Advertisement
Menu
/ as.com, marca.com

Camavinga: Tchouaméni jest dla mnie niczym brat

Eduardo Camavinga udzielił wywiadu dziennikarzom francuskiego radia RMC. Pomocnik opowiedział w nim przede wszystkim o swoich relacjach ze swoimi rodakami z zespołu oraz resztą szatni. Poniżej przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi 20-latka.

Foto: Camavinga: Tchouaméni jest dla mnie niczym brat
Fot. Getty Images

– Benzema  daje mi wskazówki. Rozmawiam z nim na temat moich braków w zdobyczach bramkowych. Powinienem częściej angażować się w akcje pod bramką rywala. Karim powtarza mi, bym trzymał się pozycji, grał prosto i ciągle go obserwował. Uwielbiam z nim gadać, pytać go, co myśli i radzić się w kwestii wykończenia. To prawda, że mówi mi, iż muszę się poprawić w niektórych aspektach gry.

– Oczywiście, że Karim może zdobyć kolejną Złotą Piłkę. Nic nie jest niemożliwe. Jeśli będzie się spisywał dalej tak, jak w tym momencie, może dorobić się kolejnej nagrody dla najlepszego piłkarza świata.

– Nie rozmawiałem ostatnio z Ancelottim na temat tego, co muszę poprawić w środku pola, ponieważ w minionych starciach częściej byłem wystawiany na lewej obronie. Trener w takiej sytuacji nie powie mi przecież, bym strzelał gole. Przedtem prosił mnie, bym pozostawał bliżej środka i pomagał kolegom. Jako że z przodu mamy wystarczającą jakość, sądzę, że moja rola powinna ograniczać się do obsadzania środka boiska i pomaganie w obronie. Powinienem też jednak dokładać swoje w ataku, gramy w końcu ofensywną piłkę. Najważniejsze, by umieć zachować równowagę.

– Zaufanie trenera można zyskać tylko poprzez codzienną pracę. Pierwsza część sezonu nie była dla mnie łatwa, nie grałem zbyt często. Nie przestawałem jednak pracować. Kiedy już dostajesz szansę w pierwszym składzie, trzeba odwdzięczyć się za zaufanie boiskową postawą.

– Zawsze powtarzałem, że Tchouaméni jest dla mnie niczym brat. Od momentu jego transferu trzymałem się blisko niego. Rozmawialiśmy jeszcze przed jego przybyciem, opowiadałem mu, jak jest w Realu Madryt. Cały czas jesteśmy blisko siebie i często się śmiejemy. Gdy gramy razem, staramy się szukać siebie nawzajem na murawie.

– Czy przyjaźń się komplikuje, kiedy w grę wchodzi walka o miejsce w wyjściowej jedenastce? W pierwszej kolejności Aurélien jest kimś, kogo bardzo lubię. Nie rozmawiamy często o konkurowaniu między sobą. „Jeśli jesteś w lepszej dyspozycji niż ja, to grasz ty”, z takiego założenia obaj wychodzimy. Nie mamy z tym żadnego problemu. Nikt nikomu niczego nie wyrzuca w twarz. Nie mamy powodów, by prowadzić niezdrową rywalizację. Nie patrzymy na siebie wilkiem. Przeciwnie – zawsze chcemy, by ten drugi spisał się jak najlepiej. Jeśli chcesz grać, musisz pracować. Nie wchodzimy sobie w drogę. Sądzę, że on widzi to tak samo. Jako pierwszy zawsze przychodzi pogratulować dobrego meczu. Ja również tak postępuję.

– Jestem spokojnym człowiekiem, ale lubię zbliżać się do ludzi. Inni także chętnie chcą mieć kontakt ze mną. Jestem pełen szacunku i dużo się uśmiecham. Kiedy wchodzisz do takiej szatni, trzeba mieć szacunek wobec każdego – od stewardów po prezesa. Wszystkich trzeba codziennie darzyć identycznym szacunkiem. Inni widzą, że jestem miły i otwarty oraz że nie sprawiam kłopotów. Lubią mnie takim, jakim jestem.

– Jako że gram teraz trochę więcej, wraz z moim trenerem przygotowania fizycznego trochę zmieniamy rytm pracy. Przede wszystkim skupiamy się ostatnio nad szybszą pracą zmysłów. Staram się przyspieszać swój czas reakcji na boiskowe wydarzenia i przyswajanie informacji. W środku pola rywale pojawiają się z każdej strony. Dużo pracuję z użyciem świateł, to pozwala mi szybciej reagować. Wchodzę do pomieszczenia, a światła co i rusz zmieniają kierunek. Muszę nieustannie obracać głowę. Tak szybciej docierają do mnie informacje na temat tego, co dzieje się wokół. Pozycja piłkarza zmienia się w każdej sekundzie, trzeba cały czas mieć oczy dookoła głowy.

– Lubię przyjmować piłkę poprzez nadepnięcie. Nie wiem, dlaczego, tak po prostu się nauczyłem. Być może wynika to z tego, że za dzieciaka często grywałem na turniejach halowych i przez to opanowałem ten element gry. Nawet wczoraj trener mówił mi, że powinienem przyjmować futbolówkę zewnętrzną częścią stopy. Jestem mimo to upartym człowiekiem, cały czas przyjmuję ją pod stopą. Przyjęcia kierunkowe to natomiast domena Modricia. Robi to w niepowtarzalny sposób. Niekoniecznie występujemy na tej samej pozycji, więc raczej nie mogę używać aż tak często zewnętrznej części stopy.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!