Advertisement
Menu

Kyliana sen o Warszawie

Kylian Mbappé rozpoczął swoją przygodę z Realem Madryt w iście królewskim stylu. Dla nas, polskich madridistas, fakt, że stało się to na Stadionie Narodowym w Warszawie, ma dodatkowy walor. Wnioski po debiucie Francuza w swoim felietonie przedstawia nasz redaktor, Santi01.

Foto: Kyliana sen o Warszawie
Kylian Mbappé. (fot. Getty Images)

Żaden piłkarz nie jest większy od klubu. To zasada stara jak świat. I sprawdzona. Są jednak piłkarze, którzy z różnych względów wzbudzają większe emocje od innych. Przede wszystkim dlatego, że najzwyczajniej w świecie są wybitni w swoim fachu, ale również dlatego, że spowija ich wyjątkowa aura. Historia piłki nożnej widziała już setki, a nawet tysiące takich „wybrańców”. Rzadko jednak ma się okazję, by we własnym kraju być świadkiem narodzin nowej gwiazdy najlepszego klubu w dziejach futbolu.

A taką właśnie niepowtarzalną szansę mieli polscy kibice Realu Madryt, którzy zjawili się w środę w Warszawie, żeby zobaczyć swoich ulubieńców na żywo z trybun Stadionu Narodowego. Spacerując po ulicach stolicy Polski, co rusz można było dostrzec ludzi ubranych w białe (ale też pomarańczowe czy czarne) koszulki Królewskich. Pojawiał się „Bellingham”, pojawiał się „Vini Jr.”, ale zdecydowanie najpopularniejszy był „Mbappé”.

Wniosek? Fani pokochali Kyliana Mbappé, zanim zdążył on po raz pierwszy wybiec na boisko w białych barwach. I to pokazuje skalę popularności tego zawodnika i poziom oddziaływania jego nazwiska. Absolutnie bezprecedensowa sytuacja. Szczególnie mając na uwadze to, co wydarzyło się w maju 2022 roku, kiedy to Francuz odrzucił Los Blancos na rzecz przedłużenia kontraktu z PSG. Ale to już było. Jak mawiał pewien wąsaty bezrobotny z Wrocławia: „Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr”. Zapewne właśnie tym tropem poszli madridistas.

Nawet w tłumie dało się wyczuć, że tym najbardziej wyczekiwanym graczem jest 25-latek z 19. dzielnicy Paryża. Podczas prezentacji składów na stadionowych telebimach to jego imię i nazwisko wywołało największy aplauz. Nie inaczej było za każdym razem, gdy Mbappé przyjmował piłkę i raczył publiczność swoim futbolem. I choć w pierwszej połowie wydawał się być nieco speszony całym tym zgiełkiem wokół niego, i zaliczył kilka łatwych strat, to najlepsze nadeszło dopiero w drugiej odsłonie.

Wówczas Królewscy wrzucili zdecydowanie wyższy bieg i wzięli się do roboty. Najpierw do siatki po fenomenalnej akcji Viníciusa trafił Fede Valverde, a już dziewięć minut później zrobił to on. Kylian Mbappé spełnił swoje marzenie i w swoim debiucie w Realu Madryt, w meczu o Superpuchar Europy na Stadionie Narodowym w Warszawie strzelił swojego pierwszego gola. Wykorzystał podanie znakomitego w potyczce z Atalantą Jude’a Bellinghama i popisał się swoim instynktem snajpera, uderzając pod poprzeczkę i nie dając szans na interwencję Juanowi Musso. I wtedy wybuchło szaleństwo. Trybuny wręcz kipiały z euforii. Atakujący dopiął swego i stanął na wysokości oczekiwań, a sympatycy Los Merengues dostali to, czego tak bardzo pragnęli – bramkę swojego nowego idola.

Tym jednym golem Mbappé już zapisał się w 122-letnich madryckich kronikach. Stał się bowiem drugim zawodnikiem w historii klubu, który w swoim debiutanckim występie zdobył bramkę i sięgnął po oficjalne trofeum. Pierwszym, który tego dokonał, był – co ciekawe – Marco Asensio i miało to miejsce w starciu o Superpuchar Europy z Sevillą w 2016 roku w Trondheim. Kylianowi wystarczył zatem jeden wieczór, jedno spotkanie, by zademonstrować, na co go stać i otworzyć swój dorobek. Zarówno ten bramkowy, jak i pucharowy. „To była magiczna noc. Gram w Realu Madryt. To szaleństwo”, w ten sposób po ostatnim gwizdku komentował to wydarzenie sam zainteresowany, nie kryjąc swojej ogromnej ekscytacji i radości.

Zdjęcia uśmiechniętego od ucha do ucha kapitana reprezentacji Francji ze świętowania tytułu są niezwykle znamienne. Widać na nich to szczere, dziecięce wręcz szczęście. Przypomnijcie sobie, co czuliście, kiedy na podwórku lub osiedlowym boisku udało się wam trafić do siatki w trykocie swojego ulubionego gracza z dzieciństwa. Niezależnie od tego, czy był to Raúl, Zidane, Ronaldo Nazário czy Cristiano. Przypomnijcie sobie, jakie emocje towarzyszyły wam w tamtym momencie. A teraz, zachowując oczywiście wszelkie proporcje, przenieście to na nasz nowy numer 9. On dokładnie o tym marzył. O tej koszulce. O takich chwilach. O trofeach. Ale co jest w tym najlepsze? Otóż to, iż wszystko wskazuje na to, że to dopiero piękny początek jego – miejmy nadzieję – wspaniałej ery w królewskiej bieli.

Nie ulega wątpliwości, że Mbappé zapamięta Warszawę na zawsze. To tu zadebiutował, to tu zdobył pierwszą bramkę, to tu uniósł w górę pierwszy puchar. Czegoś takiego się nie zapomina. Zapamięta także bezkres najcieplejszych uczuć, jakimi obdarowali go polscy (i nie tylko polscy) madridistas, którzy tak naprawdę pokochali go już znacznie wcześniej. Mówcie, co chcecie, ale ja tu ewidentnie widzę potencjał na historię wielkiej miłości i uwielbienia. Tak ze strony kibiców do Kyliana, jak i odwrotnie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!