El Confidencial: Bernabéu przyjmowało koncerty bez zgody strażaków
Najnowsze informacje wskazują, że Real Madryt organizował wydarzenia na swoim stadionie bez zgody wydanej przez strażaków.
Widok na Santiago Bernabéu. (fot. Getty Images)
Nie tylko sąsiedzi Santiago Bernabéu walczą ze stadionem i badają kulisy jego działalności. El Confidencial podaje, że miejska grupa aktywistów z Más Madrid 16 lipca wystosowała do władz miasta wniosek o kopię licencji na funkcjonowanie obiektu. Jak wskazuje internetowy dziennik, do dzisiaj jej nie otrzymała.
Radnej Mar Barberán udało się jednak otrzymać 1 sierpnia inny dokument od Agencji Aktywności, w którym Ratusz potwierdzał, że nowa licencja na funkcjonowanie wciąż była niezatwierdzona. Powód? Brak zgody wydanej przez strażaków, którzy wnieśli o kilka poprawek.
El Confidencial analizuje, że oznacza to, iż w sierpniu, gdy odbyły się już trzy wielkie wydarzenia koncertowe, Santiago Bernabéu ciągle czekało na „odpowiednie inspekcje ze strony Sztabu Technicznego Agencji Aktywności, jak również Kierownictwa Strażaków”, jak wskazuje odpowiedni dokument. Podkreśla się w nim też, że kiedy Biuro Nowego Planu Generalnego Zagospodarowania Miejskiego Madrytu „otrzyma komplet zgód (brakuje jedynie ostatniego sprawdzenia poprawek wymaganych przez Kierownictwo Strażaków), to zostanie wydana odpowiednia rezolucja”.
Władze Madrytu w poprzednim tygodniu potwierdzały, że na nową, poszerzoną licencję na funkcjonowanie trzeba było zaczekać aż do 30 sierpnia. Dwa tygodnie później Real Madryt zawiesił organizację koncertów. Do końca sierpnia bez pełnych pozwoleń zorganizowano jednak na stadionie takie koncerty, jak te Taylor Swift, Dukiego, Luisa Miguela czy Karol G.
Sąsiedzi cały czas wskazują, że Real Madryt wszystko to robił bez ważnej licencji na funkcjonowanie. Miasto twierdzi, że klub ma licencję od 2017 roku i po prostu jest poszerzana o nowe pozwolenia, ale sąsiedzi odpowiadają, że prawo stanowi, iż w przypadku wielkich prac budowlanych należy wydać nową licencję.
„Tu jasne jest jedynie to, że Partia Ludowa chroni biznesy Florentino Péreza. Widzieliśmy to przy braku zabezpieczenia prawnego wydarzeń na stadionie i widzieliśmy to przy pogrzebaniu przez sąd dwóch sprywatyzowanych parkingów, które nie mają żadnego interesu publicznego i stoją w niezgodzie z przepisami zagospodarowania. Teraz widzimy to wszystko w sprawie działalności stadionu i jego licencji”, komentuje wspomniana Mar Barberán.
El Confidencial poprosił władze Madrytu o konkretną odpowiedź, jakich poprawek latem oczekiwali strażacy, ale ciągle nie otrzymał żadnej odpowiedzi. „Dlaczego opierają się z przyznaniem nam dostępu do całej dokumentacji? Jakie pokrycie miała działalność stadionu do wydania nowej licencji 30 sierpnia? Na jakiej podstawie wydawano pozwolenia na każde wydarzenie? Czy gwarantowano bezpieczeństwo uczestników? To na ten moment zbyt wiele pytań bez odpowiedzi”, dodaje Barberán.
Temat licencji powstał z wniosku Stowarzyszenia Sąsiadów do sądu zajmującego się tematem hałasu na Santiago Bernabéu, którzy mieli ich zdaniem odkryć, że Real Madryt działa w tematach sportowych i pozasportowych na swoim stadionie z licencją wygasłą w 2001 roku. Klub odpowiedział, że licencja jest ważna, co potwierdza miasto. Sąsiedzi wstrzymali publiczny atak i odpowiedzieli jedynie, że wszystko okaże się w sądzie. 24 października w sądzie wyjaśnienia w sprawie śledztwa dotyczącego hałasu złoży José Ángel Sánchez, dyrektor generalny klubu i zarządzający stadionową spółką Królewskich.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze