Čeferin: Nie widzę żadnej szansy dla Superligi w najbliższych 20–30 latach
Aleksander Čeferin udzielił wywiadu portalowi N1. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi prezesa UEFA z tej rozmowy w jego ojczyźnie.
Fot. Getty Images
To kwota godna pozazdroszczenia [odnosi się do 3 milionów euro zebranych w meczu charytatywnym], ale to wciąż pieniądze, które najlepsi zawodnicy zarabiają w miesiąc czy dwa. Nie chcę umniejszać tych działań, a wskazać na szaleństwo płacowe w futbolu. Kiedy rozmawialiśmy 6 lat temu, mówił pan o szansie na wprowadzenie tak zwanego salary cap, czyli nałożenia limitów na wypłaty. Od tamtego czasu nie za wiele o tym słyszeliśmy. Porzucił pan ten pomysł czy ciągle o tym myśli?
Wciąż myślę, że będziemy musieli to w końcu zrobić. To jednak w głównej mierze zależy od Komisji Europejskiej. Klasyczne ograniczenie płacowe jest zakazane w europejskiej legislacji, więc bez współpracy ze strony Unii Europejskiej musielibyśmy obejść jakoś te zasady. Jednak dużo teraz rozmawiamy o tym z Komisją Europejską, bo jesteśmy przekonani, że takie ograniczenia nie naruszyłyby rozgrywek, a wręcz wzmocniłyby futbol. W sporcie zasady są trochę inne niż w życiu. Jeśli wprowadzisz ograniczenie płacowe w jakimkolwiek innym przemyśle, to ograniczysz go, ale w futbolu to właśnie dzięki limitowi płacowemu rozgrywki mogłyby zostać poprawione. Bez limitów najbogatsi mogą kupować wszystkich najlepszych, co doprowadza do mniejszej rywalizacji, a to może być problemem dla futbolu.
Nie powiedziałby pan, że to już jest wielki problem?
Nie powiedziałbym, że to wielki problem. Dla mnie to coś pozytywnego, że duża większość klubów zgadza się z tym pomysłem. Kiedy rozmawiamy o ograniczeniach płacowych i transferowych, to małe, średnie i nawet wielkie kluby się z tym zgadzają. Nawet te, które stale oskarża się o wydawanie za dużo. Finalnie trzeba zdać sobie sprawę, że wszyscy wchodzą do futbolu, by zarabiać. W niczyim interesie jest to, by zaczynać rywalizację od niezrównoważenie wielkich kwot.
Czy nałożenie limitów płacowych będzie możliwe w czasach, gdy Arabia Saudyjska obsypuje piłkarskie gwiazdy cudownymi kwotami? Czy to nie doprowadzi do ryzyka z odejściem kolejnych piłkarzy w tym kierunku?
Myślę, że historia z Arabią Saudyjską będzie relatywnie krótka. Powiedziałem już kilka razy, że moim zdaniem to złe podejście do rozwoju futbolu. Nie rozwijasz futbolu, gdy sprowadzać piłkarzy, którzy praktycznie skończyli swoje kariery w Europie. Lata temu to samo robiły Chiny, ale ich reprezentacjach nawet nie zakwalifikowała się na mundial. Nie patrzę na inne ligi przy decydowaniu o naszych działaniach.
Arabia Saudyjska zaczęła jednak kupować europejskie gwiazdy na dużo wyższym poziomie niż Chiny. Ściągnęli do siebie aktualną Złotą Piłkę, czyli Karima Benzemy, a także Cristiano Ronaldo, jednego z najlepszych w historii…
W jakiś sposób możemy mówić, że to inny poziom, przynajmniej pod względem nazwisk. Jednak to nie jest tak inny poziom pod względem kwot. Carlos Tévez, który był wielkim piłkarzem, w swoim czasie miał w Chinach 100-milionowy kontrakt. Dzisiaj pewnie te kwoty są trochę wyższe, ale nie widzę, by młode gwiazdy, jak Erling Haaland czy Kylian Mbappé, były zainteresowane przeprowadzką do Arabii Saudyjskiej.
Za którą z tych gwiazd, które odeszły do Arabii Saudyjskiej, będzie pan najbardziej tęsknić?
Nie powiedziałbym, że będę tęsknić za kimkolwiek. Rusza Liga Mistrzów, wszyscy na to czekają. W kwietniu dałem wykład na Harvardzie, na którym pojawiło się 400 studentów i profesorów. Kiedy zapytałem, ilu z nich obserwuje europejski futbol, rękę podniosło 397 osób. Pozostała trójka powiedziała, że śledzi MLS. Jedna z tych osób miała na sobie koszulkę Bayernu Monachium. Więc nasz futbol jest wielki. Nasze badania pokazują, że ludzie idą w futbolu za dwiema rzeczami: swoim klubem lub swoją reprezentacją oraz rozgrywkami. Na przykład, możesz oglądać Olimpiję, ligę słoweńską, Ligę Mistrzów i słoweńską reprezentację. Jeśli twój ulubiony piłkarz wyleci na Marsa, nie będziesz go już oglądać. Takie informacje są interesujące tylko w okienku transferowym. Możesz mi powiedzieć, do jakiego saudyjskiego klubu odszedł Benzema?
Przyznaję, że nie pamiętam. Może Al-Ahli? Al-Hilal? Nie jestem pewny. [poprawna odpowiedź to Al-Ittihad]
A gdzie grał wcześniej?
W Realu Madryt.
Sam widzisz, jak szybko odpowiedziałeś. To jest podstawa tego, o czym mówię.
Jak wielki wpływ na futbol mają kraje Bliskiego Wschodu?
Oczywiście, że mają wpływ. Trzy kluby w Europie należą już do ich państwowych funduszy. Amerykańscy biznesmeni też mają swój wpływ, bo kontrolują kluby przez swoje fundusze finansowe. Europejskie korporacje też mają swój wpływ. Na przykład, Adidas to jeden z właścicieli Bayernu. Jednak kraje Bliskiego Wschodu są dalekie od posiadania decydującego wpływu. Jest wielu amerykańskich właścicieli wśród największych europejskich klubów, szczególnie w Anglii.
Otrzymał pan ostatnio jakąś nieprzyzwoitą ofertę lub zaproszenie na Bliski Wschód?
Żadnych ofert ani zaproszeń. Mówi się, że Arabia Saudyjska bardzo chciałaby przyjąć finał Ligi Mistrzów czy że ich kluby chcą grać w Lidze Mistrzów, ale to zawsze dochodzi do mnie przez pośredników. Nikt niczego nie proponował osobiście. Czasami czytam w bardzo wiarygodnych mediach, że już o tym rozmawiamy, co jest całkowitym bezsensem. Liga Mistrzów będzie rozgrywana w Europie, a brać w niej udział będą kraje-członkowie UEFA. Nie wypowiedzieliśmy nawet słowa o jakiejkolwiek innej opcji.
Ale nie wyklucza pan, że finał Ligi Mistrzów mógłby zostać rozegrany w Rijadzie?
Na razie nie widzę na to najmniejsze szansy. Niedawno w wywiadzie przeprowadzonym w Nowym Jorku dziennikarz zapytał, czy widzę szansę, by w ciągu 20 lat rozegrać finał w tym mieście. Odpowiedziałem, że oczywiście, że dopuszczam taką szansę. Jednak odpowiedziałbym to samo, gdyby indonezyjski dziennikarz zapytał mnie o finał w Dżakarcie. Następnego dnia po rozmowie czytałem nagłówki, że finał Ligi Mistrzów w 2026 roku odbędzie się w Nowym Jorku. Dlatego teraz odpowiadam, że nie widzę tej możliwości, ale wiesz, że w ciągu 20 lat wiele może się zdarzyć. Na pewno za 20 lat mnie nie będzie na tym stanowisku.
Rosyjski gigant Gazprom był sponsorem Ligi Mistrzów i UEFA przez 10 lat. Skończyliście współpracę kilka dni po inwazji Rosji na Ukrainę. Czy jednak nie zrobiliście tego za późno?
Trzeba było to zrobić w ramach symbolicznego gestu. Tylko przez krótki czas po wybuchu wojny pokazywaliśmy ich reklamę. Przykro mi, że tak wyszło. Musieliśmy podjąć działania, przy czym faktem jest, że najbardziej krytykują nas w tej sprawie ci, którzy ciągle kupują od nich gaz.
Czy nie uważa pan, że takie tło sponsora powinno być oceniane już przed podpisaniem umowy?
Nie, dla mnie to czysty populizm. Wiesz, dzisiaj Europa nie jest do końca mistrzem w ochronie praw człowieka i wszyscy doskonale o tym wiemy. A populiści, którzy najgłośniej krzyczą o tym, z kim nie powinno się współpracować, krytykują nas wyłącznie dla własnej promocji. My zwracamy 97% środków z powrotem do futbolu i będziemy robić wszystko, by dalej rozwijać ten sport. Nie będę wymieniać innych sponsorów czy firm z Europy, ale wielu z nich jest krytykowanych w ten czy inny sposób. Każda tworzy pytanie, czy powinno się wchodzić z nią w biznes. Ludzie chcieliby jak największych inwestycji, ale jednocześnie od nikogo nie możesz wziąć pieniędzy. Jeden z prezesów angielskich klubów powiedział mi: fani chcą najdroższych piłkarzy i najtańszych biletów. Trochę trudno to pogodzić.
Do kiedy Rosja będzie wykluczona z rozgrywek UEFA?
Do końca wojny.
W ostatnich dniach ze stanowiska zrezygnował Luis Rubiales, były już prezes Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej. Miał pan z tym coś wspólnego?
Rozmawialiśmy wiele razy. Jego zachowanie było nieodpowiednie i nierozważne. Na końcu nie mógł wygrać tej walki i nie mógł zostać. Moja opinia jest taka, że najlepiej dla Federacji było, żeby zrezygnował. Nie potrafię powiedzieć, na ile ważna była moja rada.
W rozmowie z L’Équipe powiedział pan, że trzeba wiele zmienić w kwestii zachowań wobec kobiet w futbolu. Może pan to rozwinąć?
Rozmawialiśmy o tym, że należy stworzyć kodeks postępowania, który utworzy wyraźną granicę i określi konsekwencje po jej przekroczeniu. Podkreślam, zachowanie Rubialesa było niewłaściwe i nierozważne. Jednak gdy czytam, że jest to poważne przestępstwo… Jako prawnik od spraw kryminalnych, jest to dla mnie całkowicie nielogiczne. To wy, dziennikarze, wynieśliście tę sprawę do tego poziomu. Aspekt kobiecy jest ważny w każdej działalności. Mam trzy córki i żonę, prawie potrzebuję wsparcia w domu [śmiech]. Z jednej strony, potrzebujemy więcej kobiet w futbolu, ale z drugiej, trudno je znaleźć. W Europie wśród prezesów 52 krajowych federacji są tylko 3 kobiety. Mamy niewiele kobiet w futbolu. Mam nadzieję, że niedługo zwiększymy te liczby w organach UEFA.
Czy pana zdaniem reprezentantki krajów zasługują na te same pensje co reprezentanci? W Słowenii męskie reprezentacje mają prywatne samoloty, a kobiece często podróżują regularnymi lotami.
Rozumiem te analizy, ale z drugiej strony, byłem prezesem słoweńskiej federacji i doskonale pamiętam, że trudno znaleźć na wszystko pieniądze. Dla przykładu powiem jedno: z męskiego EURO 2021 mieliśmy ogromny zysk. W poprzednim roku mieliśmy zdecydowanie największe i najlepsze kobiece EURO w Anglii, ale zanotowaliśmy z niego dużą stratę. Dla mnie to jednak była inwestycja, a nie strata. Nie chcę też zajmować się tą konkretną sprawą, bo nie znam szczegółów. Kadra U-21 też raczej lata normalnymi lotami. Czy młodsi zawodnicy mają mniejszą wartość od starszych? Nie wszystko jest takie czarno-białe. My stale poprawiamy warunki w kobiecym futbolu i on stale rośnie. Sam powtarzam sponsorom i nadawcom, że opłaci im się zainwestowanie w futbol kobiet zanim stanie się to drogie, jak dzisiaj dla większości za drogie jest inwestowanie w futbol mężczyzn. Z drugiej strony, musimy pamiętać, że dzisiaj poza rozgrywkami seniorów wszystkie inne rozgrywki tracą pieniądze lub je dofinansowują. Cały futbol jest finansowany zyskami z futbolu seniorów. Futbol kobiet to jednak ciągle młody sport i minie trochę czasu zanim będzie całkowicie zrównoważony finansowo.
Dzisiaj przez media cyfrowe i portale społecznościowe wiadomości i przekaz muszą być krótkie, a uwaga ludzi jest coraz krótsza. Czy uważa pan, że nadchodzi czas, gdy futbol będzie musiał się do tego dostosować? Trzeba będzie skrócić mecze? Znaleźć sposób na większą liczbę goli?
Nie, futbol jest piękny na swój sposób. Z każdym rokiem śledzi go coraz więcej osób. To prawda, że stajemy się leniwsi, trochę bardziej instant. Sam wściekam się na siebie, gdy stale spoglądam na telefon, czy nie ma tam nowej informacji. Kiedyś byliśmy przyzwyczajeni do oglądania wieczornych programów informacyjnych i czekania na poranną gazetę… Dzisiaj ludzie chcą wszystkiego szybko i w jak najkrótszy sposób. Jestem jednak przekonany, że futbol jest cudowny taki, jaki jest. On wciąż inspiruje dzieci! Sam oglądałem 5-letniego kibica West Hamu, który nie mógł przestać płakać po wygranym finale Ligi Konferencji. Stwierdzenie, że dzieci nie interesują się już piłką, jest spłyceniem sprawy. Na końcu futbol jest piękny i nie mamy powodu, by go zmieniać.
Pańskim największym osiągnięciem pozostaje zatrzymanie projektu Superligi, w którym 12 najbogatszych klubów chciało utworzyć zamknięte rozgrywki. Zgadza się pan z tym stwierdzeniem?
Ogólnie nie lubię rozmawiać o moich osiągnięciach, a przy wielu codziennych działaniach nie mam też czasu na takie analizy. Na pewno to było jedno z najważniejszych wydarzeń dla futbolu, wszyscy się z tym zgadzają. Futbol nie byłby taki sam, gdyby ten projekt i ta szaleńcza idea nie zostały zatrzymane.
Uważa pan, że ten pomysł jest teraz martwy czy może ciągle czeka w tle na swoją nową szansę?
Nie widzę żadnej szansy dla tego pomysłu, przynajmniej w najbliższych 20–30 latach. Trudno przewidzieć, co wydarzy się później.
W tym samym czasie Liga Mistrzów stała się swojego rodzaju Superligą. Mistrzowie z mniejszych krajów mają duże trudności, by do niej awansować. Nie uważa pan, że w Lidze Mistrzów powinno grać więcej mistrzów?
Powiedziałem już w L’Équipe, że ktokolwiek twierdzi, iż Liga Mistrzów jest podobna do Superligi, to nie zna lub nie chce znać futbolu. Mistrz każdego kraju ma szansę na wejście do Ligi Mistrzów. Teraz grają w niej 32 zespoły, a od następnego sezonu będzie to 36 zespołów. Uważam, że dzisiejsze eliminacje są logiczne. Ale porównywanie tego do zamkniętej Superligi… W poprzednim roku Maribor przegrał wszystkie eliminacyjne mecze w pucharach, a ciągle otrzymał od UEFA milion euro. System UEFA utrzymuje cały futbol. Superliga to byłoby 12 klubów, które nie dałyby wejść tam nikomu innemu. Nie mogę zrozumieć, jak można nas do siebie porównywać.
Zdaję sobie sprawę z ogromnych różnic. Mówię jedynie, że nazwa rozgrywek wskazuje na to, że powinno tam grać więcej mistrzów.
Odpowiem porównaniem. Parlament Europejski to też taka Superliga, bo Słoweńcy nie mają tej samej liczby deputowanych co Niemcy. Tak to wygląda, bo jeden kraj jest mniejszy i ma mniejszy rynek. Musi jednak poszukać swojego miejsca wśród największych. To nie jest jednak zamknięty system i dopóki tu będę, nigdy taki nie będzie.
Zdecydował pan już, czy stanie do wyborów na prezesa UEFA za 4 lata? Byłaby to pańska ostatnia kadencja.
Trudno powiedzieć. Życie nauczyło mnie, że za rogiem zawsze czeka coś nowego i interesującego, więc przewidywanie wydarzeń może być niewdzięczne. A może po prostu jestem przesądny. Na razie ciągle uwielbiam to robić, chociaż w ostatnich latach mieliśmy więcej kryzysów niż przez poprzednich 60 lat UEFA razem wziętych.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze