Advertisement
Menu
/ as.com

Kapitan powraca

„Chcę cieszyć się codziennością, nie myśląc o niczym innym”, mówi Nacho, ale wciąż nie może liczyć na wiele minut na boisku. Czeka go kluczowy tydzień, w trakcie którego zagra z Bragą i Valencią. Od czasu czerwonej kartki na Montilivi kapitan Realu Madryt uzbierał zaledwie sześć minut w La Lidze.

Foto: Kapitan powraca
Fot. Getty Images

Bez Johna Keatinga, bez biurek, ale z tym samym okrzykiem na ustach: „O, Kapitanie! Mój Kapitanie”. I tak oto opaska kapitańska opuszcza czeluści szuflady, a załoga już jest na nogach. To dość metaforyczny opis przypadku Nacho z bieżącego tygodnia, wyjątkowego spośród tych dotychczasowych szarych i ponurych. Na pewno wystąpi bowiem w sobotnim meczu z Valencią (Antonio Rüdiger obejrzał ostatnią piątą żółtą kartkę i musi odbyć karę zawieszenia) i ma na to duże szanse również dziś wieczorem. W Lidze Mistrzów, jego swoistej oazie. Bo w La Lidze od czasu pamiętnej czerwonej kartki na Montilivi otrzymanej za faul na Portu rozegrał raptem sześć niepewnych minut w rywalizacji z Rayo. Ale w najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywkach był zawodnikiem wyjściowej jedenastki w wyjazdowych spotkaniach z Napoli i Bragą.

Być może już dziś canterano będzie mógł spojrzeć w oczy swojej przyszłości. Pewne jest jednak to, że Rüdiger także zagra od początku. W obliczu poważnej kontuzji Édera Militão Niemiec stał się szefem madryckiej defensywy. Ma na swoim koncie już 1300 minut, najwięcej spośród wszystkich graczy w pierwszej drużynie, wyprzedzając pod tym względem nawet samego Jude’a Bellinghama (1216 minut) i Kepę (1170). Popularny Rambo zawsze ma pewny plac, zmieniają się tylko jego partnerzy. Najczęściej był nim David Alaba (941 minut), ale gdy Austriak był kontuzjowany, swoje trzy grosze na środku obrony dorzucał właśnie Nacho. Problemem kapitana Realu Madryt jest to, że nie jest on w stanie zapewnić sobie stałego miejsca w podstawowym składzie. Kiedy już gra od pierwszej minuty, to tylko dlatego, że Alaba jest niedostępny. Z jego perspektywy jest to sytuacja absolutnie nie do pozazdroszczenia.

Ta kwestia prawie zdominowała jego wczorajszą konferencję prasową, na której pojawił się przed dzisiejszym pojedynkiem z Bragą. „W całym moim życiu moja rola była inna niż Modricia, on zawsze grał od początku, ja zawsze musiałem stawiać czoła rzeczom w inny sposób. Grałem dużo, kontuzje dały mi więcej minut. Czuję się dobrze, cieszę się codziennością. Nie chcę, aby przytrafiło mi się to, co w zeszłym roku. Oczywiście, że chcę być częścią również tych ważnych wieczorów. Chcę grać zawsze! Ale przede wszystkim chcę się tym cieszyć”, powiedział 33-latek.

Liga Mistrzów ligą odkupienia
Przypadkiem lub nie, ale od momentu wykluczenia w Gironie Nacho niemal zniknął w Primera División, ale utrzymał się na powierzchni w Champions League. W związku z urazem Alaby trafiła mu się niepowtarzalna szansa, z której skorzystał, notując 90 minut w konfrontacji z Napoli, by zaraz potem dowiedzieć się o dwumeczowej sankcji (ostatecznie nie były to pierwotnie zasądzone trzy mecze). Chwilę później powrócił do gry przeciwko Bradze, również w Lidze Mistrzów, i ponownie przebywał na boisku od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego.

Następnie nadszedł Klasyk, w którym koniec końców w ogóle nie wystąpił, oraz mecz z Rayo, w którym rozegrał dyskretne i krótkie zawody, zastępując Eduardo Camavingę, nieco zamroczonego ciosem, jaki otrzymał w prawe oko. Tak wyglądało życie wychowanka Królewskich od czasu incydentu na Montilivi, kiedy to stanowczo przesadził z brutalnością przy wykonywaniu wślizgu: „Przepraszam, nigdy nie chciałem zrobić nic złego”. To niespodziewana rysa na jego niemal nieskazitelnym wizerunku.

Odpowiedzialność
Kapitan Los Blancos zapłacił za swój wybryk i teraz powraca. Jeśli stanie dziś naprzeciwko Bragi na Santiago Bernabéu, znów założy opaskę kapitańską, na którą sobie zasłużył i która nie jest dla niego dodatkowym ciężarem. „Czuje się z tym bardzo dobrze, w zeszłym roku miałem doświadczenie związane z zakończeniem kontraktu i chcę cieszyć się codziennością, nie myśląc o niczym innym. Cieszę się, że jestem pierwszym kapitanem, ale to niczego nie zmienia. Odpowiedzialność jest taka sama, nadzieja jest taka sama”, przyznał na wczorajszym spotkaniu z dziennikarzami.

W tym tygodniu poczuje to ponownie. Zarówno odpowiedzialność za zespół, jak i nadzieję na częstszą, regularną grę. W sobotę na pewno wyprowadzi swoich kolegów na murawę przed potyczką z Valencią, a jeśli chodzi o dzisiejszy wieczór – jest wielce prawdopodobne, że również tak się stanie. Carlo Ancelotti wierzy w swojego kapitana, który jest gotowy. Kapitana, który powraca. A w szatni już wchodzą na biurka.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!