Napastnicy się oferują, ale Real żadnego nie chce
Rynek transferowy nie znosi próżni. Choć do końca okienka pozostało niewiele, reprezentanci, pośrednicy i kluby dalekie są od zakończenia działań. Nawet jeśli Carlo Ancelotti jasno stwierdził, że do jego zespołu już nikt nie dołączy, to jednak nie zmienia to faktu, że klubowi i tak nieustannie oferują się kolejni napastnicy.
Fot. Getty Images
Z Realem kontaktowało się wielu pośredników i agentów. Działo się tak zarówno przed, jak i po zakontraktowaniu Joselu. Teraz zaś wiemy, że z gry na dłuższy czas wypada Vinícius. Brazylijczyk poza grą pozostanie przez co najmniej sześć tygodni, co bardzo osłabi ofensywę Królewskich w najbliższych dwóch miesiącach. W biurach na Bernabéu telefony dzwoniły jeszcze nim podano do wiadomości skalę urazu 23-latka. Realowi proponowano napastników wszelkiej maści i na najróżniejszych warunkach.
Los Blancos mimo to pozostają niewzruszeni. Kadra jest zamknięta. Florentino i José Ángel Sánchez ruszyli na rynek tylko w obliczu urazu Courtois, ponieważ akurat w tym przypadku szybka reakcja była niezbędna. Kiedy podobnej kontuzji doznał Militão, na próżno było wypatrywać podobnego posunięcia ze strony najwyżej postawionych działaczy. Pod nieobecność Viniego nastawienie nie ulega zmianie: transferu napastnika nie będzie.
Królewscy poinformowali w poniedziałek, że kontuzja Brazylijczyka jest poważniejsza, niż początkowo zakładano. Nabawił się on urazu mięśnia dwugłowego prawego uda. W najbliższym czasie Ancelotti będzie musiał więc radzić sobie w ataku wyłącznie przy pomocy Rodrygo, Joselu i Brahima.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze