Koszykarze rozbili Efes
Real Madryt wysoko pokonał Efes na jego parkiecie w 2. kolejce Euroligi. Królewscy byli drużyną o klasę lepszą niż gospodarze i wygrali to spotkanie z dużym zapasem. Nie licząc dwóch minut pierwszej kwarty, cały mecz był popisem ze strony podopiecznych Mateo.
Fot. Getty Images
Real Madryt pokazał się z bardzo dobrej strony w Stambule i wysoko pokonał Efes. Królewscy nie dali Turkom żadnych szans i poza właściwie jednym momentem w pierwszej kwarcie, całkowicie kontrolowali to spotkanie. Po raz pierwszy w swojej historii byli w stanie przekroczyć barierę 100 punktów w hali Efesu. Znakomite spotkanie zaliczył Yabusele (22 punkty, 8 zbiórek, 4 asysty, 2 przechwyty), statystyczne double-double zanotował Campazzo (15 punktów, 10 asyst), a sporo od siebie dorzucili też Hezonja, Causeur czy Poirier. Dobrą informacją jest też powrót Decka po kontuzji, której doznał w pierwszym meczu sezonu.
Pierwszą kwartę można podzielić na dwie części. Najpierw mocne uderzenie wyprowadził Real Madryt dzięki francuskiemu duetowi Causeur – Yabusele. Fabien zaczął, zdobywając 5 punktów, a później na parkiecie błyszczał Guerschon, który rzucił 14 punktów z rzędu. Królewscy byli skuteczniejsi, przeważali przy zbiórkach i lepiej bronili. To przełożyło się na prowadzenie 26:9. Później nastąpiła zmiana i ostatnie dwie minuty kwarty należały całkowicie do Efesu. Gospodarze wykorzystali słabszy moment madrytczyków i poprzez serię 15:0 wrócili do gry (25:26).
Na początku drugiej kwarty Efes doprowadził do remisu (31:31), ale wtedy znów Real Madryt zaczął odjeżdżać gospodarzom. Pomagała w tym bardzo dobra gra Campazzo i skuteczność rzutów z dystansu. Świetny moment na parkiecie zaliczył Hezonja i znów przewaga madrytczyków osiągnęła dwucyfrową wartość. Podopieczni Mateo znakomicie radzili sobie w ofensywie i właściwie w każdym aspekcie przewyższali Efes. Dzięki temu schodzili na przerwę z korzystnym wynikiem (41:55).
Po powrocie na parkiet nie było żadnej reakcji ze strony Efesu, chociaż obraz gry trochę się zmienił. Mimo obecności Tavaresa gospodarze zaczęli przeważać w zbiórkach. Widać jeszcze, że Edy nie jest w pełni sił i potrzebuje czasu, żeby odzyskać formę. Poza zbiórkami wszystko dalej wyglądało dobrze dla Realu Madryt. Efes popełniał sporo błędów, a madrytczycy wykorzystywali swoje okazje. W żadnym momencie Efes nie podjął skutecznej próby odrobienia strat, wręcz przeciwnie, przepaść między zespołami tylko się powiększała (60:80).
Odrobienie 20 punktów w starciu z dobrze dysponowanym Realem Madryt było niemożliwym zadaniem dla Efesu. Jeszcze na początku kwarty Thompson z Žižiciem próbowali coś zrobić, ale brakowało im wsparcia pozostałych, a poza tym Królewscy dalej nie mogli narzekać na skuteczność. Szybko stało się jasne, kto zakończy ten mecz ze zwycięstwem, i to w dodatku bardzo okazałym.
80 – Anadolu Efes (24+17+19+20): Larkin (5), Clyburn (4), Thompson (20), Pleiß (6), Jones (5), Beaubois (19), Tunca (0), Hollatz (3), Yılmaz (0), Willis (9), Žižić (9).
103 – Real Madryt (26+29+25+23): Causeur (18), Campazzo (15), Tavares (5), Yabusele (22), Musa (10), Hezonja (14), Rodríguez (2), Deck (2), Poirier (12), Llull (3), Ndiaye (0).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze