Trimmel: Możliwe, że Real Madryt nie będzie mentalnie przygotowany
Kapitan Unionu Berlin, Christopher Trimmel, udzielił wywiadu dziennikowi AS w przeddzień zamykającego fazę grupową Ligi Mistrzów meczu z Realem Madryt. Poniżej przedstawiamy zapis tej rozmowy z austriackim obrońcą.
Fot. Getty Images
Gdy prawie dziesięć lat temu zmieniałeś Rapid Wiedeń na Union Berlin, który grał wówczas w drugiej lidze niemieckiej, zdawałeś sobie sprawę z tego, do jakiego klubu dołączasz?
Tak. Ponadto Union w tamtym czasie miał bardzo atrakcyjny plan. Już wtedy celem był awans do Bundesligi. Porozmawiałem z prezesem i bardzo mi się spodobało to, co mi powiedział. Poza tym od samego początku miałem bardzo dobry feeling z trenerem. Miałem przeczucie, że wydarzy się tutaj coś dobrego. I się nie pomyliłem. (śmiech)
Nie przestawaliście przeć do przodu. Cały czas krok za krokiem. I nagle awans. Zakładam, że fiesta po przejściu Stuttgartu była ogromna. Pewnie poszło niejedno piwo.
(śmiech). Dużo piw. To była impreza bez końca. Po awansie mieliśmy trzydniową fiestę, a później przychodziły awanse do Ligi Konferencji, Ligi Europy i na koniec do Ligi Mistrzów. Te ostatnie lata to czas niekończących się świętowań!
Wydaje się, że macie bardzo dobre relacje z kibicami.
Wszyscy jesteśmy zjednoczeni. Rozmawiamy praktycznie co tydzień – o finansowaniu poszczególnych projektów, o szansach, jak oni mogliby wspomóc zespół…
Rozmawiacie przez telefon?
Tak, tak. Wielu najbardziej doświadczonych kibiców ma mój prywatny numer telefonu. Często ze sobą rozmawiamy. Praktycznie co tydzień.
I ten niepohamowany rozwój zastopował się w tym sezonie. Jak uważasz, co się stało, że po tym dobrym początku weszliście w tak negatywną dynamikę?
Nie da się wskazać tylko jednej rzeczy. Czasami to po prostu pech, czasami to nasze błędy… Prawda jest taka, że po awansie do Ligi Mistrzów drużyna bardzo się zmieniła. Mieliśmy jedenastu czy dwunastu nowych zawodników, a to wymaga czasu, aby się przyzwyczaić… Wpływ ma również to, że zazwyczaj mogliśmy się skupić tylko na Bundeslidze, a teraz mamy także Ligę Mistrzów. To też mogło nas wybić z tej ligowej koncentracji.
Zakładam, że zwolnienie Ursa Fischera również było trudne.
Tak, bardzo, bardzo trudne. Pracowaliśmy razem przez wiele lat. Sześć lat. Ja byłem kapitanem i naprawdę byliśmy ze sobą związani. Ale wiemy, o co w tym wszystkim chodzi. Taki jest futbol. Coś musiało się zmienić. Życzę mu jak najlepiej i oby jak najszybciej mógł znaleźć nowy klub. Na pewno tak się stanie.
Mieliście czas, aby przyzwyczaić się już do Bjelicy?
Jest z nami dopiero tydzień i musi poznać drużynę. Na ten moment my jako zawodnicy musimy jeszcze poczekać, ponieważ jest jeszcze zbyt wcześnie.
Jednak mimo wszystko wciąż możecie zająć trzecie miejsce w grupie Ligi Mistrzów. Ale aby tak się stało, trzeba pokonać Real Madryt…
Rozmawiałem z Davidem [Alabą – przyp. red.] i poprosiłem go o to, aby nieco odpuścili. (śmiech) To Real Madryt, oni są niezwykle silni – nie jest to żadne odkrycie. Ale kto wie? Możliwe, że będziemy mieć akurat swój dzień i… Stadion będzie pełny, będziemy mieć swoich kibiców. Może coś się wydarzy, a może nie… Szkoda tej Bragi, mieliśmy to…
Nie zagrałeś w pierwszym meczu, ale co czułeś na Santiago Bernabéu?
Brak słów, to imponujący stadion. Dobrze się bawiłem tym meczem nawet nie biorąc w nim udziału. Byliśmy bardzo blisko remisu, szkoda.
Żałujecie, że tego meczu nie możecie rozegrać na An der Alten Försterei?
Tak. My również jesteśmy rozczarowani tym, że gramy na Stadionie Olimpijskim. To nie jest nasze miejsce. Zobaczenie Realu Madryt na naszym stadionie byłoby czymś interesującym. Szkoda. Ale rozumiem decyzję klubu, ponieważ na Stadion Olimpijski może wejść dużo więcej kibiców.
Tobie jako prawemu obrońcy którego piłkarza byłoby trudniej kryć – Viníciusa czy Rodrygo? To dwaj skrzydłowi, którzy wolą grać właśnie po lewej stronie.
Uff, co za pytanie! (śmiech) Obaj są niezwykle silni. Jeśli oni mieliby swój zwykły i normalny dzień, to my i tak musielibyśmy bronić wszyscy razem. Nie da się ich zatrzymać indywidualnym kryciem. Oni są jak Mbappé, z którym miałem już okazję się mierzyć. Piłkarze, których bardzo trudno jest zatrzymać.
Dobrze znasz Bellinghama z jego etapu w Dortmundzie. Zaskakują cię jego wyniki strzeleckie w Realu Madryt?
W pewnym sensie nie. Nie możemy tutaj mówić o zaskoczeniu, ponieważ już w Dortmundzie prezentował wysoki poziom. Był bardzo dobry i bardzo dojrzały jak na swój wiek. Może jedynie nieco zaskakiwać fakt, że nagle stał się goleadorem. W Dortmundzie był bardziej defensywny. Ale ogólnie sama jego gra w Realu Madryt nie jest żadnym zaskoczeniem.
Wspomniałeś o Alabie. Często ze sobą rozmawiacie? Poprosiłeś go o jakąś radę?
Dzwonimy do siebie przed meczami. Nie potrzebuję rad od Davida. (śmiech) Wszystko mamy dokładnie przeanalizowane i przestudiowane. Świetnie znamy silne strony zawodników Realu Madryt. Do tego nie potrzeba jakichś dodatkowych rad.
Real Madryt nie gra już o nic. To może być dla was dobra wiadomość.
Tak, to jest jakaś dodatkowa szansa. Może zawodnicy Realu Madryt nieco obniżą rytm, chociaż prawda jest taka, że tam wszyscy są bardzo dobrzy. Również rezerwowi. Ale cóż, może będzie tak, że oni nie do końca będą odpowiednio przygotowani pod względem mentalnym. I wtedy z naszymi kibicami na trybunach… Mimo wszystko to jasne, że to Real Madryt pozostaje faworytem.
I na koniec zamiast o wynik zapytam cię o coś zupełnie innego. Gdybyś mógł wybrać, to komu chciałbyś zrobić tatuaż?
Świetne pytanie. Daj mi pomyśleć. Dwayne Johnson! The Rock! Tak, chciałbym mu zrobić tatuaż. Wydaje mi się bardzo inteligentnym człowiekiem. Poza tym miałbym bardzo dużo miejsca. (śmiech)
A któremu zawodnikowi Realu Madryt?
Hmm, trudne. Toniemu Kroosowi, tak. I Davidowi! Ale nie wiem, co bym im wytatuował.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze