„Słowa Tebasa bardziej pasowałyby do użytkownika Twittera z nadmiarem wolnego czasu niż do prezesa ligi”
Znany hiszpański dziennikarz, Manu Carreño, który wielokrotnie przekazywał sprowadzone informacje na temat Realu Madryt, na łamach Cadena SER podzielił się swoją opinią na temat prezesa La Ligi.

Javier Tebas. (fot. Getty Images)
Prezes La Ligi, Javier Tebas, wygłosił ostre komentarze pod adresem Realu Madryt i Barcelony – dwóch najbardziej utytułowanych klubów hiszpańskiego futbolu. Królewskich nazwał „płaczliwym klubem”, a w przypadku Barcelony stwierdził, że Dani Olmo nie powinien kończyć sezonu w jej barwach, ponieważ jego zdaniem został zgłoszony po terminie. Dodatkowo nie szczędził ostrych słów w sprawie afery Negreiry, podkreślając, że gdyby sprawa nie została umorzona, Barça grałaby dziś w drugiej lidze.
To niezwykle mocne słowa, zwłaszcza że padły z ust prezesa tak istotnej instytucji jak La Liga i były wymierzone w dwa największe kluby w rozgrywkach. To właśnie te kluby generują najwięcej przychodów, przyciągają najwięcej kibiców i zapewniają największą oglądalność, a mimo to prezes hiszpańskiej ligi zamiast ich wspierać, otwarcie je krytykuje. Według Manu Carreño to postawa niedopuszczalna na takim stanowisku, o czym jasno mówił na wstępie programu El Larguero w Cadena SER.
Zdaniem prowadzącego takie wypowiedzi bardziej pasują do „twitterowego komentatora z nadmiarem wolnego czasu” niż do osoby piastującej najwyższe stanowisko w hiszpańskiej piłce. Manu Carreño w ten sposób skomentował wypowiedzi prezesa La Ligi:
– Przed nami półfinały Pucharu Króla – dwa świetne mecze. Już dzisiaj pierwszy pojedynek w Barcelonie, gdzie Barça zmierzy się z Atlético, a w środę odbędzie się także pierwszy mecz Realu Sociedad z Realem Madryt. Jednak wczoraj, zamiast dyskutować o nadchodzących spotkaniach, głównym bohaterem dnia został Javier Tebas, który podczas śniadania z dziennikarzami Europa Press skupił się nie na sprawach, którymi powinna zajmować się La Liga, lecz na ostrych atakach – przede wszystkim na Real Madryt, który stał się jego obsesją, oraz na Barcelonie.
– Jego słowa bardziej pasowałyby do użytkownika Twittera z nadmiarem wolnego czasu niż do prezesa ligi. Tebas znów pokazał, że ta obsesja nieprędko przeminie – za każdym razem, gdy ma okazję mówić o Florentino Pérezie i Realu Madryt, wykorzystuje ją, by dyskredytować Królewskich. Nie oszczędził też Barcelony, stwierdzając, że Dani Olmo nie powinien tam grać oraz że klub powinien znaleźć się w drugiej lidze, gdyby nie przedawnienie sprawy Negreiry.
– Zadziwiające jest to, jak Tebas wypowiada się o dwóch największych klubach hiszpańskiego futbolu – prawdziwych lokomotywach La Ligi. Oczywiście, oba popełniają błędy, ich prezesom i klubom daleko do perfekcji. Real Madryt w przeszłości również nie radził sobie najlepiej z tematem sędziów, a Barcelona… cóż, wystarczy wspomnieć sprawę Negreiry. Jednak niepokojące jest to, że prezes ligi – człowiek odpowiedzialny za wszystkie kluby, a zwłaszcza te dwa, które generują największe zyski i napędzają La Ligę – nieustannie publicznie ich krytykuje.
– Co by się stało z Tebasem, gdyby pewnego dnia obie drużyny opuściły rozgrywki? Prezes ligi zamiast budować wizerunek lidera i rozwiązywać realne problemy, których w hiszpańskim futbolu nie brakuje, zdaje się bardziej zainteresowany rzucaniem kontrowersyjnych nagłówków. W rzeczywistości zachowuje się bardziej jak twitterowy komentator niż profesjonalny zarządca ligi.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze