Asencio walczy o lepsze jutro graczy ze szkółki
Raúl Asencio przynajmniej w tym sezonie będzie stanowił ważną część kadry pierwszego zespołu. Poważna kontuzja Militão, wciąż dochodzący do siebie Alaba i kompletnie nieliczący się Vallejo otworzyli przed wychowankiem furtkę do zagoszczenia na dłużej w ekipie Carlo Ancelottiego.
Raúl Asencio walczy o godność cantery. (fot. Getty Images)
Asencio zadebiutował z Osasuną i zebrał dobre recenzje. Na boisku zameldował się w trudnej sytuacji. Wszyscy dookoła wciąż mieli jeszcze w głowie krzyk bólu Militão, a tablica wyników wskazywała bezbramkowy remis. Mało tego, konfrontacja z Nawarczykami przyszła po dwóch klęskach z Barceloną i Milanem. 21-latek nie pękł. Przez całe spotkanie był pewny w kryciu, zdecydowany w działaniach defensywnych i zaliczył asystę przy golu Bellinghama. Wychowanek przez cały czas był gorąco wspierany przez kibiców.
Kilka godzin po ostatnim gwizdku potwierdziły się najgorsze obawy – Militão zerwał więzadła i przez długie miesiące pozostanie poza grą. Carlo Ancelotti przynajmniej do powrotu Alaby będzie więc musiał opierać oś defensywy na Rudigerze i właśnie Asencio. Przynajmniej do końca roku postawa Raula będzie miała kluczowe znaczenie dla zespołu. Stoper dzięki znalezieniu się w odpowiednim miejscu i czasie zdołał zyskać sobie szansę, o jakiej pomarzyć mogło wielu przed nim. Dość wspomnieć, że nawet na jego pozycji nie brakuje graczy, którzy musieli w pewnym momencie spakować walizki. Można tu wymienić choćby Rafę Marina, czy Mario Gilę. Obaj byli liderami Castilli, ale nie byli nawet bliscy znalezienia się w położeniu, w jakim znajduje się obecnie Asencio.
Również inni wychowankowie zderzali się ze ścianą. Na minuty liczyć nie mogli nawet uchodzący za bardzo utalentowanych Arribas, czy Nico Paz. Grono zawodników szkółki, którzy niedawno zdecydowali się poszukać minut gdzie indziej, uzupełniają Mario Marín, Antonio Blanco, Álex Jiménez, Mavin, czy przede wszystkim Miguel Gutiérrez. Wielu kibiców i nie tylko od dawna zastanawia się, jaka jest prawdziwa przyczyna tego, że canteranos w minionych latach nie mogą na dobre osadzić się w pierwszej drużynie. Od czasów Moraty, Nacho i Carvajala żaden piłkarz rezerw nie umiał przebić szklanego sufitu. Dlaczego nikt nie dostał szansy, jaką w Barcelonie dano na przykład Gaviemu, Casadó, czy Balde?
Na pytanie to trudno znaleźć jasną odpowiedź. Jakkolwiek patrzeć, Asencio ma idealną okazję, by wzmocnić podłamane morale próbujących oszukać przeznaczenie graczy szkółki. Kto wie, być może stoper swoją grą jeszcze bardziej umocni klub w przekonaniu, że nie warto ruszać zimą na transferowy rynek?
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze