Advertisement
Menu
/ as.com

Alberto Marcos: Jeśli ktoś nie ma ambicji na Bernabéu, niech zostanie w domu

Alberto Marcos Rey to żywa legenda Realu Valladolid – jest piłkarzem z największą liczbą rozegranych meczów i minut w całej historii klubu. Jednak swoje pierwsze kroki w świecie futbolu stawiał w szkółce Realu Madryt. Teraz przed starciem obu klubów udzielił wywiadu dziennikowi AS.

Foto: Alberto Marcos: Jeśli ktoś nie ma ambicji na Bernabéu, niech zostanie w domu
Alberto Marcos i Gonzalo Higuaín w trakcie meczu pomiędzy Realem Madryt a Realem Valladolid w sezonie 2008/09. (fot. Getty Images)

Jak się pan ma? Jak lato?
Bardzo dobrze, jest bardzo gorąco. Wyjechaliśmy na wieś i jest fenomenalnie.

W niedzielę mierzą się ze sobą dwa kluby pańskiego życia.
Tak, jeden dał mi skrzydła, a drugi pozwolił mi latać.

Jak wyglądało pana doświadczenie w Realu Madryt, w jego szkółce?
Byłem tam pięć czy sześć lat. Na testy do Realu Madryt pojechałem w wieku 13 lat, był wówczas jakiś miejscowy turniej. Po roku mnie wyrzucili i wróciłem do Alcali. Chciałem już rzucić futbol, ale ojciec mi nie pozwolił. Byłem dwa lata w Alcali i Real Madryt ponownie mnie sprowadził do swojej drużyny U-19, która w swojej kategorii wiekowej grała w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nie powinno się z niej rezygnować, ponieważ tam najlepiej dało się ocenić, kto daje radę, a kto nie. W tamtej drużynie byłem dwa lata i poznałem wówczas Víctora Fernándeza. Zacząłem mieć swoje wzloty i upadki. Zamiast przejść do Castilli w Segunda A zostałem w trzeciej drużynie w Segunda B. W piątym meczu przenieśli mnie jednak do Castilli i grałem tam cały rok. Na pięć meczów przed końcem awansowałem do pierwszej drużyny. To był sezon, w którym zwolniono Benito Floro, a weszli tam Vicente del Bosque i Rafa Benítez. To otworzyło mi wszystkie drzwi. Kolejny sezon dzieliłem między pierwszym zespołem a Castillą, a w następnym odszedłem… Dlatego powtarzam, że traktowano mnie tam w cudowny sposób, ale zawsze zostanie mi pewien żal. Jednak wraz z upływem czasu zrozumiałem, że taki jest futbol.

Czego nauczył pana Real Madryt?
Pewnej rzeczy, o której teraz dużo się mówi. Ich poziom rywalizacji. Tam uczą cię tego, aby zostać zwycięzcą. To była jedna z tych rzeczy, które mocno mnie uderzyły w pierwszym roku w Realu Valladolid.

Dlaczego?
Rafa Benítez przeszedł do Realu Valladolid, aby grać w Segunda, a później ostatecznie graliśmy w Primera. Ja miałem oferty z Primera, ale Real Madryt nie pozwolił mi odejść. Chcieli, abym został w Castilli, ale ja odmówiłem. Wówczas zadzwonił do mnie Rafa i nie zawahałem się ani chwili, aby odejść razem z nim do Valladolidu. Tak jak mówiłem, początkowo to miała być Segunda, ale skończyło się na przejściu do Primera. I wydaje się, że nie byliśmy jeszcze wystarczająco doświadczeni, aby grać w najwyższej klasie rozgrywkowej. Odczuwaliśmy to. W meczu w Saragossie razem z Rafą graliśmy jak anioły, a i tak zawsze przegrywaliśmy. W tamtym meczu, gdy weszliśmy do szatni, to zacząłem płakać, ponieważ nie mogłem w to uwierzyć. Ale jeden z weteranów powiedział: „Spokojnie, chłopaki, przyzwyczaicie się”. Nie zgadzałem się z tym, aby przyzwyczajać się do porażek, to był dla mnie duży szok.

Ale dalsza przygoda w Valladolidzie…
Człowieku, Valladolid dał mi to, co najważniejsze w moim życiu – żonę, dzieci… Gdzie miałem lepiej? Teraz mogę się zgadzać lub nie z ludźmi z klubu, ale dla mnie Real Valladolid pozostanie najwyżej, jest największy.

Rozegrał pan w sumie piętnaście sezonów w Realu Valladolid, jest pan żywą legendą tego klubu – piłkarz z największą liczbą minut i największą liczbą meczów w tej koszulce.
Tego nikt mi nie odbierze… A jeśli już miałoby do tego dojść, to byłbym zadowolony, ponieważ to oznaczałoby, że jest ktoś inny, kto spędził tam tyle lat i darzy Valladolid podobnym uczuciem. Takiego człowieka trzeba by oklaskać i pochwalić.

Od chłopaka, który nie chce się przyzwyczajać do porażek, do kapitana i klubowej legendy… Jak przebiegała te ewolucja?
W Valladolidzie spędziłem więcej czasu niż w mojej rodzinnej miejscowości, w której się urodziłem i żyłem. Mam tylko słowa wdzięczności względem miasta i klubu… Żona często mi zarzuca, że bardziej podoba mi się Valladolid niż ona. A ona właśnie tam się urodziła. Zawsze traktowano mnie tam w fenomenalny sposób, czuję się tam jak w domu.

Wracając do futbolu – za kim pan będzie w niedzielę?
Nie mam wątpliwości. Zawsze jestem za Realem Valladolid. Inną rzeczą jest to, że po tym meczu zawsze będę chciał, aby Real Madryt wygrywał swoje mecze, oprócz tego na Zorrilla.

Na Bernabéu miał pan okazję zagrać w roli gospodarza, ale dużo częściej wychodził tam pan w roli gościa… Co czują piłkarze, gdy wychodzą na ten stadion?
Mimo że wszystko stadiony są ulepszane, to Bernabéu zawsze miało w sobie coś szczególnego. Między sobą zawsze porównywaliśmy ten stadion z Camp Nou i byliśmy zgodni, że większe wrażenie robiło Bernabéu. Większa presja, bardziej pionowe trybuny… W Barcelonie wrażenie robi sama wielkość boiska, które jest ogromne. Ponadto ja akurat trafiłem na złotą epokę Barçy, więc ograniczaliśmy się jedynie do biegania. Ale jeśli ktoś ma choć odrobinę chęci rywalizacji, to chciałby zagrać na tych dwóch stadionach.

Nigdy później nie miał pan już okazji do powrotu?
W pewnym momencie mówiło się o tym, że Real Madryt mógłby skorzystać z opcji odkupienia. To było w trakcie mojego drugiego roku w Valladolidzie. Ale był tam wtedy Roberto Carlos… Nie wiem, co miałbym tam robić.

Rozegrał pan tam wiele meczów, nawet pan wygrał… Ale to najciekawsze wspomnienie nie ma z tym nic wspólnego…
Tak. Najciekawsza anegdota dotyczy meczu, w którym zremisowaliśmy. W pewnym momencie spotkania Harold Lozano gwizdnął i wówczas wszyscy piłkarze Realu Madryt stanęli. To pokazuje, że wszystkie wiele drużyny mają momenty, w których nie są skoncentrowane na 100%. I jeśli jesteś w stanie to wykorzystać, możesz obrócić mecz na swoją korzyść. Kolumbijczyk stosował takie zagrywki na treningach, czym wyprowadzał z równowagi Pepe Moré. I nagle zdecydował się na to w samym meczu. W autokarze wszyscy sobie z tego żartowaliśmy. Niektórzy piłkarze Realu Madryt przyznawali, że w futbolu jak w życiu – trzeba być sprytnym.

Co w obecnym Realu Valladolid zwraca pana największą uwagę?
Brakuje nam zespół. I bez wchodzenia tutaj w jakąkolwiek polemikę. Nie da się nas określić w żaden konkretny sposób, nie wiemy, czy chcemy się utrzymywać przy piłce, czy chcemy czekać z tyłu na rywala. Brakuje nam konkretów. Trudno jest stworzyć solidny i zgrany blok. Dla mnie fundamentalne znaczenie ma to, aby piłkarz bronił klubu jak czegoś swojego. Gdy grasz gdzieś rok czy dwa, to nigdy nie będziesz czuł tego, co ktoś, kto jest tam sześć czy siedem sezonów. A co dopiero przy piętnastu.

A co mi pan powie o Realu Madryt?
Z jednej strony chciałbym być trenerem, a z drugiej nie chcę nawet na to patrzeć. Samo patrzenie na ich skład przeraża. Mimo wszystko na Majorce potrafili ich zaskoczyć. Zawsze mówię, że z tego typu drużynami lepiej jest się mierzyć, gdy jeszcze nie są w formie. Normalnie powinniśmy przegrać, ale potrafiliśmy już tam wygrywać. Na Majorce widać było, że są nieco przystopowani.

Uważa pan, że Real Valladolid ma szansę na zwycięstwo?
Zawsze. A jeśli ktoś uważa inaczej, to niech to powie trenerowi, a on wtedy wystawi kogoś, kto jest co do tego przekonany. Możliwe, że masz w głowie to, jak dobrzy oni są, co my możemy z nimi zrobić… Dobra, ale jeśli nie masz ambicji na zdobycie punktów na Bernabéu, to zostań w domu.

Jaki wynik na niedzielę?
Wygrana Realu Valladolid 1:0 po bramce Davida Torresa, naszego wychowanka.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!