Jesé: Ktokolwiek da mi szansę, nie pożałuje
Jesé Rodríguez udzielił wywiadu dziennikowy MARCA. Hiszpan mówił o przeszłości, przyszłości, ale też teraźniejszości.
Jesé Rodríguez. (fot. MARCA)
Co robisz na co dzień, jaka jest twoja rutyna w poszukiwaniu drużyny?
Niech nikt nie ma wątpliwości, że jestem i pozostanę piłkarzem. Trenuję już od czterech tygodni, od poniedziałku do piątku, czasem w soboty, z podwójnymi sesjami, przygotowując się i czekając. Coś tam mi proponowali, ale nie chciałem podejmować pochopnych decyzji. Chciałbym dotrzeć do miejsca, w którym mam stabilność, gdzie mogę często grać. Gdybym miał tę ciągłość, której szuka każdy piłkarz, jestem pewien, że radziłbym sobie tak dobrze, jak w innych miejscach. Chciałbym być w Hiszpanii, blisko mojej rodziny.
Czy Jesé cieszy się na myśl o grze w nowym zespole?
Oczywiście, że tak. Tęsknię za grą w piłkę nożną, za dynamiką w grupie, za kolegami z drużyny…
Jak trenujesz każdego dnia, aby pozostać w formie?
Planuję swój tydzień od poniedziałku do piątku i niektóre soboty. Zwykle robię jedną lub dwie sesje, w zależności od tego, co mam do wykonania. Jeśli na przykład dzisiaj wykonuję trening oporowy, następnego dnia pracuję z piłką, trenuję na siłowni, aby wzmocnić nogi, aby wzmocnić mięśnie i uniknąć kontuzji. Planuję swój tydzień pracy i prawda jest taka, że czuję się teraz całkiem dobrze.
Czego potrzebuje Jesé, aby czuć się jak piłkarz?
Bycia w miejscu, które daje mi możliwości i ciągłość. Jak tylko będę to miał, będę występował. Jesé potrzebuje tylko być w miejscu, gdzie ma fajny projekt, a jeśli jest to w Hiszpanii, to lepiej. Jeśli poza nią, będzie to kolejne wyzwanie, takie jak miałem wcześniej. To, czego potrzebuję, to grać.
Co oferujesz drużynie, która chce na ciebie liczyć?
Stuprocentowy codzienny profesjonalizm, doświadczenie w różnych drużynach i krajach, różne systemy gry z trenerami o bardzo różnych pomysłach, a przede wszystkim bycie dobrym kolegą z drużyny i wygrywanie. Jestem zwycięzcą i lubię wygrywać. Ktokolwiek da mi szansę, nie pożałuje.
Czego nauczyłeś się przez ostatnie kilka lat?
W piłce nożnej są dobre i złe doświadczenia. Moje ostatnio nie były takie, jakbym chciał, ale nigdy się nie poddam, zawsze będę walczył, bo piłka nożna to moje życie. Kocham piłkę nożną, to sprawia, że jestem szczęśliwy, to jest to, co kocha moja rodzina i to jest to, o co zawsze walczyłem, odkąd byłem dzieckiem i do dziś. Mój cel jest dla mnie jasny, walczyć i kiedy będę miał okazję w nowym zespole, dać z siebie wszystko. Być pozytywnie nastawionym, wygrywać i cieszyć się piłką nożną, ponieważ jest bardzo piękna.
Czego nauczyłeś się w trakcie swojej piłkarskiej kariery?
To dobre pytanie. Wielu rzeczy. Miałem kilka bardzo dobrych momentów indywidualnych i drużynowych. Inne nie były tak dobre. Kiedy przegrywasz, musisz się zastanowić. Kiedy wygrywasz, często nie myślisz o tym, co osiągnąłeś lub co wygrałeś. Ale tak naprawdę, kiedy upadasz, zarówno drużynowo, jak i indywidualnie, wtedy zastanawiasz się i myślisz o tym, dlaczego to lub tamto się wydarzyło. Teraz wszystko jest inne. Nauczyłem się także na swoich błędach, ponieważ wierzę, że nie wszyscy jesteśmy doskonali i ważne jest, aby zdawać sobie sprawę z rzeczy, aby móc je zastosować w praktyce. Wyciągnąłem wnioski z tego, co się stało.
W pamięci pozostał mi Jesé, który zaskakiwał, buntownik, który od dziecka był zdolny do psot. Pamiętam turniej, gdzie grałeś z Deulofeu. Czy zostało coś z tamtego Jesé? Bo teraz wydaje się być dużo bardziej refleksyjny.
Tak, tak, prawda jest taka, że charakter mam dobry, tak jak mówisz, to jest w moim DNA. I to prawda, że czasami płatał mi figle. W innym sensie pomogło mi to być piłkarzem, którym jestem. Ale prawdą jest, że obecnie nie podchodzę do wszystkiego tak intensywnie jak kiedyś. Teraz często stawiam się na miejscu drugiej osoby. Trenera lub kolegi z drużyny i znacznie częściej patrzę z innej perspektywy. Wiem, że gdy tylko dostanę szansę na zachowanie ciągłości, to dam radę. Gdyby tak nie było, nie siedziałbym tutaj z wami, z całym szacunkiem. Mówię to, ponieważ mam do siebie dużo zaufania i wiem, co mogę dać. Wciąż jestem w wieku, w którym mogę oferować swój futbol. Mam to i na to czekam.
Jaki jest najlepszy moment, który pamiętasz ze swojej długiej kariery?
Mój najlepszy moment był w Realu Madryt. Od momentu, gdy stąd wyjechałem, z mojego domu na Gran Canarii, aż do momentu, gdy dostałem się do pierwszej drużyny i wygrałem wszystkie tytuły, z tymi wszystkimi fenomenami i świetnymi zawodnikami. Miałem też kilka ważnych momentów w Las Palmas. Czułem wsparcie ludzi, klubu, rodziny. Czułem się dobrze grając. Myślę, że w tych dwóch momentach czułem się najlepiej.
Jacy są ludzie tam, skąd pochodzisz, czy fani futbolu na Gran Canarii nadal okazują ci sympatię?
Tak, tak, dużo sympatii. Za każdym razem, gdy spotykam tu ludzi, traktują mnie i moją rodzinę z wielką sympatią. Wysyłają mi bardzo miłe wiadomości i mówią, że mają nadzieję, że wkrótce znów zagram, a jeśli będzie to tutaj, to jeszcze lepiej. Ludzie tam zostawiają mi bardzo miłe wiadomości. Prawda jest taka, że są wspaniali. Ludzie w klubie również. Są bardzo zżyci i czuli. Mam świetne relacje z Miguelem Ángelem Ramírezem, Luisem Helguerą i ludźmi z Las Palmas. Muszę im podziękować, ponieważ w ciągu ostatnich kilku tygodni udostępnili mi swoje obiekty, dzięki czemu, gdy drużyna nie trenuje, mogę się przygotować. Zobaczymy, co stanie się teraz z moją sytuacją. Jestem gotowy dołączyć do każdej drużyny w dowolnym momencie.
Rozmawialiśmy o twoim najlepszym momencie, a co z najgorszym?
Kontuzja była najgorszym momentem w moim życiu zawodowym i osobistym. To była bardzo duża przerwa. Ta kontuzja przeciwko Schalke… Z drugiej strony, jeśli mam być szczery, czasami można wyciągnąć wiele pozytywów ze złych rzeczy. Było wiele rzeczy, których wcześniej nie doceniałem. Po tej kontuzji przywiązałem dużą wagę do wielu rzeczy, zarówno osobiście, jak i zawodowo.
Psychicznie również, prawda?
Dojście do siebie po takich kontuzjach zajmuje trochę czasu, nie tylko fizycznie, ale tak jak mówisz, psychicznie. Ale cóż, to już koniec. To punkt w moim życiu i karierze, który zawsze będzie obecny, ale teraz czuję się dobrze i jestem gotowy na wszystko.
Ta kontuzja przyszła w twoim najlepszym momencie, tak dobrym, że dziesięć lat temu sam mówiłeś, że jesteś w stanie walczyć o wszystko, wygrać Złotą Piłkę, tak jak zrobił to wtedy Cristiano.
Tak, tak, powiedziałem to zdanie, ponieważ byłem w najlepszym momencie. Zdobywałem bramki, grałem z tymi wszystkimi wspaniałymi piłkarzami, w najlepszym klubie na świecie. Wypowiedziałem to zdanie, ponieważ miałem do siebie zaufanie. Zawsze miałem dużo pewności siebie. Nie wiem, czy by mi się udało, czy nie, ale na pewno byłbym wśród kandydatów, by tam być, walczyć. Takie jest moje zdanie. A ludzię mogą mieć swoje, szanuję to. Mówię to i powtarzam to dzisiaj: gdybym mógł grać w tamtym czasie, nie wiem, czy bym wygrał, czy nie, ale jestem pewien, że byłbym blisko.
Mówisz o ludziach, sympatii ludzi. Czy byli koledzy z drużyny również do ciebie dzwonią, czy zadają ci pytania?
Tak, tak, rozmawiałem z niektórymi z nich tutaj, także z tymi, którzy byli ze mną w Madrycie. Niektórych z nich lepiej poznałem, spotkaliśmy się na wakacjach. Ludzie zachęcają mnie i wiedzą o cechach, które zawsze posiadałem i nadal posiadam. Słowa sympatii, jakie mają dla mnie, są miłe i je doceniam. To popycha cię do dalszej walki.
Jakiś telefon, który utkwił ci w pamięci?
Bardziej niż telefon czy wiadomość utkwiły mi w pamięci osobiste spotkania z ludźmi, kiedy patrzysz im w twarz, w oczy. To właśnie zostaje ze mną. Poznałem Nacho i Lucasa, którzy są dobrymi przyjaciółmi i kolegami. Byliśmy razem przez wiele lat. Dodali mi otuchy i przekazali miłą wiadomość.
Pamiętasz tę Castillę, z którą awansowaliście i czy był to twój najszczęśliwszy okres?
Są dwie części mojej kariery, które bardzo mi się podobały. Jeden jest w niższych kategoriach. Kiedy trafiasz do Castilli, osiągasz cele. Wygrywasz, zostajesz mistrzem Segunda B, a potem grasz w drugiej lidze. Myślę, że to, wraz z Ligą Mistrzów, którą wygraliśmy, gdy byliśmy młodymi graczami, to najpiękniejsze chwile, kiedy byłem młody, zanim dostałem się do pierwszej drużyny. Tamta Castilla była ekstra. Mieliśmy świetny zespół, od bramkarzy po napastników, a nawet rezerwowych. Wszyscy byli bardzo dobrzy. Potem oczywiście lata w pierwszej drużynie, z tymi zawodnikami i trenerami. W wielu drużynach dobrze się bawiłem, ale te momenty są tymi, w których byłem najszczęśliwszy.
Czy w twojej głowie i nogach jest piłka nożna i czy chcesz to pokazać?
Jak najbardziej, a jeszcze bardziej chęć pokazania tego.
Jak możemy przekonać ludzi, by zaufali Jesé?
Pozwalając mi grać. Dzięki możliwości zachowania ciągłości w zespole. Tam zobaczą całe moje pragnienie, całe moje przygotowanie. Kiedy jesteś na boisku, wszystko płynie. Kiedy ciężko pracujesz i jesteś profesjonalistą, masz wytrwałość i nie poddajesz się, wszystko się dzieje.
A jest jeszcze czas, prawda?
Tak, na pewno. Oczywiście, że tak.
Czy wzorujesz się na kimś, jeśli chodzi o konsekwencję i ciężką pracę?
Mbappé. Oglądam dużo piłki nożnej i myślę, że to, co robi teraz, jest niesamowite. Kiedy byłem w PSG, on już to robił i nie jest łatwo na tym poziomie mieć taką konsekwencję, takie bezpieczeństwo, taką pewność siebie w każdym meczu. Gol za golem. Kiedy oglądałem jego treningi, w każdej sesji treningowej strzelał gola za golem. Potem, kiedy dochodziliśmy do meczu, gol. To inny poziom. Bardzo utalentowani ludzie, bardzo topowi ludzie. Ale cóż, uwielbiam patrzeć na takich ludzi. W końcu otoczyłem się takimi ludźmi w Realu Madryt i dlatego lubię wyznaczać sobie trudne cele.
Real Madryt prezentuje się bardzo solidnie, ale Girona nie odpuszcza…
Real Madryt jest bardzo wyjątkowy w moim życiu. Bardzo lubię Florentino, José Ángela, wszystkich ludzi, którzy zawsze tam byli. Carlo również. Są bardzo silni i myślę, że będą mieli bardzo dobry sezon. Musimy im za to pogratulować. Las Palmas również radzi sobie bardzo dobrze. Gdyby nie było tu Girony, byliby drużyną-niespodzianką. Myślę, że Real Madryt wygra ligę, a w Lidze Mistrzów będą walczyć do samego końca.
Jako piłkarz jesteś za VAR-em czy przeciw?
Tak, za VAR-em. To dobra rzecz dla piłki nożnej. To czystszy futbol, nie tylko w grze, ale jeśli chodzi o zasłużone tytuły. Myślę, że właśnie po to jest VAR i dlatego jestem jego zwolennikiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze