„Maradona, pierwszy neapolitańczyk, madridista i… skrajny florentinista”
Korzystając z wizyty Napoli na Santiago Bernabéu Juan Castro, dziennikarz Marki, zdradza nieznane dotąd oblicze Diego Armando Maradony.
Fot. MARCA
Znałem go bardzo dobrze. Dla Diego Maradony (niech spoczywa w pokoju) niewielu ludzi było nietykalnych, niewielu było ludzi futbolu, których podziwiał, szanował i nigdy nie krytykował. Jednym był José Mourinho, z którym miał świetne relacje. Kolejnym brazylijski Ronaldo, z którym bardzo lubił żartować. A kolejnym Florentino Pérez, prezes Realu Madryt. Może to potwierdzić każdy, kto znał blisko El Diez.
Mimo że w przeszłości reprezentował barwy Barcelony – choć ostatecznie żywił do Azulgrany pewną nienawiść – to w ostatnich latach swojego życia Diego był wielkim madridistą. Może wydawać się to niedorzeczne, ale uwierzcie mi, że tak właśnie było. Potwierdzi to wiele rozmów. Jego miłość do Florentino może potwierdzi pewnego dnia sam presi. Diego, niestety, już nie. „Diego miał ogromny szacunek do Florentino i czuł, że ten szacunek jest odwzajemniony”, mówi nam jeden z bliskich współpracowników Maradony w ostatnich 15 latach jego życia.
Podziw, jakim Maradona darzył Florentino, był niewiarygodny. W bliskich kręgach oraz podczas jednego z wywiadów udzielonych dziennikowi MARCA Diego powtarzał, że Florentino „był najlepszym prezesem, jakiego ma futbol i pewnego dnia powinien zostać prezesem FIFA”. Co więcej, miał to nawet przekazać pewnego razu jednemu z działaczy FIFA. Dla El Diez Floren był El Uno. Choć prawdą jest, że Infantino zawsze darzył Maradonę szacunkiem i byli dobrymi kumplami, oczywiście na tyle, na ile Maradona mógł być kumplem dla działacza.
Krążą nawet anegdoty, które potwierdzają florentinismo Diego. Jedna z nich opowiada o wydarzeniu, do jakiego doszło podczas gali wręczenia nagród w Dubaju. Florentino powiedział wtedy do Diego: „Jeśli byłbym prezesem, kiedy odszedłeś do Barcelony, to nigdy nie opuściłbyś Hiszpanii i chciałbyś żyć w Madrycie”. Mówią, że Diego się wzruszył i Florentino powiedział mu: „Dam ci mój numer telefonu, abyś mógł do mnie zadzwonić, jakbyś czegoś potrzebował, ale tylko ty możesz do mnie dzwonić, jeśli czegoś potrzebujesz”. Jednak Diego zawsze wstydził się do niego napisać, nawet przy swojej odwadze. Florentino to co innego. Nigdy nie odważył się go niepokoić.
Diego mówił, że Florentino był najlepszym prezesem, ponieważ „nie musiał kraść i kochał swój klub”. Dziś, kiedy Napoli przyjeżdża na Bernabéu, trzeba było w końcu o tym powiedzieć i odkryć nieznane dotychczas madridismo i florentinismo, które Maradona wyznawał w swoich ostatnich latach życia.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze