Przesłanie Raúla Asencio
Wychowanek Realu Madryt, który latem otrzymał ofertę od City Football Group, zdecydował się zostać w klubie, będąc przekonanym, że ten sezon będzie kluczowy i że powinien rozegrać go w swoim domu.
Raúl Asencio w meczu z Osasuną. (fot. Getty Images)
„Dziś spełniło się marzenie każdego chłopca, który trafia do La Fábriki – debiut na Bernabéu i to ze zwycięstwem”, tymi słowami Raúl Asencio podsumował swój debiut w pierwszej drużynie Realu Madryt, tłumacząc, dlaczego latem podjął się trudnego wyzwania, odrzucając ofertę City Football Group oraz pięciu innych klubów Primera División, które ustawiły się w kolejce, by rozpoznać jego sytuacją w szkółce Królewskich. Opinia, że La Fábrica służy tylko do uzyskiwania korzyści finansowych ze swoich piłkarskich talentów, często otwiera oczy tym, którzy marzą o tym, by pewnego dnia zostać pełnoprawnymi zawodnikami Realu Madryt. W przypadku Asencio było jednak inaczej, zauważa dziennik MARCA.
Hiszpański stoper, szlifowany przez Raúla w Castilli, trafił do klubu na poziomie cadete i krok po kroku przechodził przez wszystkie młodzieżowe kategorie, aż w końcu tego lata, mając przekonanie, że nadszedł czas na awans do drużyny z najwyższej klasy rozgrywkowej i zaistnienie na profesjonalnej piłkarskiej scenie, musiał podjąć najważniejszą decyzję w swojej karierze. MARCA nadmienia, że miał on kilka ofert od klubów z La Ligi (w sumie pięć) oraz propozycję ze strony City Football Group opiewającą na około 10 milionów euro, która otworzyłaby mu drogę do współpracy w centrum treningowym City z Pepem Guardiolą, entuzjastycznie nastawionym do umiejętności wyprowadzania piłki przez młodego wychowanka Los Blancos.
Wszystko wydawało się zmierzać w kierunku odejścia młodego środkowego obrońcy w poszukiwaniu szansy na miarę swojego poziomu z poprzedniego sezonu. Dopóki nie nadeszła jego „sportowa zemsta” w Stanach Zjednoczonych. Ancelotti zabrał go bowiem na przedsezonowe tournée, a klub zrozumiał, jakie znaczenie może mieć ten gracz w planach na przyszłość, głównie dla Castilli, co doprowadziło go do debiutu w pierwszym zespole w jednym z najbardziej krytycznych dla włoskiego trenera momentów w defensywie, podkreśla madrycki dziennik.
Nagroda za wysiłek… i zdolność odcięcia się od „hałasu”
21-latek zaliczył 70 minut (45 z Milanem i 25 z Chelsea) w trakcie pretemporady pierwszej drużyny, zostawiając po sobie bardzo dobre wrażenia sportowe, które były efektem nieustannej pracy na treningach, co pozostawiło pozytywne wspomnienia w sztabie szkoleniowym i pomogło mu odciąć się od „hałasu”, który powstał wokół niego minionego lata. Jego nazwisko, mimo bycia liderem swojego pokolenia, pojawiło się w mediach w związku z tzw. „aferą canteranos”. MARCA wskazuje jednak, że przypadek Asencio różnił się od innych, ponieważ podczas nagrywania i rozpowszechniania filmiku seksualnego z udziałem dwóch dziewczyn bez ich zgody, młody stoper nawet nie przebywał z pozostałymi, lecz znajdował się z trzecią dziewczyną w osobnym basenie w tym samym obiekcie, co potwierdziła jedna z ofiar w rozmowie z dziennikiem AS. Od tego momentu starano się chronić młodego piłkarza i dlatego czasami skutkowało to brakiem powołań, mimo że jego forma to uzasadniała.
Pewny przy odbiorze piłki, solidny w pojedynkach powietrznych i skuteczny w wyprzedzaniu takich zawodników jak Budimir. Debiut Asencio posłużył jako lekcja w Valdebebas i wysłał sygnał do innych wychowanków: wejście do pierwszej drużyny jest możliwe. Kontuzje otwierają drzwi i to właśnie tutaj młode talenty muszą odpowiednio zareagować. Raúl Asencio tak właśnie zrobił. Jest piłkarzem o wielkiej osobowości, zarówno na boisku, jak i poza nim, gotowym poświęcać się w pełni i wspierać swoich kolegów, jak tylko jest to możliwe.
To lider, który zademonstrował próbkę umiejętności ze swojego repertuaru, dobrze znanego Raúlowi Gonzálezowi – świetne wyprowadzanie piłki, dalekie, precyzyjne podania (asysta do Bellinghama), imponująca siła fizyczna przy 187 cm wzrostu, cechy przywódcze i zdolności do wygrywania pojedynków na ziemi i w powietrzu. Zdaniem Marki, przesłanie Asencio w rywalizacji z Osasuną do innych canteranos, którzy marzą o osiągnięciu sukcesu w Realu Madryt, było bardzo wyraźne. To coś, z czego madrycki klub doskonale zdaje sobie sprawę. „Mamy jedną z najlepszych akademii na świecie, jeśli nie najlepszą, i jesteśmy tutaj po to, by pomagać”, zapewniają w Valdebebas.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze