Advertisement
Menu
/ as.com

Już nic nie działa jak kiedyś

Na budzący bardzo duże wątpliwości start Realu Madryt w obecnym sezonie wpływ ma wiele czynników. Od braku Toniego Kroosa, przez formę Viníciusa czy Jude'a Bellinghama, po dylematy Carlo Ancelottiego w związku z nowym systemem gry.

Foto: Już nic nie działa jak kiedyś
Carlo Ancelotti. (fot. Getty Images)

To była kwestia czasu. Real Madryt od samego początku sezonu nie dawał dobrych odczuć, jeśli chodzi o samą grę. Jednak wyniki jeszcze się broniły – zdobycie Superpucharu Europy, bez ani jednej porażki po ośmiu kolejkach La Ligi i zwycięstwo na start Ligi Mistrzów. Patrząc jednak na to, co podopieczni Carlo Ancelottiego prezentują na boisku, można było zakładać, że niebawem dojdzie do większego potknięcia. I doszło do tego wczoraj w Lille, gdzie Królewscy rozegrali bardzo słaby mecz i zasłużenie przegrali.

Jest wiele rzeczy, które w tym Realu Madryt ewidentnie nie funkcjonują. To jasne, że bez Toniego Kroosa Królewskich dużo więcej kosztuje kreowanie gry. Mając to na uwadze, Ancelotti zdecydował się postawić na bardziej bezpośrednią grę, ale na ten moment nie przynosi to żadnych efektów i postawa zespołu, zwłaszcza w ofensywie, budzi bardzo duży niepokój. Jednak poza samą nieobecnością niemieckiego pomocnika są inne kwestie jak słabsza postawa Viníciusa czy Jude'a Bellinghama czy wątpliwości włoskiego szkoleniowca wokół systemu, w jakim powinien grać jego zespół. To wszystko składa się na całość, która nie napawa optymizmem.

Ani Vinícius nie jest Viníciusem, ani Bellingham nie jest Bellinghamem
Jeśli są dwie postacie, które w głównej mierze odpowiadały za sukces Los Blancos w poprzednim sezonie, to bez wątpienia byli nimi Vinícius i Bellingham. Problem w tym, że na ten moment ani jeden, ani drugi nie jest w stanie dobić do tamtego poziomu. Brazylijczyk ma obecnie na koncie tylko trzy bramki, ale też trzeba mu oddać, że zanotował siedem asyst (w tym te jako wywalczony rzut karny). Tutaj jednak bardziej chodzi o same odczucia, gdyż u 24-latka nie ma tej świeżości przy dryblingach i rajdach na skrzydle. Statystyki to potwierdzają – mniej prób dryblingu (średnia 7,5 na 90 minut do średniej 8,3 z poprzedniego sezonu), mniej udanych dryblingów (2,6 do 3,3), mniejsza skuteczność dryblingów (35% do 39%) i przede wszystkim dużo mniejsza liczba oddawanych strzałów (0,9 do 1,7).

U Bellinghama spadek jest jeszcze bardziej namacalny. Po siedmiu rozegranych meczach ma na koncie tylko dwie asysty i nie zdołał jeszcze zdobyć ani jednej bramki. Dla porównania w siedmiu pierwszych meczach poprzedniego sezonu zdobył sześć bramek. Oczywiście nie można tego porównywać zero-jedynkowo, ponieważ wraz z przyjściem Kyliana Mbappé zmieniła się nieco rola Anglika na boisku, ale nie da się też ukryć, że na ten moment trudno się doszukiwać dobrych stron w jego grze.

Wątpliwości wokół systemu
Ubiegłoroczny triumfalny sezon w wykonaniu Realu Madryt mógł być zaskoczeniem dla wielu, w tym również dla samego Ancelottiego, który przyznał, że nie spodziewał się utrzymania takiego poziomu przerz cały sezon, w którym Królewscy ponieśli tylko dwie porażki. Ponadto był to również czas, w którym Carletto w perfekcyjny wręcz sposób przeprowadził zmianę systemu po odejściu Karima Benzemy. Bez nowego podstawowego napastnika Los Blancos grali w systemie 4-4-2 z Bellinghamem jako tym zawodnikiem, który regularnie wbiegał z drugiej linii w pole karne rywala. Anglik rozgrywki zakończył z aż 23 bramkami na koncie, a jednocześnie w drugiej części sezonu, gdy na najwyższe obroty weszli Vinícius i Rodrygo, cofnął się bardziej do pomocy.

Teraz jednak zespół opuścił Kroos, a z drugiej strony dołączył Mbappé. To sprawiło, że Ancelotti postanowił wrócić do dobrze znanego w Madrycie systemu 4-3-3. I od samego początku sezonu drużyna gra w tym ustawieniu zrywami – brak jest stabilnej i zrównoważonej gry, a ewentualne zwycięstwo uzależnione jest od indywidualnych przebłysków poszczególnych zawodników. Gdy Mbappé nie mógł zagrać w ostatnich Derbach Madrytu, Carletto bardzo szybko postanowił wrócić do 4-4-2, mimo że tak naprawdę mógł nic nie zmieniać, wprowadzając po prostu do pierwszego składu Endricka. Kilka dni później w Lille zastosowano podobne ustawienie jak na Cívitas Metropolitano. Od samego początku odczucia były takie, że Real Madryt sezon rozpocznie w formacji 4-3-3, aby kończyć go w ustawieniu z czterema pomocnikami, którzy gwarantują dużo solidniejszy blok. Teraz jednak nikt tak naprawdę nie wie, jakie rozwiązanie jest najlepsze.

Niewielu stoperów, kiepska forma
Jeśli na jakiejś pozycji Królewscy mają ewidentne braki, to jest nią środek obrony. W tym momencie do dyspozycji trenera są tylko Antonio Rüdiger i Éder Militão, gdyż David Alaba wciąż kontynuuje rehabilitację po poważnej kontuzji kolana, a Jesús Vallejo nie znajdzie już raczej zaufania w oczach trenera. Sytuacja jest tak skrajna, że w trakcie meczu z Lille na pozycję stopera ponownie przesunięty został Aurélien Tchouaméni, który nigdy nie ukrywał, że nie lubi grać w obronie. Problem jest jeszcze poważniejszy, gdy pod uwagę weźmiemy fakt, że ci dostępni stoperzy również nie są w najwyższej formie. Rüdiger nie jest już tak bezbłędny jak w poprzednim sezonie, a Militão również przeplata lepsze występy ze słabszymi.

Niepokojące jest to, że w defensywie Królewskich nie ma żadnej siatki bezpieczeństwa. Nie ma nikogo, kim można by przeprowadzać jakiekolwiek rotacje. Nie ma już Nacho, który zawsze stawał na wysokości zadania i zawsze był do dyspozycji zespołu, gdy sytuacja tego wymagała. A Ancelotti nie jest do końca zadowolony z dyspozycji Rüdigera i Militão – zwłaszcza, jeśli chodzi o sposób wyprowadzania piłki. Zazwyczaj Brazylijczyk gra po prawej stronie, a Niemiec po lewej, ale w meczach z Deportivo Alavés i Atlético Madryt zdecydowano się wymienić ich pozycjami. Widać, że poszukiwania trwają, ale na razie nie przynoszą one efektów.

Kwestionowani Francuzi
Ogólnie w całej linii obrony tylko Dani Carvajal spełnia oczekiwania. Z drugiej strony Ferland Mendy pod względem defensywnym spisuje się bez większych zastrzeżeń, ale coraz bardziej rzuca się w oczy jego niewielki wkład w ofensywę. Ten Real Madryt, który ma ewidentne problemy w środku pola, potrzebuje poszerzenia pola gry regularnie dołączającym do ataków lewym obrońcą – tak jak to było za czasów Roberto Carlosa i Marcelo. Ancelotti to dostrzega, dlatego w przerwie meczu z Lille ściągnął Francuza z boiska i w jego miejsce wstawił Frana Garcíę, który ma dużo bardziej ofensywne usposobienie.

W pomocy jest podobnie. Coraz większe wątpliwości wzbudza Tchouaméni – tylko trzy odbiory w Lille, a dla porównania powracający po kontuzji Eduardo Camavinga zanotował ich siedem. Były pomocnik Monaco gra zbyt chłodno jak na pozycję, na której trzeba regularnie wchodzić w kontakt z rywalem, a z piłką przy nodze przynajmniej w jakimś stopniu trzeba spróbować wejść w buty Kroosa. Skuteczność podań stoi na wysokim poziomie (94%), ale w zagraniach tych nie ma żadnego ryzyka. To wszystko sprowadza się do podań głównie do tyłu, co jeszcze bardziej sprawia, że gra całego zespołu jest wolna i przewidywalna.

Mbappé: siedem bramek, niewiele gry
Mbappé nie można zarzucić tego, że nie strzela – obecnie ma na koncie siedem bramek i jest najlepszym strzelcem zespołu. Problem w tym, że poza samymi golami niewiele więcej pokazał. Trzy z tych bramek padły z rzutów karnych, jedna to strzał na pustą bramę, a dwa to skuteczne wykończenia w polu karnym. Najbliżej swojej wersji z PSG był w meczu z Alavés, gdy razem z Bellinghamem przeprowadził świetną akcję zakończoną golem. To wciąż jednak tylko pojedyncze zrywy. To prawda, że na pozycji dziewiątki Kylian ma dużo mniej przestrzeni, aby praktykować swoją ulubioną grę, ale w momentach, w których Real Madryt jest zablokowany, po prostu powinien dawać z siebie więcej. Podobnie było w Lille, gdy jak już wyszedł w drugiej połowie na boisko, był niewidoczny i można było odnieść wrażenie, że pod względem fizycznym nie jest jeszcze gotowy do powrotu po ostatnim urazie.

Szklanka do połowy pełna
Żeby też nie zatracać się w marazmie, warto wskazać, że niektórzy zawodnicy utrzymują formę z poprzedniego sezonu, a nawet dają z siebie jeszcze więcej. Poza wymienionym już wyżej Carvajalem jest również Fede Valverde, który jest prawdziwymi płucami zespołu i odzyskał skuteczność pod bramką rywala (w tym momencie ma już dwa gole do trzech w całym poprzednim sezonie). Warto wyróżnić też przypadek Luki Modricia, który rok temu nie potrafił się pogodzić ze swoją nową drugoplanową rolą, a teraz widać w nim większy zapał i zaangażowanie, a okoliczności sprawiają, że ostatecznie i tak otrzymuje więcej minut niż mógł zakładać. Chorwat swoim profilem piłkarskim jest najbardziej zbliżony do Kroosa, dlatego to na niego będzie stawiał Ancelotti w starciach z tymi najbardziej zamkniętymi rywalami.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!