Real budzi się w drugich połowach
Jeżeli bralibyśmy pod uwagę tylko wyniki z pierwszych połów, to Real byłby w tabeli na szóstym miejscu. Przed przerwą Los Blancos zdobyli zaledwie 14 goli.
Dani Ceballos oraz Dani Carvajal celebrują zwycięskiego gola (fot. Getty Images)
Zespół o dwóch twarzach, ale taki, który wie, jak pracować, aby w pamięci pozostała ta dobra, uśmiechnięta. Taki jest obecny Real Madryt. Przystępuje do meczów w wersji leniwej i spokojnej. Doprowadziło to do paniki i tracenia bramek w pierwszych minutach spotkań. Później zaś drużyna jest żywiołowa, potrafi wstać i zamieniać porażki w zwycięstwa. Zaliczyła już dziesięć remontad i wygrywała za każdym razem, gdy jej rywal jako pierwszy strzelał bramkę.
Te dwie twarze drużyny Carlo Ancelottiego widać wyraźnie, analizując ich wyniki przed i po przerwie. Tabela La Ligi, uwzględniająca tylko pierwsze 45 minut gry, plasuje Real na szóstym miejscu. Do przerwy Królewscy wygrali 8 z 21 meczów, a w pięciu Ancelotti musiał wdrożyć plan remontady. Z 32 punktami Los Blancos są 10 oczek za Athletikiem, zespołem, który radzi sobie najlepiej w pierwszych 45 minutach.
Druga część gry to czas Realu. Przygotowanie fizyczne to aspekt, który należy wziąć pod uwagę w analizie tych transformacji. Ale to nie jedyna rzecz, która sprawia, że Los Blancos potrafią odmieniać losy meczów i przekroczyć półmetek ligi z 17 zwycięstwami (o dziewięć więcej niż do przerwy), trzema remisami (o pięć mniej niż do przerwy) i tylko jedną porażką poniesioną na Metropolitano (o cztery mniej niż w pierwszych 45 minutach).
Statystyka goli Realu Madryt, również odzwierciedla radykalną przemianę po przerwie. W pierwszych 45 minutach Królewscy strzelili tylko 14 ze swoich 45 bramek, co daje 31,2% trafień w jednej połowie wobec 68,8% w drugiej. Z kolei bilans traconych bramek jest bardziej wyrównany: 8 do 6 (57,1 do 42,9%).
Po Las Palmas Carlo Ancelotti podkreślił, że jego zespół potrafi reagować i nie poddaje się. Nie zrobił tego po raz pierwszy i wyraził pragnienie, aby móc oglądać spotkania spokojniej. „Mamy zmotywowaną ławkę, która wielokrotnie wiele wnosi, kiedy piłkarze wchodzą na boisko. To narzędzie, które mamy. Oczywiście, wolelibyśmy obejmować prowadzenie i nieco bardziej cieszyć się przejściami, ale nie zawsze tak może być. Cieszymy się z tego. Patrzę na ławkę i wiem, że mamy wiele możliwości, by zmienić dynamikę meczu, ponieważ wszyscy, którzy są na ławce, są bardzo zmotywowani”.
To przesłanie, które trener powtarzał już wcześniej, ponieważ tendencja do ryzyka w końcu może się zemścić. Wygląda na to, że jego zespół potrzebuje impulsu, aby pokazać swoją pełną moc. Tym impulsem może być gol rywala lub wskazówki zegara zbliżające się do 90. minuty.
Jak dotąd w tej kampanii kibice Realu cieszyli się, że ich drużyna potrafi grać do końca. Wyjątkiem są oczywiście mecze rozstrzygnięte, gdy do ostatniego gwizdka pozostało wiele minut. Ciekawe czy fanów na Bernabéu bardziej cieszą wygrane po thrillerach jak ten z Almerią, czy wysokie goleady, np. z Valencią czy Villarrealem. Chociaż w obu przypadkach łatwo się im domyślić, jak zakończy się fabuła…
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze