedad największą różnicę. Gdy ma dobry dzień, to cała drużyna gra lepiej. Jest kluczowy dla Realu Sociedad i ma odpowiedni poziom, aby odgrywać ważną rolę u jednego z gigantów, którzy zawsze walczą o wszystkie trofea.

Pan zdobył bramkę w pucharowym półfinale na Bernabéu…
I dostaliśmy owację schodząc z boiska. To było coś emocjonującego. Był 1988 rok, rozegraliśmy partidazo i wygraliśmy 4:0, a wcześniej w Donostii odnieśliśmy zwycięstwo 1:0. Ponadto gola strzeliłem nie głową, ale lewą nogą, co nie było dla mnie czymś typowym. Druga połowa w naszym wykonaniu była wyjątkowa. To był taki sam półfinał jak w tym sezonie – pierwszy mecz w San Sebastián, a drugi w Madrycie.

Liderem tamtej złotej generacji był Arconada?
Mieliśmy takich imponujących zawodników jak Zamora, Satrústegui, López Ufarte, Gajate i wielu innych, ale Arconada był naszym kapitanem i najlepszym bramkarzem tamtych czasów. Widowiskiem było samo oglądanie go na treningu. Czasami robił nam awantury, ponieważ to silny charakter, ale to bardzo pomagało drużynie. Był numerem jeden.

Stoperzy w latach 80. byli postrzegani jako bardzo twardo grający zawodnicy.
I brzydcy. (śmiech) Trzeba było mieć taki zły wizerunek. To był inny rodzaj futbolu, grało się w twardszy sposób, boiska były w gorszym stanie i sędziowie pozwalali na więcej. Trzeba było onieśmielić rywala, ale jednocześnie ja zawsze starałem się być szlachetnym piłkarzem.

Podczas 599 meczów został pan wyrzucony z boiska tylko dwa razy.
Raz na Bernabéu. Zdecydowałem się na ostre wejście w Juanito, starł się ze mną, uderzył mnie głową, odepchnąłem go i wyrzucili nas obu. Na boisku miałem wobec niego jakąś niesamowitą niechęć, ale gdy później poznałem go poza murawą, to wydał mi się rewelacyjnym człowiekiem.

Ta druga czerwona kartka to „wina” Maradony.
To z bezradności. To był pucharowy mecz w Atochy. Arbitrem był García de Loza i odgwizdał faul za moje wejście w Diego. To nie był pierwszy raz i powiedziałem mu: „Ale z ciebie sku*****n”. Ale bardziej odnosiłem się do niesamowitych umiejętności Maradony. De Loza pomyślał, że to było do niego i dał mi bezpośrednią czerwoną kartkę. Byłem wkurzony, ponieważ wiedziałem, że dałem się ponieść. Zadziałałem na niekorzyść zespołu i Barça nas wyeliminowała.

Dlaczego Toshack nie dał panu rozegrać tego 600. meczu?
Do tej pory tego nie wiem. To był 1993 rok, pożegnałem się już z kibicami na naszym stadionie i tym ostatnim meczem był ligowy wyjazd na Camp Nou. Powołał mnie i pomyślałem, że da mi chociaż tę jedną minutę, aby dobić do tej liczby. Zabrałem ze sobą całą rodzinę, abyśmy wszyscy mogli się cieszyć tą chwilą, ale ostatecznie nie wpuścił mnie na boisko. Miałem takie nadzieje, rozgrzewałem się przez godzinę i nie wszedłem. Miałem poczucie olbrzymiej bezradności i przez jakiś czas miałem mu to za złe. Po meczu byłem przybity…

Jaki jest najlepszy stoper, jakiego kiedykolwiek pan widział?
Od zawsze bardzo mi się podobał Sergio Ramos, ponieważ jest pewny, dobry technicznie, cudowny w grze o górne piłki i strzela gole. To taki typ stopera, jaki lubię najbardziej.

Asencio wyważył już drzwi?
Bez wątpienia. Dobrze wiemy, że zadomowienie się w Realu Madryt jest dla wychowanka niesamowicie trudne. On wszedł do składu w bardzo dobrym stylu. Ma charakter, nikogo się nie boi, przewiduje ruchy rywala, potrafi zachowywać koncentrację, dobrze wyprowadza piłkę i jest szybki. Bardzo go lubię.

Widzi go pan już na poziomie reprezentacyjnym?
Tak. Przy młodych piłkarzach nie ma pośpiechu i trzeba zachowywać ostrożność, ale on dobija się do tych drzwi z dużą siłą. Luis de la Fuente dobrze wie, co robi, ale jeśli dalej będzie podążał tą drogą, to jestem przekonany, że prędzej czy później skończy w reprezentacji. Ja widzę w nim gotowość, aby już tam dołączyć.

Którego z zawodników Realu Madryt wolałby pan nie oglądać na Anoecie?
Bez wątpienia Mbappé. Jest silny, szybki i ma wielkie wykończenie. Kiedy przyjechał do Donostii razem z PSG, widziałem go na żywo i bardzo mi zaimponował. Szczerze mówiąc, myślę, że to obecnie najlepszy piłkarz na świecie. U boku ma takich wielkich zawodników jak Vinícius czy Rodrygo, ale myślę, że on jest ten jeden stopień wyżej.

Ancelotti jest strażakiem w tym wybuchowym świecie futbolu?
Bez wątpienia. On zawsze uspokaja atmosferę, potrafi zachowywać odpowiednią formę tego wszystkiego i jest gentlemanem. Jako trener to jego tytuły mówią same za siebie i nie ma tutaj żadnej dyskusji, ale jako człowiek jest moim idolem ze względu na wartości, jakie reprezentuje.

Pod jakim wynikiem w pierwszym meczu by się pan podpisał?
Minimalne zwycięstwo byłoby dobre. Trzeba doprowadzić do tego, aby dwumecz pozostał otwarty, ponieważ Real Sociedad już udowadniał, że potrafi wygrywać na Bernabéu. Anoeta będzie mocno naciskać, tam jesteśmy silni i mam nadzieję, że Real Madryt nie będzie bardzo skuteczny, aby to Real Sociedad mógł wykonać krok naprzód.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!