Klasyk bez klasyków
Kolejny Klasyk wkracza na scenę. Real i Barcelona spotkają się po raz 255 w historii. Znów będziemy mogli odetchnąć wielką historią tej rywalizacji oraz z niecierpliwością wyczekiwać tego, co jeszcze nam ona przyniesie. Nie zabraknie też nuty nostalgii uświadamiającej nam o nieustannym upływie czasu.
Fot. Getty Images
Barcelona po raz pierwszy zmierzy się z Realem na Stadionie Olimpijskim, a w grze będzie fotel lidera, jeśli oczywiście pozwoli na to jeszcze Girona. W tle sobotniego starcia znajduje się wiele spraw. Warto wspomnieć choćby o tym, że w loży honorowej nie pojawi się Florentino, od miesięcy ciągnie się sprawa Negreiry, a zadebiutować mogą Bellingham, Gündoğan, Joselu czy João Félix. W szerszym kontekście w oczy rzuca się także to, młodzi wyparli lub wkrótce wyprą postaci, które przez konfrontacje Królewskich z Blaugraną przewijały się przez długie lata. Camavinga, Lamine Yamal, Tchouaméni, Balde czy wspomniany Bellingham wchodzą na scenę, podczas gdy zejść z niej zdążyli Benzema, Busquets, Asensio czy Jordi Alba.
W sparingu w Dallas, w którym Barcelona odniosła przekonujące zwycięstwo, po raz pierwszy od jedenastu lat Klasyk odbył się bez udziału Benzemy i Busquetsa. Obie legendy opuściły zespoły, w których świętowały wielkie sukcesy i udały się w różnych kierunkach. Pierwszy wybrał Arabię Saudyjską, drugi zaś wyruszył do Stanów Zjednoczonych. W sobotę zaś po raz pierwszy od ponad dekady nie ujrzymy ich w oficjalnej konfrontacji odwiecznych rywali. Francuz i Hiszpan stanowili jedne z symboli największych sukcesów swoich drużyn w ostatnich latach. Z całym szacunkiem do Sergio Ramosa i Leo Messiego, to Benzema był koszmarem Barcelony, a Busquets królem Klasyków.
Karim łącznie zmierzył się z Blaugraną 46 razy, czyniąc po drodze z Katalończyków jedną ze swoich ulubionych ofiar. Tylko Athleticowi i Valencii strzelił więcej goli. 16 bramek i 11 asyst czynią z Benzemy trzeciego najlepszego strzelca Realu w historii starć z Barceloną. Lepszym wynik od niego notowali jedynie Cristiano i Di Stéfano. W ostatnim spotkaniu 35-latek popisał się hattrickiem na Camp Nou, co było pierwszym tego typu wyczynem piłkarza Realu od 1995 roku i trzech trafień Zamorano. Nieobecność tak decydującego piłkarza może budzić niepokój w szeregach Królewskich i większy spokój w obozie Barcelony.
Po drugiej stronie ringu mamy Busquetsa, największy klasyk ze wszystkich. Środkowy pomocnik uzbierał w ciągu kariery najwięcej Klasyków ze wszystkich piłkarzy – ma ich na koncie aż 48. Co prawda nie strzelił żadnego gola, ani nawet nie zaliczył pojedynczej asysty, jednak jego dziedzictwo sięga znacznie dalej. Po raz pierwszy z Realem Sergio zmierzył się 13 grudnia 2008 roku. Były kapitan Barcelony na plecach miał wówczas numer 28, a na boisku zameldował się na pół godziny przed ostatnim gwizdkiem. Katalończycy zwyciężyli wtedy 2:0. Przeciwko żadnemu innemu przeciwnikowi Hiszpan nie grywał częściej. Z Sevillą zanotował 40 występów, z Atlético mierzył się natomiast 38 razy. Bilans Busquetsa w konfrontacjach z Realem to 23 zwycięstwa, 8 remisów i 17 porażek.
W tle znajdziemy jeszcze dwóch zawodników, których światła reflektorów również nie pomijały. Mowa o Jordim Albie i Marco Asensio. Pierwszy zebrał większy bagaż spotkań, drugi – miał większy wpływ na rozstrzygnięcia. Alba na lata przywłaszczył sobie lewą stronę boiska. Z Realem stoczył 34 bitwy, spośród których 10 wygrał, 7 zremisował i 17 przegrał. Strzelił 2 gole i zaliczył 6 asyst. Najbardziej w pamięci zapaść mogło jego ostatnie podanie do Messiego w ostatniej minucie Klasyku na Bernabéu w sezonie 2016/17. Goście zwyciężyli wówczas 3:2, a Messi zaprezentował pamiętną cieszynkę, pokazując ściągniętą koszulkę madryckiej publiczności.
Asensio z pozoru odgrywał drugoplanową rolę, która jednak okazywała się bardzo istotna dla rozwoju wydarzeń. Marco bywał dla Barcelony niczym ból zęba. Jego lewa noga poprowadziła Królewskich do triumfu w Superpucharze Hiszpanii w sezonie 2017/18. W obu meczach trafiał do siatki po fenomenalnych uderzeniach lewą nogą. Łącznie zwyciężał w starciach z Blaugraną 8 razy, 4 razy remisował i zaliczył 11 porażek.
W sobotę na boisku zabraknie więc aż czterech graczy, do których obecności mogliśmy mocno przywyknąć. Jak już jednak zostało wspomniane, czasy siłą rzeczy się zmieniają, a starą gwardię muszą powoli zastępować młodzi.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze