Advertisement
Menu
/ marca.com

Real ma to „coś”

Królewscy niejednokrotnie w tym sezonie pokazali już, że żadne trudności nie są im straszne. Najlepszym tego dowodem jest koncertowe przetrwanie 41 dni, w trakcie których musieli radzić sobie ze średnią siedmiu nieobecności na mecz.

Foto: Real ma to „coś”
Fot. Getty Images

Real Madryt ma to „coś”. Dokonuje wielkich rzeczy lub heroicznych wręcz czynów, które są w zasięgu bardzo niewielu drużyn. Piłkarze, klub i kibice mówią o słynnym DNA madridisty. Czymkolwiek to jest i jakkolwiek to nazwiemy, mamy do czynienia z zespołem zdolnym do zamieniania niemożliwego w możliwe. Jest on w stanie zdobyć Ligę Mistrzów za sprawą wymykających się wszelkim prawom logiki remontad, jak i do wygrania spotkania z Deportivo Alavés w doliczonym czasie, grając przez 40 minut w osłabieniu. To jest właśnie to „coś”, co ma Real Madryt.

W to „coś” wpisuje się również przetrwanie 41 dni ze średnią siedmiu nieobecności na mecz wynikających z kontuzji i zawieszeń. Królewscy przetrwali krytyczny moment, z którym musieli się zmagać podczas ośmiu ostatnich potyczek roku zarówno w La Lidze, jak i w Champions League. Plaga urazów wpędziła drużynę w poważne tarapaty i doprowadziła ją na skraj wytrzymałości. Przez cały ten czas niepokój sięgał zenitu, ale odpowiedź grupy z Carlo Ancelottim na czele nie mogła być bardziej spektakularna – siedem zwycięstw, jeden remis i pozycja lidera w ligowej tabeli oraz w swojej grupie w Lidze Mistrzów. Tak oto maluje się najświeższa królewska konkwista.

Niedostępni w ośmiu ostatnich meczach:

  1. Valencia: 8 absencji (Güler, Bellingham, Kepa, Tchouaméni, Ceballos, Courtois, Militão i Rüdiger)
  2. Cádiz: 8 absencji (Camavinga, Brahim, Vinícius, Güler, Kepa, Tchouaméni, Courtois i Militão)
  3. Napoli: 8 absencji (Camavinga, Modrić, Vinícius, Güler, Kepa, Tchouaméni, Courtois i Militão)
  4. Granada: 7 absencji (Camavinga, Modrić, Vinícius, Güler, Tchouaméni, Courtois i Militão)
  5. Betis: 7 absencji (Camavinga, Carvajal, Vinícius, Güler, Tchouaméni, Courtois i Militão)
  6. Union Berlin: 7 absencji (Camavinga, Carvajal, Vinícius, Güler, Tchouaméni, Courtois i Militão)
  7. Villarreal: 6 absencji (Camavinga, Carvajal, Vinícius, Güler, Courtois i Militão)
  8. Deportivo Alavés: 8 absencji (Camavinga, Mendy, Carvajal, Vinícius, Güler, Courtois, Militão i Alaba)

Los Blancos rozpoczęli swoją drogę krzyżową 11 listopada starciem z Valencią, do którego przystąpili bez ośmiu graczy – kontuzjowanych Gülera, Bellinghama, Kepy, Tchouaméniego, Ceballosa, Courtois, Militão oraz zawieszonego Rüdigera. W dwóch kolejnych pojedynkach utrzymywała się taka liczba nieobecnych, ponieważ przerwa reprezentacyjna była dla Realu tragiczna w skutkach w związku z długoterminowymi kontuzjami Viníciusa i Camavingi, które dodatkowo skomplikowały sytuację. Wówczas podopieczni Carletto nie byli jeszcze pewni zajęcia pierwszego miejsca w swojej grupie w Pucharze Europy i nie mogli stracić rytmu w Primera División.

Obawy były kolosalne, ale ekipa odpowiedziała zapewnieniem niesamowitej solidności. Pokonała Cádiz i zagwarantowała sobie pierwszą lokatę w swojej grupie w Lidze Mistrzów, rozprawiając się z Napoli na Santiago Bernabéu. Po powrocie do zdrowia Kepy i Bellinghama, z siedmioma absencjami musiała stawić czoła trzem kolejnym konfrontacjom. Zwyciężyła z Granadą oraz Unionem Berlin i zremisowała z Betisem na Benito Villamarín.

Cios w samo serce
Przed meczem z Villarrealem zespół otrzymał dobrą wiadomość o uszczupleniu listy niedostępnych do „zaledwie” sześciu zawodników, ale w jego trakcie potwornie ucierpiał poprzez następny cios prosto w serce, który po raz kolejny wstrząsnął zdewastowanymi fundamentami linii defensywy. Alaba zerwał więzadło krzyżowe przednie w lewym kolanie, a Mendy wypadł z powodu problemów mięśniowych. Na nowo wrócono do punktu wyjścia, jeśli chodzi o nieustające urazy i do ostatniej rywalizacji w 2023 roku z Alavés Królewscy podeszli z ośmioma absencjami, w tym z całkowicie wykluczonym podstawowym zestawieniem obrony (Carvajal, Alaba, Militão, Mendy).

Real bohatersko wyszedł z kryzysu związanego z licznymi nieobecnościami. Z kryzysu, który rozpoczął na drugim miejscu w rozgrywkach ligowych, tracąc dwa punkty do Barcelony i cztery do Atlético, a który zakończył na fotelu lidera, mając siedem punktów przewagi nad tą samą Barceloną i dziesięć nad tym samym Atlético. Los Blancos mają to „coś”.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!