Nasri: Mbappé powinien zostać, zamiast iść do Realu, aby wygrać z nimi pięćdziesiątą Ligę Mistrzów
Samir Nasri udzielił wywiadu francuskiemu tygodnikowi Le Journal du Dimanch. Były piłkarz był pytany między innymi o Gaurdiolę, Zidane'a czy Mbappé.
Fot. Getty Images
(…)
Pep Guardiola, z którym współpracowałeś przez kilka miesięcy w Manchesterze City w 2016 roku, stał się dziś ostatecznym wzorem dla trenerów.
Nie miałem z nim żadnych problemów, nawet jeśli wielu powie, że nie jest dobrym człowiekiem. Prowadziliśmy szczere dyskusje, które zachowaliśmy dla siebie. Taktycznie jest o klasę lepszy od reszty. Kiedy mówi o piłce nożnej lub bierze tablicę, uczysz się różnych rzeczy. Niewielu trenerów to potrafi. Po pierwszym spotkaniu z nim wielu zawodników powiedziało: „On nie wykonuje takiej samej pracy jak inni”. Zawsze chce się poprawiać. W każdym sezonie dodaje coś ekstra do swojej taktyki, która i tak jest już na najwyższym poziomie. W pewnym sensie zrewolucjonizował piłkę nożną. Tak wiele drużyn gra teraz według jego zasad… Odbyłem z nim cztery spotkania i próbował mnie przekonać do pozostania, ale ja nie chciałem. Byłem w City przez sześć lat i potrzebowałem zmiany. Przygotowania nie poszły dobrze, a on pominął mnie na starcie sezonu. Zmienił zdanie w trakcie treningów, gdy wróciłem do idealnej wagi. Doceniałem to, że trenował Messiego, Eto'o, Ibrahimovicia, wszystkich wielkich piłkarzy, ale kiedy chciał zawodnika, był gotowy mu powiedzieć, nie kładąc na szali kwestii ego. Tak właśnie było ze mną. Kiedy mówimy o tym, co mogłem zrobić inaczej, mogłem zostać z nim w 2016 roku, ale tego nie zrobiłem, a to pozwoliło mi również poznać Jorge Sampaoliego i stworzyć z nim fantastyczną relację.
Czy uważasz, że City jest wygrać wiele razy Ligi Mistrzów, podobnie jak Real Madryt Zidane'a?
Mam taką nadzieję, bo to klub, który naprawdę lubię. Zawsze jestem w kontakcie z dyrektorem sportowym Txikim Begiristainem i prezesem Khaldoonem Al Mubarakiem. Jestem fanem Manchesteru City. Zobaczymy też, jak długo Pep Guardiola pozostanie w klubie. Jest tam już od kilku lat i coraz więcej mówi się o jego zamiłowaniu do golfa, podobnie jak w przypadku Garetha Bale'a, a także o jego możliwej chęci objęcia reprezentacji narodowej, aby mieć więcej czasu dla siebie… Kiedy odejdzie, będzie trudno. W każdym razie jest to klub, który funkcjonuje bardzo dobrze, który daje swoim trenerom czas, w przeciwieństwie do PSG w ostatnich latach. W City dyrektorzy nie ingerują w politykę sportową. To klub, który działa bardzo dobrze.
Czy jesteś szczęśliwy, że nosiłeś koszulkę, która jest teraz szanowana wszędzie? Przyczyniłeś się do rozwoju klubu, zostając mistrzem Anglii.
Właśnie dlatego dokonałem tego wyboru. Miałem do wyboru Manchester United i Manchester City. To nie był wybór finansowy, nawet jeśli kontrakt był lepszy w City, nie będę kłamał. Ale niezależnie od tego, czy zarabiasz pięć czy sześć milionów, nie zmieni to zasadniczo twojego życia. Manchester City nie wygrał niczego przez 54 lata; idziesz tam, wygrywasz, jesteś częścią historii. Kiedy porównałem składy, powiedziałem sobie: „W City jest lepsza drużyna”. Zaczynali podgryzać Wielką Czwórkę w Anglii. Mieli już Yayę Touré, Balotellego, Kolarova, Boatenga, Kompany'ego, Davida Silvę, Teveza i Agüero, który przybył w tym samym roku co ja. Wygraliśmy ligę w pierwszym roku pod wodzą Roberto Manciniego. To pomogło ugruntować pozycję klubu na tym poziomie. W kolejnym sezonie pod wodzą Manuela Pellegriniego ponownie zostaliśmy mistrzami, a także dotarliśmy do półfinału Ligi Mistrzów. Potem przyszedł Guardiola. Dziś patrzę na dzieci, ponieważ to dzięki nim analizujemy popularność klubów: wspierają Manchester City, klub, który wygrywa. To piękne, to zwycięstwo.
Przed City spędziłeś cztery sezony w Arsenalu z Arsène'em Wengerem. Jakie masz wspomnienia z tego okresu?
Bardzo, bardzo dobre. Arsène Wenger, trener wzorcowy, był dla mnie bardzo dobry. Arsenal był doświadczeniem, którego potrzebowałem po opuszczeniu Marsylii: czołowy europejski klub, za granicą, z francuskim trenerem, to było idealne. Po raz pierwszy opuściłem kraj, rodzinny kokon. Dał mi wiele rad, pomógł mi grać i robić postępy oraz sprawił, że wykorzystałem swój potencjał. Arsène był w tym bardzo dobry, potrafił dostrzec w tobie cechy, których czasem się nie spodziewałeś i wprowadzić cię na wyższy poziom. To było wspaniałe doświadczenie, brakowało tylko trofeów. Niestety, taka była również polityka klubu po przeprowadzce na Emirates Stadium, więc nie mieliśmy takich samych ambicji jak Chelsea czy United. Ale była spójność pod względem wyników i jakości gry.
Czy Arsène Wenger pomógł ci również rozwinąć się jako człowiek? Zostałeś wybrany najlepszym francuskim piłkarzem w 2010 roku, gdy nosiłeś koszulkę Arsenalu.
Tak, w tym okresie również bardzo mi pomógł. Byłem bardzo dotknięty przegapieniem Mistrzostw Świata 2010 (nie został powołany przez Raymonda Domenecha – dop.). Kiedy pojawiła się lista powołanych, pierwszy telefon był od Arsène'a. „Podnieś się na duchu, jedź na wakacje, będziesz miał ich dużo, wykorzystaj je jak najlepiej, wróć i pokaż wszystkim, kim jesteś”. W tamtym roku zostałem francuskim piłkarzem roku. Był kimś, kto wiele dla mnie znaczył.
Minęło dokładnie 15 lat, odkąd opuściłeś Marsylię i dołączyłeś do Arsenalu. Czy nadal jesteś marsylianinem na całe życie, pomimo wszystkiego, co przeszedłeś od tego czasu?
Marsylianinem na całe życie! Jak tylko mogę, wracam do Marsylii, wciąż mam tam rodzinę. Mogę lubić inne kluby, City wiele dla mnie znaczy, ale Marsylia to Marsylia. Oglądam wszystkie mecze jako kibic przed telewizorem i gadam do telewizora: „Zrób tę zmianę. Powinieneś był wykonać to podanie. Powinieneś był strzelić”. Zawsze to samo.
Jak widzisz rozwój tego klubu, którego entuzjazm jest równie niesamowity, co kruchy?
Marsylia ma swoje zalety i wady. Śródziemnomorskie miasto jest zawsze gorące. Ale moja wizja się zmieniła. Za granicą nie mamy takich kryzysów z kibicami. W Anglii jest to zabronione. Kibice są tożsamością klubu. Ale przemoc, groźby… nie można tego zrobić klubowi, to bez sensu. Marsylia stara się osiągnąć stabilność pod względem wyników. W Marsylii wszystko jest kruche, więc musimy starać się utrzymać tempo i unikać tworzenia króliczków kurzu, które mogłyby mieć poważne konsekwencje. Osobiście chciałbym zobaczyć kolejnego inwestora. To moje osobiste życzenie, inwestor z innego kraju, jak widzieliśmy w PSG, aby podnieść poziom zespołu. Frank McCourt wciąż wykłada pieniądze, ale to rodzinna fortuna. Dla dobra ligi, praw telewizyjnych, a nawet rozwoju innych klubów, chciałbym zobaczyć zmianę. Nawet jeśli uważam, że Pablo Longoria wykonuje bardzo dobrą robotę z zasobami, które ma. Ludzie narzekają na Marsylię: „Nie ma stabilności, wielu zawodników na wypożyczeniach, hazard”. Obecnie sytuacja finansowa jest taka, że gdy nie grasz w Lidze Mistrzów, to jeśli otrzymujesz ofertę za zawodnika wartego 20 czy 25 milionów euro, to jesteś zobowiązany ją zaakceptować. Nie możemy sobie pozwolić na byle co, musimy to zrozumieć.
Jesteś jednym z nielicznych, którzy trenowali w Marsylii, a potem cieszyli się karierą na najwyższym poziomie w XXI wieku.
Zawsze pojawia się argument o marsylianinach w drużynie: jest ich za mało lub nie ma ich wcale. Problem w tym, że ośrodek treningowy nigdy nie był punktem odniesienia w Marsylii. Mieliśmy za sobą Boubacara Kamarę i Maxime'a Lopeza. Ale nie mamy takich graczy jak w PSG: Maignan w Milanie, Coman w Bayernie, Nkunku w Chelsea. Na tym poziomie kibice mogliby chcieć widzieć paryżan w zespole. W Marsylii być może praca nie jest wykonywana pod prąd, ponieważ region jest pełen talentów. Ale dziś, jeśli zapytasz młodego piłkarza z Marsylii: „Chcesz grać dla OM czy Monaco?”, odpowie: „Monaco, a później w mojej karierze OM”. Dziś, jeśli spojrzeć na akademię Monaco, co roku pojawiają się w niej talenty: Ben Seghir, Akliouche. W Marsylii bardzo rzadko się to zdarza. Dla mnie właśnie w tym tkwi problem. W tym niezwykłym klubie (uśmiech).
Mówiłeś o zostaniu trenerem, ale czy byłbyś zainteresowany zostaniem menedżerem OM?
Dyrektorem sportowym? Nie. Wiem, że niektórzy byli piłkarze tego klubu byli, ale myślę, że jestem bardziej praktycznym facetem niż facetem z biura. Adrenalina jest na boisku. Intelektualnie może to być interesujące, ale bardziej pociąga mnie mecz, plany taktyczne, jak przygotować drużynę. To jak gra w szachy, wszystko zależy od strategii. Wolałbym być trenerem.
Czy masz plan na rozpoczęcie tej nowej kariery? Wspinać się po szczeblach kariery, jak na przykład Zidane w Realu Madryt?
Tak naprawdę to nie wiem. Jeśli mam zacząć od trenowania młodych zawodników, to mi to odpowiada. Jeśli będę musiał być asystentem, to też dobrze. Będę miał pokorę.
Powiedzmy, że przejmujesz drużynę młodzików, a niektórzy z nich „nawalają” i mówią ci: „Tak, ale trenerze, byłeś taki sam, kiedy byłeś młody”. Jak byś zareagował?
Kiedy rozmawiasz z kimś, kto jest młody i robi coś głupiego, kiedy masz doświadczenie, że sam to zrobiłeś, jesteś już w dobrej pozycji i myślę, że twój przekaz jest lepszy. Możesz pokazać im A+B, że mogłeś zrobić coś gorszego niż oni. I uświadomić mu, jak szybko mija kariera piłkarska. W wieku 35 lat jesteś na emeryturze! Kiedy jesteś zawodnikiem, pochodzisz ze skromnego środowiska, zaczynasz zarabiać pieniądze i od 13. roku życia przebywasz w ośrodku treningowym, a zatem siłą rzeczy jesteś pozbawiony wielu rzeczy, nawet wolności w pewnym sensie, myślisz: „To wszystko, teraz mam pieniądze, mogę robić, co chcę”. Ale w rzeczywistości tak nie jest. Trzeba sobie powiedzieć: „Przez kolejne dziesięć lat będę robił tylko to”. Przynajmniej kiedy to się skończy, nie będzie żalu. Nie zrobiłem wszystkiego, co mogłem zrobić. Dziś mogę to powiedzieć. Ale dlaczego? Ponieważ nie prowadziłem zdrowego trybu życia. Czy tego żałuję? Osobiście nie. Ponieważ wszystkie te doświadczenia życiowe pozwoliły mi doświadczyć innych rzeczy.
Czy Zidane powinien wcześniej czy później zastąpić Didiera Deschampsa?
Moim zdaniem powinien. Ale czy zamierza to zrobić? Być może już planuje coś innego. Ale nie powinno być nawet takiego pytania. Jest legendą futbolu, a jego marzeniem jest trenowanie reprezentacji Francji. Zwykle od razu robimy dla niego miejsce. Ma udokumentowane osiągnięcia jako trener, wygrywając trzy Ligi Mistrzów z rzędu. Z jego historią i przeszłością w kadrze, ma prawo do prowadzenia reprezentacji Francji, to wręcz jego obowiązek. Mam więc nadzieję, że tak będzie. Widziałem go ostatnio w Z5, gdzie zaprosił mnie na turniej charytatywny. Pogadaliśmy trochę, ale nie wiem nic więcej.
Inną legendą francuskiej drużyny jest Thierry Henry, który zaliczył udany debiut z reprezentacją Francji U-21.
Otoczył się dobrymi ludźmi. Gaël Clichy to świetny facet z ogromną wiedzą taktyczną. Dobrze współpracuje z Jérémym Janotem i Géraldem Baticle. W przypadku Thierry'ego nie ma wątpliwości, że świetnie działa na poziomie U-21. To są młodzi zawodnicy, wiedzą kim jest Thierry Henry, widzieli jak gra, wiedzą czego dokonał. Jest rekordzistą strzelców w swoim kraju, więc co może mu powiedzieć napastnik U-21? Byłem w grupach, w których przekaz od niektórych trenerów, bez świetnych referencji, miał trochę problemów z przebiciem się. Legalność jest bardzo ważna. Widać to na przykładzie PSG. W tym sezonie, pomimo jego relacji z prasą, wyraźnie widać, że coś dzieje się z Luisem Enrique i jego drużyną. Myślą bardziej kolektywnie, pracują ciężej. Wygrał Ligę Mistrzów, trenował Neymara, Messiego, Suáreza. Kiedy przychodzi, mówi coś, na przykład, i bez szacunku dla Ugarte czy Kolo Muaniego, będziesz słuchał, ponieważ facet przed tobą już wygrał.
Myślisz, że PSG w końcu wygra Ligę Mistrzów?
Nie w tym roku. Trzeba im zaufać. Jeśli o mnie chodzi, wciąż brakuje nam kreatywnego pomocnika. 4-2-4 sprawdzi się w niektórych meczach, ale w City myślę, że będziesz miał dziurę po swojej stronie. Ten system również ma swoje ograniczenia. Ale taktycznie Enrique to szkoła Guardioli, szkoła Barçy, jest coś do zrobienia, nawet jeśli uważam, że skład jest trochę za wąski, trochę miękki. Zair-Emery, 17-latek regularnie występujący w środku pola, jest bardzo, bardzo dobrym zawodnikiem, ale na ławce potrzebujemy zmienników, aby nie odczuwać różnicy.
Co daje nam możliwość zakończenia słowem o Kylianie Mbappé, który może opuścić klub pod koniec sezonu. Co pozostawiłoby ogromną dziurę. Kapitan reprezentacji Francji nabrał niesamowitego wymiaru w PSG i we francuskim futbolu.
Tak, w światowym futbolu również. Jeśli odejdzie, powstanie dziura, ale z budżetem będą mogli pozyskać innych graczy – którzy nie będą kolejnymi Mbappami, to jasne. Ale dziś jest tak ważny, czy to dla reprezentacji Francji, czy dla swojego klubu. Już dwa lata temu mówiłem, że jest najlepszym zawodnikiem na świecie. Nadal tak uważam. I zawsze jasno wyrażałem swoje uczucia: jest z regionu paryskiego i gdybym był nim, zostałbym w PSG. Zamiast iść do Realu, aby wygrać z nimi pięćdziesiątą Ligę Mistrzów. PSG nigdy jej nie wygrało. Gdyby OM było własnością Kataru, kiedy byłem w klubie, nigdy bym nie odszedł. Myślę, że lepiej być królem we własnej wiosce.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze