Przede wszystkim obrona
Carlo Ancelotti w niektórych sprawach daje po sobie zauważyć, że jest Włochem z krwi i kości. Wciąż zdarza mu się choćby stosować zasady włoskiej wymowy w trakcie wypowiadania imion czy nazwisk. Przede wszystkim stosuje się on jednak do typowo włoskiej filozofii, która głosi, że o wiele lepiej żyje się, gdy kończysz mecz z zerem po stronie strat. Dowód na potwierdzenie tej tezy? Real Madryt jest liderem La Ligi.
Fot. Getty Images
Czyste konto w starciu z Granadą było kolejną próbką filozofii Carlo, który nie raz i nie dwa powtarzał, że szanse na zwycięstwo znacznie wzrastają, jeśli drużyna jest solidna w obronie. 64-latek w obecnym sezonie stara się jeszcze bardziej przestrzegać tej zasady, ponieważ w poprzedniej kampanii z bliska mógł zaobserwować, jak Barcelona sięga po mistrzostwo w znacznej mierze właśnie dzięki bardzo małej liczbie traconych goli.
Trudno przy tym wszystkim nie odnieść wrażenia, że trener Królewskich poniekąd oszukuje przeznaczenie. Ancelotti potrafił bowiem świetnie poukładać drużynę w tyłach pomimo braku dwóch kluczowych zawodników – Courtois i Militão. Jeszcze bardziej uwagę przykuwa to, że Włoch wcale nie znalazł jednego zestawu gwarantujacego sukces. Z różnych powodów w bramce stawali na zmianę Kepa (siedem wpuszczonych goli w 10 spotkaniach) i Łunin (dwa w pięciu), w defensywie zaś również trudno jednoznacznie nazwać kogoś nienaruszalnym filarem.
Gdyby już trzeba było wymienić kogoś z imienia i nazwiska, w roli lidera w pierwszej kolejności trzeba by było postawić chyba na Antonio Rüdigera (1570 minut). Kontuzje Alaby, Mendy'ego czy zawieszenie Nacho nieraz sprawiały jednak, że trener musiał głowić się nad doraźnymi rozwiązaniami. Dość wspomnieć, że w meczu z Osasuną na środku obrony wystąpił Aurélien Tchouaméni. Efekt mimo to pozostaje cały czas ten sam: Królewscy tracą bardzo mało bramek.
W sobotę Łunin nawet nie miał okazji sprawdzić przyczepności rękawic. Służyły mu one wyłącznie do tego, by nie zamarzły mu palce. Granada nie oddała choćby jednego celnego strzału, choć Andaluzyjczycy mają w swoich szeregach jedno z odkryć sezonu, Bryana Zaragozę czy Uzuniego. Z Rayo taka sama historia przytrafiła się Kepie. Choć Królewscy bezbramkowo zremisowali, to jednak sam rywal nie był w stanie w żaden sposób zagrozić gospodarzom. Od wygranej w Klasyku Królewscy stracili w lidze tylko jednego, pozostającego bez żadnego znaczenia, gola z Valencią.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze