Jak Del Bosque wynalazł fałszywą dziewiątkę
Istnieją trenerzy, którym przykleja się łatkę osób świetnie zarządzających grupą, ale pozbawionych strategicznego myślenia. Sporo na ten temat miałby do powiedzenia choćby Carlo Ancelotti, który podczas swojej pracy w Madrycie wkomponował w nową taktykę Bellinghama, zbudował w swoim pierwszym etapie najlepiej kontratakującą drużynę świata czy wynalazł na nowo Di Maríę.
Fot. Getty Images
Umiejętność jednoczenia drużyny w szatni, utrzymywanie w niej świetnej atmosfery i fantastyczny kontakt z piłkarzami sprawiają niejednokrotnie, że zupełnie niesprawiedliwie podchodzi się do warsztatu niektórych szkoleniowców. Jednym z nich jest wspomniany we wstępie Ancelotti, inny przykład stanowi zaś Vicente del Bosque. To on wpadł na pomysł, by grać przez pewien czas piątką obrońców, co miało pomóc w wyjściu z kryzysu. To również Sfinks był jednym z głównych wynalazców pozycji, którą dziś określa się mianem fałszywej dziewiątki.
Na dziewięć kolejek przed końcem sezonu 2000/01 do Madrytu przyjechał Villarreal. Real prowadził w tabeli, jednak Deportivo cały czas nie składało broni. Żółta Łódź Podwodna już w tamtych czasach uchodziła za wyjątkowo niewygodnego rywala, który na dodatek pozostawał w grze o europejskie puchary. O ile w środku pola Del Bosque był przekonany o sile drużyny, o tyle w ataku ze względu na okoliczności o znalezienie rozwiązania było o wiele trudniej. Real miał przed sobą w dalszej perspektywie rewanżowe starcie ćwierćfinałowe z Galatasarayem po porażce 2:3 w Stambule. Morientes był kontuzjowany, a po urazie na sto procent nie był gotowy jeszcze Raúl, który szykowany na rewanż z Turkami pojawił się na boisku dopiero pod koniec potyczki.
Del Bosque wyszedł więc w tej sytuacji z założenia, że potrzeba jest matką wynalazku. Mógł wystawić w ataku Sávio lub Munitisa, jednak zdecydował, że najbardziej wysuniętym graczem będzie Guti. Choć już wcześniej dochodziło do nieśmiałych prób takiego rozwiązania, to jednak dopiero w konfrontacji z Villarrealem eksperyment powiódł się w stu procentach. Real zmiażdżył Villarreal 4:0, utrzymał prowadzenie w tabeli i w konsekwencji sięgnął po mistrzostwo. Niekwestionowaną gwiazdą spotkania był natomiast właśnie Guti, który zdobył trzy bramki. Był to pierwszy hattrick wychowanka w karierze. Później podobnej sztuki udało mu się dokonać jeszcze tylko raz, w o wiele mniej wymagających okolicznościach w pucharze przeciwko Pájara Playas de Jandía.
Za plecami Gutiego operowali Figo, McManaman i Sávio. Jeszcze niżej ustawiony był duet defensywnych pomocników złożony z Makélélé i Helguery. Pierwsze trafienie było niesamowitej urody. Fantastyczne uderzenie z powietrza zza pola karnego po podaniu Roberto Carlosa trzeba po prostu samemu zobaczyć. W późniejszych latach Del Bosque stosował podobne rozwiązanie z Ceskiem już jako selekcjoner Hiszpanii. Kulminacją tego przedsięwzięcia był zwłaszcza finał EURO w 2012 roku, w którym La Roja pokonała 4:0 Włochów.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze