Belenguer: Przypadek Mbappé to kalka z przyjścia Zidane'a
Były zawodnik Getafe, David Belenguer, w przeddzień starcia swojego byłego klubu z Realem Madryt udzielił wywiadu dziennikowi AS. Poniżej przedstawiamy zapis tej rozmowy.
David Belenguer. (fot. X)
Czy pańskie życie jest teraz bardziej stresujące niż za czasów piłkarskich?
Nie. To prawda, że dużo podróżuję, ale presja nie jest taka sama. Wiele osób myśli, że piłkarzem jesteś tylko przez dwie czy trzy godziny spędzone w klubie, ale to zawód, który wymaga całkowitego poświęcenia przez pełne 24 godziny. Musisz umieć wziąć na siebie odpowiedzialność i potrafić zarządzać trudnymi sytuacjami. Bycie piłkarzem jest bardziej stresujące niż może się wydawać, zwłaszcza pod względem mentalnym.
Będąc zawodowym piłkarzem, pański najlepszy etap miał miejsce w Getafe?
Bardzo dobrze sobie radziłem w Extremadurze. Stamtąd przeszedłem do Betisu, gdzie grałem na bardzo wysokim poziomie aż do momentu zerwania ścięgna Achillesa. To zahamowało mój rozwój, ponieważ pauzowałem przez prawie półtora roku. Do Getafe przeniosłem się w wieku 32 lat i spędziłem tam siedem i pół sezonu. Na początku trochę mnie to kosztowało, ale później zacząłem się tam już czuć bardzo dobrze i myślę, że prezentowałem dobry poziom.
Dlaczego wybrał pan garnitur zamiast dresu trenerskiego?
Było w tym trochę przypadku. Wielu kolegów widziało we mnie przyszłego trenera, ale ja nie byłem co do tego przekonany. Lubiłem zarządzać różnego rodzaju sytuacjami w roli piłkarza i kapitana, ale spodziewałem się, że będąc trenerem byłbym zupełnie inny. Pewnego dnia rozmawiałem z Manolo Sanchísem i powiedział mi, że jest w tematach kształcenia i zarządzania. Popchnął mnie w tym kierunku. To nie było coś zaplanowanego, wręcz przeciwnie.
Kto jest pańskim zdaniem lepszą osobą zarządzającą – Florentino czy Tebas?
Uff. Oni są bardzo różni. Myślę, że w danej dziedzinie każdy z nich jest odnośnikiem. Mentalność Tebasa nie sprawdziłaby się w Realu Madryt, a ta Florentino również nie sprawdziłaby się w La Lidze. Są perfekcyjni dla profilu, który reprezentuje każdy z nich.
Dobre wyminięcie. I to mimo tego, że był pan stoperem.
Ale naprawdę tak uważam.
Nadal byłby dobrym prezesem Realu Madryt?
Nie wydaje mi się, aby było o to łatwo. Moje odczucia są takie, że jest to mało prawdopodobne. Zarządzanie w sporcie czasami wymaga trudnych decyzji korporacyjnych, które stoją w sprzeczności z czystością sportową i ludzką Nadala oraz jego przywiązaniem do wartości. To godnie podziwu, z jaką pokorą radził sobie ze swoją wielkością. I akurat w tej kwestii byłaby to jego słabość. Każdy z nas chciałby wychowywać swoje dzieci właśnie na wzór Rafy. Ale nie widzę go w roli prezesa Realu Madryt, nie potrafię sobie tego wyobrazić.
A Piqué na czele Barcelony?
To już jest bardziej realne, ale w przypadku Gerarda nigdy tak naprawdę nie wiesz. Często się z nim spotykam w trakcie moich wyjazdów po świecie i robiliśmy kilka wspólnych rzeczy w biznesie. Zna się na prowadzeniu firm i jest błyskotliwy jako przedsiębiorca. Mogąc sobie luksusowo żyć i nic nie robić, ma tę wolę, aby ryzykować swój prestiż i pieniądze w tej przygodzie biznesowej.
Z pańskiego doświadczenia – czy przypadek Mbappé to blokada mentalna?
Jego przypadek jest według mnie kalką z przyjścia Zidane'a do Realu Madryt. W jego pierwszych miesiącach spadała na niego duża krytyka, ponieważ nie osiągał poziomu, do którego przyzwyczaił. Jego rola się zmieniła i musi się zaadaptować. W PSG był absolutną gwiazdą, a w Realu Madryt musi dzielić tę pierwszoplanową rolę. Poza tym on jest przyzwyczajony do bardziej bezpośredniego, a mniej taktycznego futbolu. Do tego nie gra na swojej standardowej pozycji, na której zawsze się sprawdzał.
Jaki jest przepis na wyjście z tego labiryntu?
Cierpliwość. Potrzebuje nieco więcej czasu, ale ostatecznie zatriumfuje, ponieważ jakości nie zatracił. To nadzwyczajny piłkarz o niesamowitym talencie i jego zalety w końcu się przebiją. Poza tym piłkarze nie są robotami i mają wahania formy. To prawda, że Real Madryt wymaga natychmiastowej formy, ale gdy już wszystko się poukłada, to ponownie zobaczymy najlepszą wersję Mbappé.
Czy to odpowiednie okoliczności dla możliwej niespodzianki w wykonaniu Getafe?
Tak, ponieważ wielkie drużyny nie są przyzwyczajone do porażek i trudno się im wychodzi z negatywnych pass. Widzimy to na przykładzie City. Wyjście z negatywnej dynamiki dużo ich kosztuje, ponieważ nie są przyzwyczajeni do tego typu sytuacji i wzbudza to w nich większy stres. To dobry moment, aby nawiązać z nimi rywalizację.
Pan był jednym z bohaterów tego jedynego zwycięstwa Getafe na Bernabéu.
To było w 2008 roku. Wygraliśmy 1:0 w dziwnych okolicznościach. W 20. minucie drugiej połowy bramkę zdobył Robben, ale był na spalonym. Prawie wszyscy piłkarze Realu Madryt pobiegli świętować gola, nie patrząc na decyzję arbitra. Szybko rozpocząłem, aby puścić kontrę, Casquero wyszedł w uliczkę i bramkę zdobył Uche. Mijatović chciał mnie zabić. (śmiech)
Co pan sądzi o Raúlu Asencio?
Bardzo dobrze sobie radzi. Szkoda tylko, że te szanse pojawiły się tylko ze względu na obecne potrzeby Realu Madryt. Pokazuje charakter i zawziętość. To obrońca z duszą obrońcy, a to naprawdę trudno znaleźć i to czyste złoto. Zwłaszcza w tak ofensywnej drużynie jak Real Madryt. Teraz jednak nadchodzi najtrudniejsze – utrzymać się i zostać w składzie. Musi zachować spokój – nie można narzucać na niego presji i trzeba zapewnić mu regularność.
Czy u boku Rüdigera wystawiałby pan Tchouaméniego czy Asencio?
Bez żadnych wątpliwości Asencio. Przejście pomocnika na pozycję stopera może wypalić na kilka meczów, ale na dłuższą metę to zła decyzja. Pozycja stopera jest bardzo specyficzna i wymaga konkretnej charakterystyki piłkarza. Jako łatka może być, ale nie jako rozwiązanie.
Real Madryt powinien kogoś sprowadzić?
Z zewnątrz trudno jest na ten temat mówić, ponieważ brakuje nam informacji. Sztab techniczny Realu Madryt ma wystarczająco dużo danych, aby wskazać faktyczne potrzeby dyrekcji sporotwej. Łatwo się mówi z perspektywy kibica, ale trzeba podejmować profesjonalne decyzje.
Która absencja będzie dla Realu Madryt najbardziej odczuwalna?
Carvajala ze względu na jego rolę lidera i Camavingi ze względów taktycznych. Po odejściu Kroosa i przy logicznym spadku możliwości fizycznych Modricia obecność Francuza jest kluczowa dla równowagi w środku pola. Jeśli zaś chodzi o Carvajala, to jego pozycja w hierarchii, jego duch i serce mówią same za siebie.
Nie wymienił pan Viníciusa.
Ponieważ jego brak jest łatwiej pokryć. Chociaż to prawda, że to niesamowity piłkarz, który gwarantuje widowiskowe akcje. Ale Rodrygo czy Mbappé mogą zagrać na jego pozycji. To również są gwiazdy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze