Barça wygrała z Realem walkę o Parriego
Barcelona ogłosiła pozyskanie młodego pomocnika z Rayo Vallecano.
Marcos Parriego w Rayo Vallecano. (fot. twitter.com)
Marcos Parriego odziedziczył piłkarskie geny po swoim ojcu, Jorge, który w młodości grał w szkółce Realu Madryt, kiedy Del Bosque dowodził drużyną młodych, aspirujących gwiazd. Jorge był prawonożny, grał w środku pola i miał uzasadnione aspiracje, by w przyszłości być zawodowym piłkarzem, jednak dwie kontuzje kolana przerwały jego świetnie zapowiadającą się karierę.
Po kilku latach jego syn stał się spadkobiercą historii. Z Valdebebas zadzwonili do Marcosa w trakcie jego pierwszego roku jako juniora. Nadzieja pojawiła się tak szybko, jak zgasła. Przygoda w Realu nie trwała długo, bo zaledwie dwa sezony. Rayo Vallecano zaoferował, że odbuduje jego pewność siebie. Tam także mu nie wyszło i Leganés stało się jego kolejną stacją. Mógł w nim zaprezentować dużą część swojego katalogu zagrań. Optymizm powrócił, a bezczelność i inicjatywa w jego grze były zachwycające. Rayo znów się po niego zgłosiło i z paskiem na piersi rozwijał cały swój talent przez następne cztery lata. Krok po kroku. Bez pośpiechu. Grając w División de Honor z Juvenilem A, czyli ze starszymi, zyskał wielkie uznanie.
Jon Andoni Goikoetxea, skaut Barçy, nadal śledził rozgrywającego, którego La Masia monitorowała od jakiegoś czasu. Regularnie obserwując mecze Rayo, przekonał się, że Marcos jest zawodnikiem z DNA Barçy i zostało to uwzględnione w jego raporcie. Jednak konkurent ich wyprzedził.
Valencia również miała go na swoim radarze i już w październiku rodzina Parriego złożyła wizytę w jej szkółkę. Propozycja była bardzo atrakcyjna dla wszystkich. Pomysł zmiany zespołu nabrał kształtu. Jednak wraz z upływem tygodni proces spowolnił. Wszystko przez właściciela Nietoperzy w Singapurze, który nie pozwalał na przyspieszenie. Wszystko działo się zbyt wolno. Barcelona wykorzystała ten poślizg, aby wyrwać nastolatka dla siebie.
W tym roku Parriego odbył podróż do Barcelony, która okazała się decydująca. Przez prawie trzy godziny liderzy Culés przekonywali całą rodzinę poważnymi zamiarami, pokazując im głęboką wiedzę, jaką posiadali o zawodniku po długiej obserwacji. Sprawili, że poczuł się ważny, a Marcos wziął to sobie do serca. To, co przez chwilę było wrogim terytorium, stało się dla niego nowym domem.
Podziwiający od dziecka Özila i Iniestę pomocnik zdecydował się wyjść ze swojej strefy komfortu i spróbować szczęścia w klubie, w którym młodzi wyważają drzwi i otrzymują sportową nagrodę, na jaką zasługują, niezależnie od wieku. Fakty mówią same za siebie, o czym z pewnością pomyślał Marcos.
Real próbował walczyć do końca, City pytało bez większych nadziei, Valencia żałowała swojej zwłoki, a Barcelona zgarnęła diament. Parriego już jest w La Masii, pod okiem Juliano Bellettiego w Juvenilu A, z Albertem Sánchezem, szefem drużyny rezerw, który ma na niego oko i z mocnym zamiarem studiowania online na kierunku cyberbezpieczeństwa, Parriego będzie kontynuował sagę. Trzydzieści lat po tym, jak jego ojciec nosił biel w ostatnim roku Juvenilu, on będzie nosił koszulkę Blaugrany. To zwrot akcji jak z filmu, a Marcos jest gotowy, by stać się głównym aktorem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze