„Rüdiger w dzieciństwie grał nawet jako napastnik”
Tim Jauer był trenerem Antonio Rüdigera, gdy ten grał w drużynach młodzieżowych SV Tasmania. Szkoleniowiec udzielił krótkiego wywiadu dziennikowi AS, w którym wspomina początki pracy z obrońcą Realu Madryt.
Fot. Getty Images
W jakim wieku był Rüdiger, gdy go trenowałeś?
Pracowałem z nim w drużynach U-10 i U-11.
Czy Neukölln było wówczas trudnym miejscem do życia?
Trudno jest mi wyrobić opinię na ten temat. To był mój dom, znałem to miejsce bardzo dobrze. W Neukölln od najmłodszych lat jesteś zdany na siebie. Musisz nauczyć się iść własną drogą, szanować rzeczy i ludzi, ale nie możesz się bać. Jeśli odnosisz sukcesy w sporcie, szybko szybko zyskujesz akceptację. Działa to zwłaszcza wśród młodych ludzi. Neukölln było jednak wtedy bardzo przyjemnym miejscem. Nie miało znaczenia, ile masz lat, jakie masz warunki fizyczne, kolor skóry czy wyznanie. Byłeś człowiekiem, to wszystko. Wszyscy gromadzili się na boisku, by rywalizować. Bez względu na to, jak trudny był mecz, wszystko pozostawało na boisku.
Jaki był młody Rüdiger?
Toni był bardzo ambitny. Był też bardzo zabawny i popularny w drużynie. Pomimo tego, że był najmłodszym zawodnikiem, starsi gracze zawsze go akceptowali.
Różnica wieku nie była dla niego problemem?
Był bardzo impulsywny i na boisku czasami chciał robić wszystko za szybko, na pełnych obrotach. A kiedy widział, że coś było niesprawiedliwe, strasznie się denerwował. Nie chodziło tylko o niego. Zawsze bronił swoich kolegów z drużyny jak lew.
Zaczął w młodym wieku i przez to ukształtował swój charakter.
Szybko musiał nauczyć się, jak rywalizować ze starszymi i większymi od siebie. Myślę, że to ukształtowało jego charakter. Ale jak już powiedziałem, Toni już wtedy był bardzo zabawny. Przede wszystkim był też czułą osobą, tego nauczyli go jego bracia i rodzice.
Czy grał już wtedy jako stoper?
Toni grał na wszystkich pozycjach. Prawda jest taka, że bardzo nam pomagał, gdy grał jako napastnik. Bardzo dobrze spisywał się w ataku, ponieważ był bardzo silny fizycznie i bardzo ambitny.
Czy miał pseudonim? Sam przyznał, że nazywano go „Rambo”.
Szczerze, nie przypominam sobie o „Rambo”. Nazywaliśmy go po prostu Toni albo Maszyna.
Czy pamiętasz jakąś szczególną anegdotę?
Nie jest to anegdota jako taka, ale zostało mi w pamięci to, że kiedy czasami się złościł, musiał zrobić sobie krótką przerwę. Jego serce zaczynało bić tak szybko, że można to było nawet poczuć w jego górnej części ciała. Oddychał bardzo szybko, jego klatka piersiowa praktycznie się trzęsła, ale po minucie znów był całkowicie skupiony. Potem wracał na boisko i zdobywał zwycięską bramkę. Właściwie zdarzało się to dość często. Jednak to, co zawsze robiło na mnie największe wrażenie, to rodzice i rodzeństwo Toniego. Jego matka była zawsze bardzo miła. Kontakt z nią był przyjemnością. Jego bracia również poświęcali wiele czasu, aby bezpiecznie dowieźć Toniego na treningi i z powrotem do domu.
Czy w kolejnych latach miałeś okazję jeszcze z nim porozmawiać?
Niezbyt często, robię to raczej z jego bratem, Sahrem. Oczywiście śledzę jego karierę i bardzo się z niej cieszę. Jestem również szczęśliwy z powodu jego rodziny. Zapracowali na swój obecny standard życia. Nikt im nic nie dał, dlatego cieszę się z tego, co osiągnęli.
Więc trenowałeś również jego brata?
Znam Sahra z czasów, gdy byłem aktywnym graczem w Tas. Zawsze mieliśmy dobre relacje, nawet kiedy byliśmy dziećmi. Do dziś utrzymujemy dobre relacje i nadal darzę go wielkim szacunkiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze