Advertisement
Menu
/ as.com

Iván Campo: Natłok spotkań niszczy futbol

Grający niegdyś w Mallorce oraz Realu Madryt Iván Campo w rozmowie z dziennikiem AS wspomina lata swojej kariery, oraz komentuje aktualną sytuację obu klubów i ogółem futbolu.

Foto: Iván Campo: Natłok spotkań niszczy futbol
Iván Campo świętuje wygranie Pucharu Europy w 2000 roku. (fot. Getty Images)

Co obecnie porabia Iván Campo?
Staram się pozostać związany ze światem piłki nożnej. Pracowałem dla Mallorki jako ambasador i doradca prezesa. Teraz prowadzę eventy związane z Realem Madryt i reprezentacją, gram w meczach legend, współpracuję z fundacją, które zajmuje się opieką nad dziećmi w Boliwii i Dominikanie… wszystkiego po trochu.

Jak oceniasz obecny Real Madryt?
Ważni gracze odeszli, ale przychodzą nowi i mogą spisać się jeszcze lepiej. Real ma dużego pecha z powodu kontuzji. Natłok spotkań niszczy futbol. Klub miał trudny moment, w którym wypadło kilku graczy, ale udało mu się to przezwyciężyć i z pewnością będzie na takim poziomie przez cały sezon. Będzie w stanie walczyć o wszystko.

Bellingham eksplodował 
Bellingham może dokonać bardzo dużych rzeczy w Realu Madryt. Miał dużo szczęścia, że trafił na Ancelottiego, który wiedział, jak się nim zająć i znaleźć mu nową pozycję, na której może zabłysnąć.

Jak doszło do twojego transferu do Realu?
Mallorca chciała mnie wykupić, a ja chciałem zostać, ale należałem do Valencii. Potem pojawił się prezes Lorenzo Sanz i powiedział: „Ani jeden, ani drugi, biorę go ja”. Jeśli się nie mylę, zapłacili 1000 milionów peset. Dla mnie to było totalne szaleństwo.

Każdy piłkarz marzy o grze w Madrycie...
Było mi tam dobrze. Nie mogę powiedzieć nic złego. Możliwość podpisania kontraktu z Realem to marzenie każdego dziecka, w moim przypadku dziecka, które pochodzi z La Concha, z San Sebastián. Możliwość gry z najlepszymi zawodnikami, postawienie stopy na Santiago Bernabéu, zwiedzanie muzeum z trofeami, zdobywanie tytułów… Wszystko było wielkie.

Byłeś członkiem drużyny Los Galácticos...
Nadawanie nazw niektórym pokoleniom piłkarzy nie robi na mnie większego wrażenia. Każdy gracz ma swoje nazwisko, sposób bycia i sposób zachowania. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że nadawanie nazwy drużynie może być szkodliwe. I myślę, że było to bardziej szkodliwe niż pożyteczne. Nie przepadam za takimi rzeczami.

Czy finał Ligi Mistrzów z Valencią był najlepszym momentem w twojej karierze?
Nie, ponieważ było jeszcze wiele innych chwil. Debiut w Primera División, debiut w reprezentacji, pierwszy tytuł mistrzowski, finał Copa del Rey, który przegraliśmy z Mallorcą w Walencji... W piłce nożnej jest wiele momentów i prawie wszystkie trzeba zachować w pamięci. Nie możesz wybrać sobie jednego. 

Zadebiutowałeś w Primerze w Valladolid i podpisałeś kontrakt z Valencią. Tam poznałeś Luisa Aragonésa…
Luis był bardzo przejrzysty. Nie miałem z nim żadnych problemów. Kiedy przyjechałem do Valencii, powiedział mi: „Zobacz, Iván, nie chciałem podpisywać z tobą kontraktu, ale powiedzieli mi, że masz potencjał i musisz mi go pokazać”. Kiedy trener przychodzi do Ciebie z tak jasnymi pomysłami, czujesz wsparcie i chcesz wykazać się swoimi umiejętnościami. Miałem pecha i doznałem kontuzji, kiedy miałem dołączyć do zespołu, a potem go zwolnili. Pamiętam, jak powiedział mi: „Tak trzymaj, zobaczymy się w większym zespole”. I nie mylił się.

W kolejnym sezonie doszło do transferu na Majorkę sześciu zawodników…
Kilku graczy Valencii przeszło do Mallorki, ponieważ klub i trener nie chcieli, żebyśmy zostali. Zamieszanie było ogromne. Mieliśmy szczęście, że znaleźliśmy Héctora Cúpera i wspaniały zespół z Amato, Valerón, Stankoviciem… Wszystko poszło idealnie, mieliśmy dobry sezon, graliśmy w finale Copa del Rey, pojechałem grać na mistrzostwa świata, podpisałem kontrakt z Realem...

Javier Aguirre wykonuje świetną robotę…
Dostał wszystko, co możliwe, jeśli chodzi o skład, który został ulepszony w stosunku do poprzedniego sezonu. Próbuje popchnąć drużynę do przodu, ale to trudne. Myślę, że mają mnóstwo jakości, aby wydostać się z dolnej strefy tabeli i w przyszłym sezonie walczyć o wyższe cele.

Z Realu Madryt przeszedłeś do Boltonu. 
Spędziłem w Anglii prawie siedem lat. Dużo się nauczyłem. Wszyscy gracze, którzy grali w Premier League, mówią to samo. To wspaniałe, tam istnieje inny sposób patrzenia na futbol i jest w nim o wiele więcej szacunku. Miałem to szczęście, że trafiłem do dość zacnego zespołu, który niedawno awansował. Od pierwszej chwili kibice i szatnia przywitali mnie z otwartymi ramionami. To było siedem cudownych lat.

Czy wyobrażałeś sobie, że Premier League może osiągnąć poziom taki jak dzisiaj?
Ci z nas, którzy tam grali, nie są zaskoczeni. Dziś bardzo trudno jest strącić Premier League z pierwszego miejsca. Liga hiszpańska i niemiecka są popularne, ale nie można ich porównać z angielską. Ma tak wiele dobrych zespołów, tak wielu kibiców, tak wielu obserwujących na całym świecie. 

Jako jeden z pierwszych podkreśliłeś znaczenie zdrowia psychicznego w piłce nożnej…
Nie czułem się komfortowo. Nie czułam się kochany i doceniany. Kiedy wyszedłem i powiedziałem, co czuję i jak było, byli ludzie, którzy tego nie zrozumieli. Teraz myślę sobie, że ci ludzie, którzy mnie krytykowali, muszą się ukrywać. Dziś najnormalniejszą rzeczą jest mówienie o zdrowiu psychicznym. Można to wyleczyć i trzeba o tym mówić, nawet jeśli jest się sławną osobą. Pomoc jest blisko, twój klub, twoja rodzina, twoi koledzy z drużyny...

Tęsknisz za grą w piłkę?
Brakuje ci tego, kiedy przechodzisz na emeryturę. Pierwsze lata nie są łatwe, ale potem patrzysz na wszystko z innej perspektywy i skupiasz się na życiu rodzinnym, biznesie itd. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!