Advertisement
Menu
/ goal.com

„W trakcie mojej kariery udało mi się zmienić sytuację całej rodziny”

Antonio Rüdiger udzielił portalowi Goal.com wywiadu, w którym opowiedział o początkach swojej kariery, trenerach i celach na najbliższą przyszłość.

Foto: „W trakcie mojej kariery udało mi się zmienić sytuację całej rodziny”
Antonio Rüdiger (fot. Getty Images)

Dorastałeś w bardzo skromnych warunkach w Neukölln. Ile wiedziałeś o legendarnych Galacticos jako dziecko?
Szczerze mówiąc, niezbyt dużo. Ale pamiętam finał Ligi Mistrzów z 2002 roku przeciwko Bayerowi Leverkusen i ten gol Zinedine'a Zidane'a. To zawsze było w mojej głowie.

Jaki był Twój pierwszy kontakt z piłką nożną? Kto był Twoim pierwszym idolem?
George Weah był wtedy dla mnie ważny, ponieważ był jedynym Afrykaninem, który zdobył Złotą Piłkę. Potem, około 2002 roku, był to Ronaldo Il Fénomeno. Szkoda oczywiście, że pokonał Niemców w finale mundialu, ale potem nadal był dla mnie inspiracją.

Co sądziłeś o jego ówczesnej fryzurze? Włosy z przodu i ich brak z tyłu. 
Uważałem wtedy, że to coś wybitnego i też taką miałem

Twój brat Sahr Senesie, prawie osiem lat starszy, przeniósł się do Borussii Dortmund w 2000 roku. Dorastaliście w trudnych warunkach. Czy wasza sytuacja zmieniła się po jego przeprowadzce do Dortmundu?
Sytuacja uległa poprawie, bo od tamtego momentu miałem już odpowiednie buty piłkarskie. Jeśli chodzi o pieniądze, także było lepiej. Ale nie wszystko się wtedy zmieniło. Kwoty, jakie otrzymywali młodzi profesjonalni gracze, były wówczas inne niż obecnie. Dla nas jako rodziny nadal było trudno. Mój brat był wtedy jeszcze młody, miał około 16 czy 17 lat i oczywiście nie mógł od razu zmienić sytuacji całej rodziny. Tylko mi się to udało w trakcie mojej kariery.

Powiedziałeś kiedyś, że wielu Twoich znajomych z przeszłości zostało przestępcami. 
Ty zostałeś wykształcony w domu, a ja też byłem dobrze wykształcony. Ale kiedy wyjdziesz za drzwi, zostaniesz sam ze sobą. Czasami trudno odrzucić pewne pokusy i pewne rzeczy w miejscu, w którym się wychowałeś. Nie musimy nikogo oszukiwać: wszyscy potrzebujemy pieniędzy. Nie jest to najważniejsza rzecz, ale jest nam potrzebna. A wtedy bardzo ich potrzebowaliśmy. Można łatwo wpaść wtedy w pułapkę. Dziękuję Allahowi, że dał mi karierę piłkarza.

Latem 2007 roku, podobnie jak wcześniej twój brat, również przeniosłeś się do BVB, gdzie zostałeś przemianowany z zawodnika atakującego na środkowego obrońcę. Czy nowa pozycja od początku ci się podobała?
Zmiana ta była dla mnie naprawdę trudna. Nie wiem, czy została dokonana z myślą o moim optymalnym rozwoju. Kiedy dziś o tym myślę, to oczywiście wyszło idealnie.

W 2011 roku w wieku 18 lat przeniosłeś się do młodzieżowego zespołu VfB Stuttgart. Dlaczego to zrobiłeś?
Odszedłem, bo po prostu chciałem grać w Bundeslidze w perspektywie krótko i średnioterminowej. Widziałem, że prędzej dostanę szansę w Stuttgarcie niż w Dortmundzie. BVB było wówczas wielkie – bardzo młodemu zawodnikowi trudno było się dostać do pierwszej drużyny. Po prostu mieli mnóstwo utalentowanych piłkarzy i nie chodzi tylko o Mario Götze. Na przykład w składzie drużyny z rocznika 1991 roku byli Daniel Ginczek, Marco Stiepermann, Marc Hornschuh, Lasse Sobiech i tak dalej. Wszyscy byli dobrymi graczami, ale żadnemu z nich tak naprawdę kariera nie do końca się nie udała. Tylko Götze zdołał zagrać w Bundeslidze dla Dortmundu. Dlatego chciałem poszukać innej drogi i wybrałem Stuttgart.

Jednym z Twoich pierwszych trenerów był Huub Stevens, z którym do dziś masz dobre relacje. Jak ważny był Stevens na początku Twojej kariery?
Huub Stevens był twardym facetem, ale poza boiskiem był bardzo dobrym człowiekiem. Był szczery, nie kłamał, podobało mi się to, tego potrzebowałem. Nauczyłem się od niego zwłaszcza tej mentalności.

W środku walki o utrzymanie, w sezonie 2013/2014, Stevens określił drużynę Stuttgartu na treningu jako „małpy”, a w kolejnym meczu po strzelonej bramce celebrowaliście gola jak stado dzikich małp. Czy to była zaplanowana reakcja?
To nie było zaplanowane, wyszło spontanicznie. Po prostu tak się cieszyliśmy i tyle. Wtedy wszystko zostało wyrwane z kontekstu, a my po prostu zrobiliśmy show (śmiech).

Przyjrzyjmy się Twojej karierze. Luciano Spalletti, Frank Lampard, Thomas Tuchel, Antonio Conte, Carlo Ancelotti. Nazwiska trenerów, z którymi pracowałeś, robią wrażenie. Z kim szczególnie dobrze się dogadywałeś?
Miałem wielu dobrych trenerów. Gdybym miał teraz wybrać jednego, byłby to Thomas Tuchel. Szczególnie dobrze się z nim rozumiałem. Jego szczere podejście po prostu mi odpowiadało. Poza tym imponuje mi jego rozumienie taktyki. Wow!

W swojej karierze zetknąłeś się z kilkoma włoskimi trenerami – czy różnią się oni podejściem od innych szkoleniowców, pod okiem których grałeś?
Muszę być szczery i powiedzieć, że wszyscy Włosi są bardzo wymagający. Ale Carlo jest naprawdę bardzo spokojny. Conte chciał dużej dyscypliny. Taktycznie był na bardzo wysokim poziomie — to po prostu naprawdę dobry trener. Luciano Spalletti też jest naprawdę świetny. Patrzę na pracę, którą wykonał w Napoli i myślę, że to niesamowite.

Pod wodzą Spallettiego w Romie widziałeś także odejście legendy klubu Francesco Tottiego po konflikcie z trenerem. Jak zespół to wtedy przyjął, jaka atmosfera panowała w szatni?
Na pewno było dużo napięcia. Obydwu łączyła nieznana mi historia. Ale ostatecznie oboje szanowali się nawzajem. Spalletti i Totti byli po prostu dwoma samcami alfa.

Pod rządami Franka Lamparda w sezonie 2019/20 często siadałeś na ławce rezerwowych Chelsea. Jak to się stało?
Szczerze mówiąc, nadal nie potrafię dokładnie powiedzieć, co się wtedy wydarzyło. To część futbolu. Być może miał inne pomysły lub znał lepiej innych graczy. Ale dobrą rzeczą w piłce nożnej jest to, że możesz odpowiedzieć na boisku i myślę, że później udzieliłem jej swoją grą.

Czy chciałeś wtedy opuścić The Blues?
Naprawdę chciałem odejść i dołączyć do Thomasa Tuchela w Paris Saint-Germain, takie było moje życzenie. Tak się jednak nie stało i pół roku później Tuchel przeszedł z PSG do Chelsea. Potem wspólnie wygraliśmy Ligę Mistrzów. Pewnie tak miało być.

Dlaczego grałeś lepiej za kadencji Tuchela niż Lamparda?
Prawdopodobnie po prostu lepiej pasowałem do jego koncepcji futbolu, a on też naprawdę lubił mnie jako człowieka.

Co konkretnie u ciebie lubił?
Że mogę przejąć inicjatywę i przewodzić szatni.

My, dziennikarze, czasami dochodzimy do wniosku, że drużyna gra przeciwko swojemu trenerowi. Czy to prawda? Jak to działa?
Być może. Jednak w mojej karierze nigdy nic takiego się nie wydarzyło. Nawet gdy grałem u Lamparda pod koniec jego kadencji. Ujmę to tak: jeśli w pewnym momencie nie idzie, to już nie pójdzie. Ale żaden piłkarz na tym świecie nie przegrywa celowo.

Teraz grasz pod wodzą Carlo Ancelottiego, którego często określa się jako trenera poprawiającego samopoczucie zawodników. Jakie są Twoje wrażenia?
To zdecydowanie prawda. Carlo ma swoje sposoby i robi to doskonale, po prostu wydaje się naturalny. Oczywiście czasami się złości, ale pod jego wodzą wszyscy jesteśmy zjednoczeni.

Grasz w Realu Madryt już prawie półtora roku. Co dla ciebie oznaczają występy dla tak wspaniałego klubu?
To coś, o czym zawsze marzyłem. Nigdy by mi to nie przyszło do głowy, że się spełni. Dla mnie Premier League była ostatecznym celem. Zdecydowanie chciałem grać w Anglii, ale występy w czołowych klubach, takich jak Chelsea i Real Madryt, to tylko bonus za całą ciężką pracę, jaką wykonywałem przez lata.

Patrząc w przyszłość na nadchodzące mistrzostwa Europy 2024, ogólna euforia wśród kibiców w Niemczech jest nadal średnia, pomimo perspektywy zorganizowania turnieju u siebie. Czy można zrozumieć taką postawę?
Oczywiście można to zrozumieć, zwłaszcza gdy spojrzy się na to, jak spisaliśmy się w ostatnich meczach kadry. Nie dodaje nam to pewności przed tak dużym turniejem. Ostatecznie wszystko zależy od nas, graczy. To my jesteśmy odpowiedzialni za wywołanie euforii w Niemczech. Jeśli wyniki będą odpowiednie, jeśli sposób, w jaki zagramy, będzie właściwy, kibice również będą za nami.

Co napawa cię optymizmem?
Mamy dobry zespół, czołowego selekcjonera i wszyscy wiemy, co się zbliża. To mistrzostwa Europy, wszyscy będą zmotywowani i wszyscy dadzą z siebie sto procent. Dlatego się nie martwię.

Jaki jest twój cel na ten turniej?
Jeśli tam zagram, chcę zajść jak najdalej. Obecna sytuacja nie ma znaczenia i nie ma znaczenia, co się stanie do turnieju lub co wydarzyło się wcześniej. Nie będziemy tam tylko dla samego uczestnictwa. Oczywiście, że chcę zajść jak najdalej, ale zrobimy to krok po kroku i będziemy przygotowani.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!