Camavinga – reprymenda na przebudzenie
Wciąż nie może złapać rytmu w sezonie, w którym miał zrobić krok do przodu.

Vinícius Júnior upomina Eduardo Camavingę po meczu z Manchesterem City. (fot. Getty Images)
Odzyskanie najlepszej wersji Eduardo Camavingi od dłuższego czasu jest celem Carlo Ancelottiego i jego sztabu. Francuz wciąż nie może złapać właściwego rytmu w sezonie, w którym miał zrobić krok do przodu po odejściu Kroosa i zmniejszeniu roli Modricia. To on miał przejąć pałeczkę, stwierdza MARCA.
Jednak sprawy nie układają się tak, jak oczekiwano. Camavinga nie postawił jeszcze wyraźnego stempla na tej kampanii i przechodzi przez nią niemal niezauważony, mimo że spodziewano się po nim znacznie więcej. Środowy mecz z Manchesterem City był dla niego punktem krytycznym – i to podwójnie. Po pierwsze, nie znalazł się w wyjściowym składzie, przegrywając rywalizację z Ceballosem. Po drugie, po końcowym gwizdku usłyszał wyrzuty od części zespołu za niepotrzebne zagranie, które mogło skutkować żółtą kartką, choć był zagrożony zawieszeniem. Kilka minut, które tylko podkreśliły, że coś jest nie tak, donosi MARCA.
Jednym z głównych problemów Camavingi jest brak ciągłości. Pechowy sezon sprawił, że na tym etapie nadal nie może złapać stabilnej formy. Francuz rozpoczynał okres przygotowawczy jako niemal pewny podstawowy zawodnik, ale szybko nabawił się kontuzji, która wykluczyła go na 46 dni. To zaburzyło jego postępy i sprawiło, że wypadł z rytmu drużyny. Od tego momentu miał ogromne trudności z powrotem do pełni dyspozycji, a jego występy były dalekie od oczekiwań, zauważa MARCA.
Piętno rzutów karnych
Jego powrót w meczu z Lille był symbolem „odłączenia Camavingi” od zespołu. Zagrał słabo, a jego niepotrzebny faul w polu karnym kosztował Real Madryt pierwszą porażkę w sezonie. Ancelotti starał się go odbudować za wszelką cenę, ale pod koniec listopada pojawiła się kolejna przeszkoda – kontuzja mięśniowa, przez którą pauzował dwa tygodnie. Kolejna przerwa znów go zatrzymała. Po powrocie prezentował się nieregularnie, popełniając błędy, których nie powinno się widzieć u piłkarza jego klasy. Przykład? Kolejny niepotrzebny faul w polu karnym – tym razem w finale Superpucharu Hiszpanii przeciwko Barcelonie. Kilka dni później jego błąd doprowadził do odrobienia strat przez Celtę w Pucharze Króla, co zmusiło Królewskich do gry w dogrywce.
Jakby tego było mało, w Liverpoolu przytrafiła mu się kolejna kontuzja – trzecia w sezonie. Tym razem pauzował trzy tygodnie. Camavinga jest czwartym zawodnikiem Realu, który stracił najwięcej meczów z powodu urazów, ustępując jedynie Alabie, Carvajalowi i Militão. W sumie nie był dostępny przez 85 dni i opuścił 19 spotkań.
Jego trzeci powrót? Wciąż ta sama historia. Camavinga, który nie potrafi odzyskać formy, a w międzyczasie Ceballos coraz bardziej zyskiwał na znaczeniu, aż w końcu całkowicie go wyprzedził. W meczu z Osasuną Francuz po raz trzeci w sezonie sprokurował rzut karny, co kosztowało Real kolejną stratę punktów. Ancelotti nie ukrywał niezadowolenia, a przeciwko City postawił już na Ceballosa. Ostateczna zmiana hierarchii w środku pola stała się faktem – a wraz z nią przyszedł sygnał ostrzegawczy.
Środowy wieczór był dla Camavingi gorzki. Nie tylko usiadł na ławce, ale po wejściu na boisko spotkał się z pretensjami kolegów za ryzykowne zachowanie, które mogło skutkować zawieszeniem. Kilka minut, które jeszcze bardziej podkreśliły jego trudną sytuację. Ancelotti i cały zespół próbują znaleźć rozwiązanie – w tym poprzez ostrą reprymendę, która ma go w końcu obudzić, podsumowuje MARCA.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze