Kubo: W Japonii wolą grać na komputerze niż w piłkę
Takefusa Kubo udzielił wywiadu dziennikarzom France Football. W trakcie rozmowy nie mogło zabraknąć wzmianek o Realu Madryt. Przedstawiamy najciekawsze fragmenty tej wielowątkowej rozmowy z aktualnym piłkarzem Sociedad.
Takefusa Kubo w akcji. (fot. Getty Images)
– By triumfować w futbolu, trzeba nieraz także szczęścia. Moje polegało na tym, że Barcelona zorganizowała turnus w Japonii. Zapisałem się, wybrano mnie najlepszym graczem i tak to się wszystko zaczęło. Rodzicom powiedziałem, że chcę grać w Hiszpanii. Zrobili wszystko, by mi to umożliwić.
– La Masia to wyjątkowe miejsce. Treningi były bardzo fajne. Nauka, potem piłka, znowu nauka, znowu piłka. I tak prawie każdego dnia, aż musiałem wrócić do Japonii. Miałem trochę problemów z nauką języka, ale szybko zaadaptowałem się do hiszpańskiej kultury. Tutaj ludzie są o wiele bliżsi, dużo z tobą rozmawiają. W Japonii jest zupełnie inaczej. Na szczęście byłem otwartym dzieckiem, które także lubiło rozmawiać z innymi. Pomogła mi też manga, która jest w Hiszpanii bardzo popularna i dawała temat do konwersacji. Rozmawialiśmy o Kapitanie Tsubasie.
– Grałem sobie z kolegami w ojczyźnie i nagle trafiam do Realu Madryt, by trenować w najlepszym klubie świata. To inna galaktyka. Bardzo się stresowałem, na każdym treningu nastawionym na utrzymanie przy piłce, podczas każdego ćwiczenia, by tylko nie stracić futbolówki. Musiałem udowodnić swoją wartość, ale tamta presja wyszła mi na dobre. Z racji na mój status gracza spoza wspólnoty nie mogłem jednak zostać i mnie wypożyczono.
– Wypożyczenia są trudne. Nikogo nie obwiniam, ponieważ wszystko koniec końców zależało ode mnie. Tak czy inaczej, to doświadczenie mi pomogło. Uwielbiałem grać w Mallorce. W Getafe nauczyłem się lepiej bronić i zawężać pole gry.
– To chyba na prośbę Emery'ego trafiłem do Villarrealu? Przyszedłem, zobaczył, że jestem gotowy, ale potem na mnie nie liczył. Byłem bardzo młody, potrzebowałem gry i szans na pokazanie się. Kiedy ich nie dostawałem, powiedziałem, że chcę zmienić otoczenie. Zrozumiał mnie. Nie mam nic przeciwko niemu.
– Otrzymałem ofertę z Arabii Saudyjskiej, ale nie jestem zainteresowany. Od małego najbardziej obchodzi mnie gra przeciwko najlepszym i z najlepszymi. Jeśli któregoś dnia liga saudyjska stanie się najlepszą na świecie, odejdę tam. Na razie jednak wszystko wydaje się tam atrakcyjne wyłącznie ze względów finansowych. Muszę utrzymywać się w topowej lidze. To jest moim marzeniem, nie pieniądze. W przeciwnym razie już bym tam poszedł.
– W Realu Sociedad mi ufają. W pierwszym meczu sezonu sądziłem, że usiądę na ławce, ale trener wystawił mnie od początku i strzeliłem jedynego gola w meczu. Kibice, sztab szkoleniowy i drużyna obdarzyli mnie zaufaniem i poczułem, że muszę się za nie odwdzięczyć. Od tamtego momentu stawałem się coraz lepszym graczem. Mogę grać po obu stronach, jako drugi napastnik, czy nawet w środku pola. Nie ma różnicy. Najbardziej zależy mi na tym, by odgrywać kluczową rolę, występować w ważnych meczach i tworzyć zagrożenie.
– Celebracja w meczu z Athletikiem? To był zakład z Elustondo, najzabawniejszym gościem w szatni. Powiedział mi, że nie mam jaj, by to zrobić. Kiedy strzeliłem, udowodniłem mu więc, że się myli. Trochę tego żałuję, ponieważ nagranie obiegło sieć, a ludzie się śmiali. Kibicom Bilbao się to jednak nie spodobało. Nie miałem na celu z nich szydzić. Ojciec zawsze mi mówił, bym szanował rywala ponad wszystko, niezależnie od wyniku. To najważniejsza rada, jaką mi dał. Tak więc, przykro mi.
– Liga Mistrzów jest niczym odkrycie dobrej restauracji. Chcesz tam wracać! Spróbowałeś raz, wiesz, jakie to dobre i pragniesz częściej odwiedzać to miejsce. Oczywiście, że mam ochotę grać w Champions League co roku. Aspiruję do tego zarówno ja, jak i klub.
– W reprezentacji nie rozwinąłem się tak, jak bym chciał. Przykro mi, że ludzie i sztab nie ufają mi tak bardzo jak w Realu Sociedad. W innych krajach widzę dużą wiarę w młode talenty. W Japonii aż tak na mnie nie stawiają. Na razie przechodzę jednak przez bardzo dobre chwile i czuję się przygotowany, by stać się ważnym ogniwem także dla kadry narodowej. W reprezentacji muszą zacząć mi ufać. Zobaczymy, jak się potoczą sprawy i czy wreszcie zdobędziemy coś ważnego dla kraju. Bardzo chciałbym tego dokonać.
– Jeśli pojedziesz do Brazylii, czy Argentyny, zobaczysz wiele dzieciaków grających na ulicy. Tam każdy marzy o mistrzostwie świata. Na 100 dzieciaków pewnie 98 powie, że jak dorosną, chcą być piłkarzami. Jeśli przeprowadzisz taką ankietę w Japonii, odpowiedzą w ten sposób ze trzy osoby. W mojej ojczyźnie młodzi wolą grać na komputerze niż w piłkę.
– Osiagnąłem cel, jakim było stanie się jednym z lepszych graczy La Ligi. Następnym jest zostanie jednym z najlepszych na świecie. Do tego, jak mówi mój trener, muszę przekroczyć barierę statystyki. W zeszłym sezonie strzeliłem tylko siedem goli. Mój rekord do dziewięć. Cały czas brakuje mi tego małego szczegółu. Chcę to poprawić, ponieważ w statystyki pozostają w futbolu na stałe. Jeśli się uda, kolejne drzwi się otworzą.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze